O tym, że Morfina jest poszukiwaczem ludzkich zgubisk już raczej wszyscy wiedzą. Jeśli ten pies nie wraca do domu bez pamiątki w postaci: dziecięcego smoczka, czapki, rękawiczek, pluszaka, czy skarpetki, to znaczy, że dzień nie należał do udanych.
Schemat wygląda następująco:
śledź znajduje przedmiot ➞ negocjuję ze śledziem zwrócenie przedmiotu, ponieważ ktoś może go szukać ➞ śledź akceptuje ofertę w postaci ciastek ➞ odkładam zgubiony przedmiot w jakimś widocznym miejscu, żeby szukający mógł go odnaleźć
Czasem jednak Morfinie bardzo podoba się znaleziony przedmiot i negocjacje kończą się odmową, a następnie zataczaniem kręgów i próbą przekonania mnie do gonitwy.
Tym razem falująca na wietrze wydłubała sobie z krzaków rękawiczkę. Niestety był to jeden z tych przedmiotów do których pies przywiązał się w dwie sekundy po jego znalezieniu.
Negocjacje trwały w najlepsze, kiedy to świniak zobaczył na horyzoncie znajomą twarz sąsiada z klatki obok.
- Morfi, nie - powiedziałam, widząc rodzący się w jej głowie plan. Merdający ogon zdradzał wszystko.
Pies zerknął na mnie, na sąsiada, ponownie na mnie i ponownie na sąsiada, a następnie ruszył sprintem w stronę mężczyzny. Decyzja została więc podjęta i patatające 30 kg wkrótce znalazło się u wybawcy, wtulając głowę w jego kolana i skarżąc się głośno na swój ciężki los.
- Co Ci robią? No powiedz - użalał się sąsiad, co tylko bardziej nakręcało opowiadającą historię swojego smutnego życia Morfinę.
- Buchnęła rękawiczkę i nie chce jej oddać - odpowiedziałam, zbliżając się do złodzieja.
Kokosanka, chowając się za nogami sprzymierzeńca, analizowała w głowie sytuację i widząc, że nie ma co liczyć na pozytywne rozpatrzenie wniosku o adopcję rękawiczki, spojrzała mi głęboko w oczy, stanęła nad kałużą i ani na chwilę nie przerywając kontaktu wzrokowego, wypuściła przedmiot z pyska. Najwyraźniej stwierdziła, że jeśli ona nie może mieć rękawiczki, to nikt nie będzie jej miał.
To było podłe, bezwzględne i perfidne. Do tego ona o tym wszystkim wiedziała, bo obdarzała mnie fałdką dezaprobaty kiedy podnosiłam przemoczone odzienie z kałuży i rozkładałam je na krzakach.
Chyba nie powinnam jej zostawiać w domu sam na sam z Rudą. To ma na nią zły wpływ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz