Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

niedziela, 23 lutego 2020

Zasada dla mniejszych, słabszych i mniej mądrych

Kiedy byłam mała, byłam uważana za nieznośne dziecko. Zadawałam bardzo dużo pytań i potrafiłam nękać kogoś o odpowiedź miesiącami. Jeśli czegoś nie rozumiałam, szukałam tak długo, aż pojęłam chociaż część. Nigdy nie odpuszczałam. 
Do tej pory pamiętam jak tygodniami pytałam dziadków, sąsiadów i przypadkowych ludzi czy wiedzą dlaczego pomidor jest dojrzały dopiero, kiedy jest czerwony, ale papryka może pozostać zielona i też jest dojrzała.
Ludzie często mieli mnie dość.
Najbliżsi często mieli mnie dość.

Pewnego dnia, kiedy miałam może z pięć lat, pojechałam z rodziną na wieś.
Tam po raz pierwszy zobaczyłam psa na łańcuchu.
Nie należał do żadnej konkretnej rasy. Był duży, miał klapnięte uszy i krótkie futro o marmurkowym umaszczeniu. Ujadał na nas i rzucał się na swoim łańcuchu, wzbijając w powietrze pył i piasek. Nie wyglądał na przyjaznego psiaka.

- A czemu ten pies jest na łańcuchu? - spytałam dziadka, stojącego przy grillu i obracającego kiełbaski.
- Bo tu wszystkie psy są na łańcuchu - odparł dziadek.
- Ale czemu?
- Bo tak już jest.
- Coś zrobiły? Były niegrzeczne?
- Tak i jak Ty będziesz, to też Cię przypniemy do łańcucha - zaśmiał się dziadek.
Dla mnie nie było to jednak zabawne. Brałam takie rzeczy na poważnie, a jako że nie chciałam spędzać nocy w budzie, postanowiłam pozawracać głowę komuś innemu.
- Wujku, a czemu pies jest na łańcuchu? - zapytałam - Długo tam będzie?
- On tam jest cały czas.
- Ale czemu?
- Bo tam jest psa miejsce.
- A skąd wiadomo gdzie jest psa miejsce?
- Idź się pobawić - odparł wujek, więc powędrowałam z kiełbaską i pieczonym chlebkiem do babci.
- Czemu pieska miejsce jest na łańcuchu? - spytałam - I czemu u nas piesków miejsce nie jest na łańcuchu? Czy to dlatego, że u nas nie ma łańcuchów?
- Tutaj się tak trzyma pieski. Żeby nie uciekały i nikogo nie pogryzły.
- Ale czemu mają uciekać i gryźć?
- Czasem pieski po prostu uciekają i gryzą.
- Jak uciekają i gryzą, to muszą być na coś złe - odparłam, wpatrując się w ujadającego psa - Może jest głodny i dlatego jest zły. Można mu dać kiełbaskę?
- Nie dla psa kiełbasa - odparł wujek - Psy jedzą kości.
- A skąd wiadomo dla kogo jest kiełbasa, skoro nie jest podpisana? - zapytałam, przyglądając się kiełbasce na własnym talerzu.
- Nie bądź taka mądra.
- Ja tylko pytam. Mogę mu dać swoją jak się wujek nie chce dzielić.
- Nie.
- Ale czemu?
- Bo potem się rozbestwi i będzie chciał.
- No to co?
- To to, że nie. Kości dostanie.
- A gdzie on ma talerzyk? 
- Z ziemi je, jak to pies.
- Ale na ziemi jest piasek. Jak się naje piasku, to będzie chory - odparłam, zastanawiając się co się działo z tymi dorosłymi. Nic nie myśleli.
- Nic mu nie będzie - rzekł wujek i ton jego głosu zasugerował mi, że dyskusja jest zakończona.

- Piesek nie idzie spać? - zapytałam tego samego dnia wieczorem, wyglądając przez okno.
- Pies śpi na dworze, w budzie - odparł wujek.
- Ale czemu?
- Bo tak. 
- A nie może w łóżku?
- Jeszcze czego. Psy są brudne. Nie wchodzą do domu, ani do pościeli tym bardziej.
Chciałam zaznaczyć, że wujek też kładł się umorusany, prosto po powrocie z pola, ale mając resztki instynktu samozachowawczego nie robiłam uwag o higienie gospodarzowi.
- A on tam ma kołderkę? - zapytałam zamiast tego.
- Nie.
- A poduszkę?
- Też nie.
- To jak będzie spał? Będzie mu niewygodnie.
- To jest pies. Musisz nauczyć się odróżniać zwierzęta od ludzi. Ludzie są wyżej, nad zwierzętami.
- Ale czemu?
- Bo tak jest. Zwierzęta muszą się słuchać i nie można im na wszystko pozwalać, bo im się w głowach poprzewraca i przestaną słuchać.
- A my ich słuchamy?
- A czego Ty chcesz słuchać? Zwierzęta nie gadają.
- A może one nie rozumieją co my mówimy, tak jak my nie rozumiemy co one mówią? - zaczęłam się zastanawiać.
- Zwierzęta są niżej i tyle, nie dodawaj sobie.
- Ale czemu?
- Bo ludzie są więksi, silniejsi i mądrzejsi i tyle. Kropka.

Zaczęłam się nad tym zastanawiać przed zaśnięciem i doszłam do pewnego wniosku. Jeśli ta piramida była uzależniona od wielkości i siły, to słonie musiały być w niej postawione bardzo wysoko.

Zerwałam się o świcie, ukradłam z lodówki parówki i pobiegłam na zewnątrz w piżamie i papciach. Pies zaczął ujadać, ale widząc co mam w dłoni szybko zmienił nastawienie.
- Hej piesku - powiedziałam, rzucając mu parówkę z odległości. 
Trochę się jednak bałam pogryzienia. Zwierzę było wtedy mniej więcej mojej wysokości i składało się głównie z paszczy. Pies porwał parówkę w powietrzu, zanim ta dotknęła ziemi i wpatrując się we mnie, czekał na więcej.
- Za co Cię zapięli? Ugryzłeś kogoś? - pytałam, jakby pies miał mi odpowiedzieć - Nie zapytałam wujka jak masz na imię. Chcesz jeszcze parówkę?
Pies całym sobą próbował przekazać mi, że owszem, zjadłby jeszcze kilka kiełbasek.
- Wujek jest chyba na Ciebie zły. Może jak go przeprosisz, to przestanie się gniewać i pozwoli Ci spać w łóżku? Pomyśl o tym. Jak ja coś zrobię i przeproszę, to się tak nie gniewają.
- Paulina, co Ty robisz?! Odejdź od tego psa! - krzyknął wujek i przestraszona upuściłam resztę parówek na ziemię. Podrzuciłam je bliżej psa i wróciłam do domu.
- Skaranie Boskie z tym dzieckiem. Przecież on Cię mógł ugryźć. On Cię wcale nie zna - ganił mnie wujek - Najpierw się trzeba ubrać, a potem na dwór iść. I nie dokarmiaj darmozjada, widziałem to.
- Dobrze - powiedziałam, wracając do pokoju. 
Nie miałam zamiaru denerwować wujka i wylądować za to na łańcuchu.
Od tamtej pory Duży - bo tak wabił się pies, cieszył się na mój widok i za każdym razem wyczekiwał smakołyków.
- Już go nauczyła - jęczał wujek - teraz tak będzie siedział i prosił. Do budy!
- Wujek, a jakby on Cię przeprosił za to co zrobił, to mu zdejmiesz łańcuch? - zapytałam.
- Co? Kto ma mnie przepraszać.
- No, Duży.
- On tam nie jest za karę. Każdy ma swoje miejsce i psa miejsce jest tam, mówiłem Ci przecież. 
- Bo jesteś silniejszy i większy? - spytałam - I mądrzejszy?
- Dokładnie - odparł wujek - Idź pomóż cioci w kuchni.

Kiedy podczas obiadu wszyscy zasiedli do stołu, ja zabrałam swój talerz i przeniosłam się z nim na podłogę, czym wywołałam zdziwienie wśród całej rodziny.
- A co Ty robisz dziecko? - spytała ciocia - Usiądź jak człowiek przy stole.
- Wujek powiedział, że każdy ma swoje miejsce - odparłam i zabrałam się do jedzenia.
- Dziecku na ziemi kazałeś jeść, jełopie?! - spytała ciotka, wstając od stołu i podchodząc do mnie.
- A gdzie?! Nic takiego nie powiedziałem - bronił się wujek.
- Co Ci ten wuja naopowiadał, powiedz - rzekła ciocia, schylając się do mnie.
- No, że wszyscy mają swoje miejsce i jak ktoś jest mniejszy i słabszy i nie mądrzejszy, to je na ziemi, śpi w budzie i nie wolno mu kiełbasek - odparłam - A ja jestem mniejsza i słabsza od wujka i mniej mądra.
Miało to dla mnie sens, jednak ciocia mimo wszystko nalegała, żebym wróciła do stołu.

Od tamtej pory wszyscy kazali mi kierować swoje pytania do członków rodziny, z którymi przyjechałam, a ja zupełnie nie wiedziałam dlaczego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz