Mój pies ma dziwne zwyczaje i nie
stwierdzam tego faktu, nie mając żadnego pokrycia.
Kiedy była szczeniakiem oraz
później podrostkiem, przeszła przez wiele operacji i zabiegów, po których
czasem nie czuła się najlepiej. Wiadomo jak zachowuje się mały pies, którego
coś pobolewa albo ma niewygodny gips. Zaczyna się włóczyć po domu, popiskiwać,
ogólnie marudzić. Nie mogłam jej się dziwić - nic przyjemnego, poza tym
uniemożliwiało jej to ruch w stopniu znacznym a przecież szczeniaki mają
nadmierne pokłady energii. Odmawiała zabawy i strasznie się nad sobą użalała.
Złoty środek znalazł się sam. Zauważyliśmy, że pies momentalnie cichł i kładł
się spać, kiedy w domu włączało się głośne sprzęty (wyjątkiem był odkurzacz).
Nie mieliśmy jeszcze wtedy zmywarki, więc myliśmy ręcznie. Hałas obijanych
talerzy i tłuczonych garnków działał na nią lepiej niż środek usypiający. To samo
odnosiło się do pralki, robota kuchennego, blendera – wszystkiego co wydawało z
siebie głośne dźwięki (uspokajająco do tej pory działają też na nią dźwięki
burzy, za to fajerwerki to zło). Kiedy urządzenia przestawały pracować, suka
się budziła i dalej marudziła, jak to ona ma źle. Tym sposobem w środku nocy
włączaliśmy pralkę na długi program albo 3 godziny ubijaliśmy jajka w mikserze.
Wszystko żeby choć trochę się wyspać. Sąsiedzi uważali nas za wariatów.
Chciałam odkryć fenomen tej sprawy i w pierwszej kolejności zbadaliśmy jej
słuch. Okazało się, że wszystko jest w porządku. Pomyślałam może pozytywne
bodźce? Może już od małego żyła w hałasie i kojarzyło jej się to z
bezpieczeństwem? Tak mogło być ale urodziła się na wsi, gdzie zazwyczaj było aż
za cicho. Reagowała w ten sposób tylko na wybrane dźwięki. Nie działał na nią
na przykład telewizor, radio, ruch uliczny, odkurzacz. Wszystkie skutki
operacji się zagoiły i pies dorósł. Mimo to, po pięciu latach dalej obserwuję
to samo zjawisko. Kiedy tylko zaczynają się myć naczynia (obecnie zmywarka)
albo zostaje włączone pranie, suka podchodzi najbliżej jak się da, podkłada łeb
pod urządzenie i zasypia. Śpi jak zabita, dopóki sprzęt nie skończy pracować,
wtedy patrzy z litością żeby włączyć urządzenie ponownie. Potrafi godzinę stać
przy wyłączonej pralce i szturchać nosem guzik, dając nam do zrozumienia, że
już chyba czas na pranie. To nie jest tak, że bez tego nie zaśnie - nie ma z tym najmniejszych problemów, po
prostu bardzo lubi drzemać przy akompaniamencie głośnych dźwięków. Mieliśmy
ostatnio remont kuchni i sądziłam, że to będzie dla niej już przesadą jeśli
chodzi o decybele. Gdzie tam. Położyła się najbliżej wiertarki jak tylko się
dało. Właściwie przespała całe zamieszanie: zrywanie kafelek, skręcanie mebli,
hałas związany z taszczeniem i przesuwaniem ciężkich przedmiotów. Mam wrażenie
że w życiu się lepiej nie wyspała.
Nie mam pojęcia dlaczego to robi,
co jest tego przyczyną ale widocznie każdy ma jakieś fanaberie.
Poniżej suka w Zen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz