Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

środa, 26 września 2018

"Żel z krowich cycków"

Do gabinetu weterynaryjnego, w którym wówczas pracowałam wszedł mężczyzna. Jako, że byłam tam technikiem, podeszłam i spytałam w czym mogę pomóc.
- Żel z krowich cycków potrzebuję -
Pomyślałam, że to najbardziej nietypowe określenie krowiego mleka jakie słyszałam, ale kim jestem żeby oceniać. Postanowiłam jednak poprosić o powtórzenie, bo nie za bardzo wiedziałam o co mężczyźnie tak naprawdę chodzi.
- No krowi kremik -
Usłyszałam w odpowiedzi i postanowiłam jednak zawołać szefową.
- No słucham, o co chodzi -
- Pani doktor, potrzebuję krem z cycków krowy -
Tutaj nastąpiła chwila ciszy, po czym lekarka podjęła dalszą rozmowę:
- Chodzi panu o maść na krowie wymiona tak? -
- O to to, właśnie -
- A co krowie tak dokładniej dolega? -
- Kręgosłup boli i skarży się na biodra też -
- Skarży się, aha. A ile krowa waży? -
- 90 kg -
- To jeszcze cielak -
- Tak? No, możliwe... -
- Ile ma lat? -
- 44 -
- Nie dla krowy pan to potrzebuje, mam rację? -
- Kręgosłup mnie boli pani doktor. Byłem już u specjalistów, kręgarzy i znachorów, nic mnie nie pomaga. Jeden doktor polecił mi ten kremik. Powiedział, że mam podejść do weterynarza i to niedrogie jest. On to stosował i jego matka i im pomaga. Ja panią proszę, ja się schylać nie mogę -
- Wie pan, że to specyfik dla bydła? -
- Jak ma pomóc, to nawet arszenik zjem -
- Nie mamy tego na stanie, sprowadzę to dla pana krowy na wtorek. Proszę jej smarować obolałe miejsca dwa razy dziennie, rano i wieczorem. Tylko niech krowa nie łączy tego z innymi lekami i uwaga, bo brudzi ubranie -

Wyobraźcie sobie, że pomogło i facet regularnie kupował u nas zapas "kremiku z krowiego cycka". Maść była na bazie ziół, więc gość nie mógł sobie zrobić nią krzywdy, nie mam jednak pewności czy bardziej nie pomogło mu placebo i pewność, że lek zadziała.
Słyszałam o środkach dla ludzi testowanych na zwierzętach, ale żeby na odwrót, to to się zdarzyło pierwszy raz.

3 komentarze:

  1. Załoga z mojego miejsca pracy smaruje plecy zawsze Mastiprewentem:)

    OdpowiedzUsuń
  2. swego czasu bardzo była popularna końska maść.....

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko, że maść końska nie ma nic wspólnego z koniem, poza etymologią ;)
    Jeśli dany preparat jest mieszanką ziołową to pomoże i uleczy to co powinien, bez względu na gatunek pacjenta :) To tak jak wyciągi olejków z różnych roślin działają i na nas i na zwierzęta podobnie, choćby lawenda :)

    OdpowiedzUsuń