Mój pradziadek, który całe życie
spędził na wsi, odciętej od reszty świata miał problemy poznawcze kiedy
odwiedzał nas w mieście. Zaliczała się do tego na przykład całkowita
nieznajomość ras psów. Przez całe życie znał tylko owczarki niemieckie i
kundle. Wszystko inne było mu całkowicie obce. Mieliśmy wtedy dalmatyńczyka.
Moja mama wielokrotnie starała się wbić pradziadkowi do głowy rasę psa ale miał
zaskakujące problemy z jej zapamiętaniem, postanowiła więc zadziałać na
zasadzie skojarzeń.
- Zapamiętaj, że to połączenie
Delmy – tej margaryny i tuńczyka. Delma- tuńczyk. Dalmatyńczyk. Zapamiętasz? –
Pradziadek stwierdził, że no
teraz to już łatwizna.
Poszliśmy na spacer całą
rodzinką, włącznie z psiskiem. Jakiś przechodzień, zaczepił nas i powiedział,
że mamy bardzo ładnego psa. Pradziadek chcąc zabłysnąć odpowiedział:
- No pewnie, bo to ładna rasa
jest. Masłorybka. –
Przechodzień spojrzał niepewnie
na pradziadka ale ten brnął dalej:
- Pstrągosełka? Pangaryna?...
Sumosło? – pradziadek patrzył na nas błagalnie. Jego całe ciało wołało o pomoc.
W końcu mama wybawiła go z opresji i odpowiedziała:
- Dalmatyńczyk –
- Aha – odpowiedział przechodzień
– Bardzo ładny – po czym poszedł zmieszany dalej.
Pradziadek więcej nawet nie
próbował się bawić w zapamiętywanie jakichkolwiek ras. Ciężko go winić, był już
mocno starszy i miał problem z zapamiętaniem czy jadł albo czy brał już tego
dnia leki. Na pytanie o rasę od tej pory odpowiadał zawsze:
- Panie a czy to ważne? Ładne,
mądre i zdrowe. To się liczy –
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz