Koleżanka razem z córką i dwoma psami ochoczo brała udział w grupowych spacerach organizowanych w jej mieście dla wielbicieli tej rasy. Ludzie znaleźli się na jakimś forum, czy grupie dla Westów i stwierdzili, że razem będzie raźniej, a przy okazji załatwi się psom socjal. Okazało się, że wśród grupowiczów oprócz Ollie przybyło jeszcze kilka innych szczeniaków. Społeczność się powiększała. Miłość do tych psiaków rozprzestrzeniała się w zawrotnym tempie.
Tego dnia grupa udała się na wybieg i jako, że nie było na nim zbyt wiele psów Westy zostały oswobodzone i wypuszczone na wolność, by mogły się bawić. Wśród grupki merdających i goniących się białych owieczek, oraz innych psów na wybiegu ciężko zlokalizować swoje pociechy i mieć je cały czas na oku. Kiedy przyszedł jednak czas pożegnania i grupa zaczęła zbierać swoje białe futra, udało się ustalić położenie obu piesków. Zarówno Mela jak i Ollie bawiły się razem. Spacer się skończył, wszyscy wrócili do domu i rozpoczęły się przygotowania do kolacji.
Podczas kiedy młoda mama była zajęta w kuchni, małe pociechy w liczbie trzy bawiły się w salonie. Jedna z nich, ta czworonożna i najmniejsza uciekła, czując zapach dobiegający z innego pomieszczenia, ujrzała właścicielkę i stanęła prosząco w pozycji surykatki, licząc na jakiś kąsek.
"Nikt jej tego nie uczył, cóż za mądre zwierzę" stwierdziła właścicielka szczeniaka i przygotowywała dalej kolację. Po posiłku jej ludzka córka odwiedziła ją jednak w salonie.
- Coś jest nie tak z Ollie - zaczęła.
Zmartwiła się matka poważnie, lecz córka nie była w stanie wytłumaczyć co dokładnie jest ze szczeniakiem nie tak. Koleżanka obejrzała psa z każdej strony i twierdząc, że córka jest przewrażliwiona poszła spać. Rano suczce przytrafił się mały wypadek, mimo że już potrafiła załatwiać się na zewnątrz. Zdarza się najlepszym, to jeszcze psie dziecko.
Małe 500+ dalej jednak chodziło po domu i twierdziło, że Ollie jest dziwna i coś jej dolega. Szczeniak wyglądał normalnie i zachowywał się typowo.
Wtedy to telefon zapiszczał i ukazał wiadomość od jednej z Westowych fanek, z którymi rodzinka była poprzedniego dnia na spacerze.
Treść brzmiała: "Chyba zamieniłyśmy się niechcący szczeniakami. Moja nie potrafiła "leżeć" i "daj głos", za to zapomniała jak się prosi."
Młodą mamę zmroziło. Czy to możliwe? Czyżby nie rozpoznała własnego szczeniaka? Młode pieski tej rasy są do siebie bardzo podobne i do tego wszystkie biegały poprzedniego dnia naguśkie, bez obroży. Zostawała jeszcze niewyjaśniona sprawa nowej sztuczki.
Kobiety spotkały się więc w parku, udały razem do weterynarza, sprawdziły chipy obu psiaków i wymieniły się szczeniaczkami, które nie miały nic przeciwko chwilowej podmiance i zmianie właściciela.
Od tej pory obróżka stała się obowiązkowym wyposażeniem na wybiegowe wypady, a o całym zdarzeniu starano się zapomnieć, jako że niespecjalnie było się czym chwalić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz