Na chodniku stoi młoda kobieta, z dziecięcym wózkiem, małym synkiem i sporym psem. Owczarek wyposażony jedynie w obrożę, siedzi luzem i przygląda się dziecku, które próbuje przeć do przodu ale hamują je szelki, za które przypięte jest "smyczą" do wózka. Chłopczyk bardzo stara się uciec, ale nie ma szans w obliczu takiego sprzętu. Matka tymczasem szuka czegoś w plecaku.
Obok nich przechodzi starsza wiekiem niewiasta i zapytuje:
- Pani, a to nie powinno być odwrotnie? Pies na smyczy a dziecko luzem? -
Matka odwraca się i ze zmęczeniem, malującym na twarzy co najmniej trzy nieprzespane noce, odpowiada:
- Pies mnie słucha i nie ucieknie na ulicę. Dziecko wręcz przeciwnie -
Starsza kobieta raz jeszcze lustruje dziecko, które z wysiłku i chęci ucieczki aż puszcza bąbelki ze śliny i bebla coś po swojemu, po czym z rezygnacją odchodzi.
A pies jak siedział, tak siedzi. Mimo, że obok przejeżdżają rowerzyści, przebiegają inne psy, a młodzież kopie piłkę. Wstaje dopiero, kiedy wózek rusza, a nawet wtedy idzie dostojnie obok pojazdu i wijącego się na lince młodzieńca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz