Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

piątek, 14 lutego 2020

Zła Roomba

Krótka historia z cyklu: dlaczego nie powinno się zostawiać Roomby w doku.

Ktokolwiek ma w domu robota sprzątającego, ten prawdopodobnie ma też tak zwaną "matkę", czyli stację dokującą.



Służy ona do ładowania akumulatorów odkurzacza. Kiedy robot akurat nie pracuje, to spędza czas w stacji dokującej, do której sam podjeżdża po skończonej pracy. Taka stacja jest stale podłączona do prądu.

Odkurzacz bez uruchomienia go guziczkiem (w nowszych modelach poleceniem w aplikacji na telefonie) nigdzie się sam nie wybierze. Chyba, że mieszka się na Śląsku i przesuwające meble tąpnięcia to norma. Wtedy Roomba postanawia udać się na przechadzkę w bardzo dziwnych porach dnia, zazwyczaj kiedy nie ma nikogo w domu. Nikogo poza zwierzętami.

Pewnego popołudnia udałam się na drzemkę, z której obudziło mnie agresywne szarpanie łóżkiem. Kopalnia właściwie za rogiem, więc spałam dalej, nie uznając wydarzenia za nadzwyczajne. Za nadzwyczajne uznała je natomiast Roomba, która wydała z siebie dwa sygnały i wyjechała z doku na rozeznanie w terenie. Zwiedziła pokój stołowy, mój pokój i skręcając do kuchni, zahaczyła o korytarz, w którym znalazła szmatkę do wycierania butów. Postanowiła ją skonsumować. Jako, że szmatka stawiała opór, robot zapalił czerwone światełko i krztusząc się, zaczął wysyłać komunikat o zaklinowaniu szczotek. 

Dźwięki były nietypowe, a nietypowe dźwięki to magnes na Morfinę.
Pies podbiegł do Roomby, zobaczył jej zmagania i stwierdził "O, nie. Mój przyjaciel, którego dokarmiam chrupkami się dusi!", po czym zaczął okładać robota łapami, trafiając w guziczek i uruchamiając serię sygnałów, które jeszcze bardziej ją zaniepokoiły. Spanikowany śledź pobiegł do pokoju, zatrzymał się słysząc krzyki odkurzacza, zrobił obrót w miejsca i wrócił do urządzenia, skomląc i chrumkając. Po chwili świniak powtórzył manewr i za czwartym razem dotarł do mojego pokoju, gdzie bardzo intensywnie zaczął nawilżać moją twarz swoim językiem. Byłam zmuszona się wytrzeć, zwlec z łóżka i wydobyć szmatkę ze szczotek Roomby, a następnie odstawić urządzenie na stację dokującą.

Pies był z siebie bardzo zadowolony, ocalił wszak przyjaciela przed uduszeniem.
Ja natomiast od tej pory staram się wyciągać wtyczkę "matki" kiedy wychodzę lub kładę się spać, ponieważ taka sytuacja powtarza się stosunkowo regularnie.

2 komentarze:

  1. Hmmm... Moj odkurzacz mozna wylaczyc guzikiem i wtedy nawet jak go cos potraci (co przy dwojce dzieci i psie zdarza sie nagminnie) nie wyjedzie na zwiady. Zapipczy, ale grzecznie stoi. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pies bohater :) Dobrze, że dba o swojego przyjaciela. Mam irobota u siebie i nigdy taka sytuacja się nie zdarzyła.

    OdpowiedzUsuń