Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

środa, 12 lutego 2020

Rękawiczka + Morfina = bye b*tch

O tym, że Morfina jest poszukiwaczem ludzkich zgubisk już raczej wszyscy wiedzą. Jeśli ten pies nie wraca do domu bez pamiątki w postaci: dziecięcego smoczka, czapki, rękawiczek, pluszaka, czy skarpetki, to znaczy, że dzień nie należał do udanych.

Schemat wygląda następująco:

śledź znajduje przedmiot ➞ negocjuję ze śledziem zwrócenie przedmiotu, ponieważ ktoś może go szukać ➞ śledź akceptuje ofertę w postaci ciastek ➞ odkładam zgubiony przedmiot w jakimś widocznym miejscu, żeby szukający mógł go odnaleźć

Czasem jednak Morfinie bardzo podoba się znaleziony przedmiot i negocjacje kończą się odmową, a następnie zataczaniem kręgów i próbą przekonania mnie do gonitwy.

Tym razem falująca na wietrze wydłubała sobie z krzaków rękawiczkę. Niestety był to jeden z tych przedmiotów do których pies przywiązał się w dwie sekundy po jego znalezieniu. 



Negocjacje trwały w najlepsze, kiedy to świniak zobaczył na horyzoncie znajomą twarz sąsiada z klatki obok.
- Morfi, nie - powiedziałam, widząc rodzący się w jej głowie plan. Merdający ogon zdradzał wszystko.
Pies zerknął na mnie, na sąsiada, ponownie na mnie i ponownie na sąsiada, a następnie ruszył sprintem w stronę mężczyzny. Decyzja została więc podjęta i patatające 30 kg wkrótce znalazło się u wybawcy, wtulając głowę w jego kolana i skarżąc się głośno na swój ciężki los.
- Co Ci robią? No powiedz - użalał się sąsiad, co tylko bardziej nakręcało opowiadającą historię swojego smutnego życia Morfinę.
- Buchnęła rękawiczkę i nie chce jej oddać - odpowiedziałam, zbliżając się do złodzieja.
Kokosanka, chowając się za nogami sprzymierzeńca, analizowała w głowie sytuację i widząc, że nie ma co liczyć na pozytywne rozpatrzenie wniosku o adopcję rękawiczki, spojrzała mi głęboko w oczy, stanęła nad kałużą i ani na chwilę nie przerywając kontaktu wzrokowego, wypuściła przedmiot z pyska. Najwyraźniej stwierdziła, że jeśli ona nie może mieć rękawiczki, to nikt nie będzie jej miał.

To było podłe, bezwzględne i perfidne. Do tego ona o tym wszystkim wiedziała, bo obdarzała mnie fałdką dezaprobaty kiedy podnosiłam przemoczone odzienie z kałuży i rozkładałam je na krzakach.

Chyba nie powinnam jej zostawiać w domu sam na sam z Rudą. To ma na nią zły wpływ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz