Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

poniedziałek, 24 lutego 2020

Wścieklizna vel Wściekła

Spotkałam ostatnio na spacerze suczkę o wdzięcznym imieniu - Wścieklizna.
Wścieklizna, zwana też zdrobniale Wściekłą, ma pewną przypadłość. Pies jest częściowo niewidomy, a jego piękne oczy pokryte są bielmem. Wściekła nauczyła się lokalizować właściciela za pomocą szczekania. Przychodzi jej to z łatwością nawet, kiedy porusza się bez smyczy. Suka rzadko na coś wpada albo potyka się o przeszkody. Jeśli straci kontakt z właścicielem, zaczyna szczekać i nasłuchuje gwizdania lub nawoływania za którym podąża.

Swoje imię pies zawdzięcza ogromnym pokładom energii i regularnemu ślinieniu się do zabawek. Kiedy Wściekła bawi się piłką, patykiem, czy szarpakiem, w jej paszczy uruchamia się wodospad. 

Podczas kiedy Wścieklizna bawiła się z Morfiną w przeciskanie gałęzi pomiędzy dwoma słupkami (fizycznie to nie miało prawa się udać, ale psy mimo to próbowały), ja rozmawiałam z opiekunem suczki, który opowiedział mi krótko jej historię.

Wścieklizna urodziła się jako czwarte szczenię w miocie. Wszystkie psiaki okazały się być niewidome lub niedowidzące i miały zostać poddane eutanazji. Każdy z tych piesków znalazł jednak kochający dom i ich wyrok został anulowany. Wściekła była jedyną suczką w miocie. Jej bracia byli od niej mniejsi, ale skutecznie utrudniali jej dostęp do jedzenia, więc musiała zostać od nich odseparowana. Obecnie suczka miała cztery lata i bardzo dobrze radziła sobie ze swoimi defektami.

Właściciel opowiadał jak bardzo bawi go reakcja ludzi, którzy schodzą Wściekłej z drogi.
- Trochę im się nie dziwię - mówił - pewnie sam bym tak zareagował. Proszę sobie wyobrazić kogoś wołającego "Wścieklizna!" na psa, który kręci się w kółko, ślini się i poszczekuje, do tego ma takie oczy. To daje bardzo jasny przekaz.
- To proszę zawołać "Morfina!" jak chodnikiem przechadza się akurat patrol straży miejskiej - odparłam.
- Niezłą sobie zrobiliśmy zabawę - przyznał mężczyzna - A najlepsze jest to, że te zwierzaki są tego zupełnie nieświadome. Dla nich to tylko słowa. Takie same jak każde inne.

Patrzyliśmy chwilę jak psy męczą się z gałęzią i jak dołącza do nich trzeci zwierz. Beagle z okolicy, o imieniu Pikachu (ktoś najwidoczniej był fanem Pokemonów), postanowił zaatakować patyk od środka, co niestety przyniosło tak samo owocne rezultaty jak manewr za pomocą obu końców badyla.

Reakcje ludzi, którzy usłyszeli nawoływania psiego trio w takim zestawieniu były różne. Chociaż wyobrażenie żółtego Pokemona narkomana z wścieklizną może być dla wielu osób czymś nowym, dla mnie osobiście było raczej typowym doświadczeniem.
Dobrym kumplem Morfiny jest psiak Bigos (vel Boguś), więc takie kombinacje są na porządku dziennym.

Swój zawsze trafi na swego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz