Zapewne
znacie te sklepy zoologiczne w centrach handlowych, typu Zoo Afryka
czy Kakadu. Postanowiłam zabrać tam kiedyś babcię po zakupach w
centrum, żeby odciągnąć ją od dziadka który pakował
zakupy w ilości stanowczo zbyt dużej dla dwóch osób i
zastanawiał się właśnie patrząc na rachunki, czy dostanie wylewu
teraz, czy poczeka jeszcze chwilę. Weszłam na małe zakupy,
właściwie tylko po karmę dla szczurowatych ale jako że babcia
rzadko bywała w takich miejscach, postanowiłam dać jej wolną rękę
w zwiedzaniu i tym sposobem znalazłyśmy się po dwóch
przeciwnych stronach pomieszczenia. Babcia oglądała sobie słodkie
króliczki, ignorując nalepkę żeby nie dotykać zwierząt, a
ja miałam chwilę żeby poczytać etykietki na opakowaniach. Sklep
był prawie pusty, oprócz naszej dwójki było 3
ekspedientów, którzy raz po raz pytali czy w czymś
pomóc, oraz kilku innych klientów. Byłam właśnie na
fragmencie o nie zawieraniu barwników, kiedy usłyszałam z
drugiego końca sklepu donośny głos mojej babci:
- Hej, Paula zobacz... penis wołowy! -
Wzrok wszystkich ludzi w sklepie był już skierowany na nią ale zdawała się tym nie przejmować.
- O kurczę, to takie rzeczy też tu sprzedają? O matko jaki wielki! - pokrzykiwała wesoło, bawiąc się nim jak mieczem. Hamując falę śmiechu i zażenowania, podeszłam do niej przeciskając się między półkami.
- Babciu, to dla psów jest... jak niemal wszystko tutaj, bo to zoologiczny jest -
- A nie za duże to dla psów? To znaczy dla suk bardziej... -
Widząc dokąd zmierzają jej myśli, postanowiłam je zatrzymać.
- Babciu, to jest do jedzenia. Taki przysmak do ogryzania, dobry na zęby... coś jak kości prasowane ze skóry -
Babcia obejrzała jeszcze raz dokładnie dzierżony "miecz" i uśmiechnęła się:
- Może wezmę... staremu pokażę jak to powinno naprawdę wyglądać -
- Babciu... a może obejrzysz sobie chomiczki? Mają tu bardzo ładne chomiczki - próbowałam odciągnąć ją od pomysłu dalszego wyprowadzania z równowagi dziadka, którego poczucie humoru było niemal zerowe... w przeciwieństwie do babcinego.
- Co Ty mi tu będziesz chomiczkami głowę zawracać. Mają tu węże? Przepraszam Pana, macie tutaj węże? - babcia podeszła do mężczyzny z obsługi, nadal dzierżąc w ręce wołowy penis.
- Nie, ale mamy jaszczurki, żółwie... pająka -
- O to to, pokaż mi słodziutki gdzie są -
Mężczyzna spojrzał na mnie. Na jego twarzy malowała się niepewność z domieszką strachu. Pomachałam im i wróciłam do karm. Kiedy udało mi się coś wybrać, odebrałam babcię ze stanowiska z gadami i opuściłyśmy sklep oraz lekko zdziwioną obsługę. W moich rękach znajdowała się karma, w babci... sami wiecie.
Na pytanie dziadka, co babcia ma w dłoni odpowiedziała wesoło:
- Bycze przyrodzenie! Widziałeś jakie wielkie? -
- ...Co? - dziadek zdawał się nie nadążać.
- No kuśka od byka! - zakrzyknęła babcia, po czym zaczęła radośnie dźgać swojego męża po brzuchu niczym mistrz szermierki. Nie przestawała również w samochodzie. Gryzak został ostatecznie podarowany Morfinie ze słowami:
- Masz kochana, chociaż Ty się pobawisz, ja jestem za stara na takie rzeczy. -
Uwielbiam tą kobietę.
- Hej, Paula zobacz... penis wołowy! -
Wzrok wszystkich ludzi w sklepie był już skierowany na nią ale zdawała się tym nie przejmować.
- O kurczę, to takie rzeczy też tu sprzedają? O matko jaki wielki! - pokrzykiwała wesoło, bawiąc się nim jak mieczem. Hamując falę śmiechu i zażenowania, podeszłam do niej przeciskając się między półkami.
- Babciu, to dla psów jest... jak niemal wszystko tutaj, bo to zoologiczny jest -
- A nie za duże to dla psów? To znaczy dla suk bardziej... -
Widząc dokąd zmierzają jej myśli, postanowiłam je zatrzymać.
- Babciu, to jest do jedzenia. Taki przysmak do ogryzania, dobry na zęby... coś jak kości prasowane ze skóry -
Babcia obejrzała jeszcze raz dokładnie dzierżony "miecz" i uśmiechnęła się:
- Może wezmę... staremu pokażę jak to powinno naprawdę wyglądać -
- Babciu... a może obejrzysz sobie chomiczki? Mają tu bardzo ładne chomiczki - próbowałam odciągnąć ją od pomysłu dalszego wyprowadzania z równowagi dziadka, którego poczucie humoru było niemal zerowe... w przeciwieństwie do babcinego.
- Co Ty mi tu będziesz chomiczkami głowę zawracać. Mają tu węże? Przepraszam Pana, macie tutaj węże? - babcia podeszła do mężczyzny z obsługi, nadal dzierżąc w ręce wołowy penis.
- Nie, ale mamy jaszczurki, żółwie... pająka -
- O to to, pokaż mi słodziutki gdzie są -
Mężczyzna spojrzał na mnie. Na jego twarzy malowała się niepewność z domieszką strachu. Pomachałam im i wróciłam do karm. Kiedy udało mi się coś wybrać, odebrałam babcię ze stanowiska z gadami i opuściłyśmy sklep oraz lekko zdziwioną obsługę. W moich rękach znajdowała się karma, w babci... sami wiecie.
Na pytanie dziadka, co babcia ma w dłoni odpowiedziała wesoło:
- Bycze przyrodzenie! Widziałeś jakie wielkie? -
- ...Co? - dziadek zdawał się nie nadążać.
- No kuśka od byka! - zakrzyknęła babcia, po czym zaczęła radośnie dźgać swojego męża po brzuchu niczym mistrz szermierki. Nie przestawała również w samochodzie. Gryzak został ostatecznie podarowany Morfinie ze słowami:
- Masz kochana, chociaż Ty się pobawisz, ja jestem za stara na takie rzeczy. -
Uwielbiam tą kobietę.
Penis wołowy. Muszę nabyć dla Amfetaminy a przy okazji mężowi pokazać:) Pozdrawiam Kasia. p.s pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńSuper historia ❤
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, fajnie opisane historie, masz talent do pisania (zazdroszczę!). Mała sugestia - popracuj nad grafiką.
OdpowiedzUsuńWreszcie coś świeżego, innego. Będę zaglądać!
Tęsknimy 🥹
OdpowiedzUsuń