Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

poniedziałek, 10 września 2018

Niewygodni sąsiedzi? Jest rozwiązanie.

Mieszkanie w bloku z dużym psem bywa problematyczne. Nie ze względu na psa oczywiście, ale na sąsiadów, których się niestety nie wybiera. 
Dwa lata temu do naszej klatki wprowadzili się ludzie, którym przeszkadzała wszelka forma życia. Jeśli coś oddychało, było ich wrogiem. Specjalnym rodzajem nienawiści obdarowywali psy, które chcąc nie chcąc musiały poruszać się po schodach, żeby dostać się na zewnątrz, jako że nie opanowały jeszcze umiejętności latania albo przepływania rurami. Awantury odbywały się regularnie, a dozorca był przez nich wzywany częściej jednego dnia niż przez kogokolwiek innego w ciągu całego roku. Problem polegał na tym, że nie za bardzo było się czego przyczepić. Zwierzęta nie brudziły na klatce, nie szczekały pozostawione same w mieszkaniu i właściwie poza mijaniem ich w drzwiach, były niewidzialne. Jednak jeśli nie ma problemu, to trzeba go stworzyć.
Pamiętam do dziś wyraz zażenowania na twarzy dozorcy, kiedy ten zapukał do moich drzwi, trzymając w ręku kłębek futra, który prawdopodobnie zebrał z klatki. Twierdził, że należy on do mojego psa. Kiedy zza drzwi wychyliła się Morfina, żeby przywitać się z mężczyzną, ten zrobił się jeszcze bardziej czerwony i zawstydzony. Czarny kłębek futra nijak nie mógł powstać z beżowego psa, choćby nie wiem jak bardzo się starał. Przeprosił, odszedł i zapewne zaczął żałować swojej posady. Wszystko za sprawą dwóch ludzi.
Kiedy przyszła pora na chodzenie po kolędzie, nowi sąsiedzi zatrzymywali księdza przed każdymi drzwiami i opowiadali jakie to straszne bestie czyhają tuż za nimi. Psy, koty i szczury w ich ustach brzmiały jak cerbery, bazyliszki i smoki.
Całe szczęście co roku przychodził ten sam ksiądz, więc zbył ich powątpiewaniem w owe przerażające stworzenia, które przecież dobrze znał. Jedyne zło, które kiedykolwiek dotknęło kapłana to ofutrzona sutanna, która zwłaszcza po spotkaniu z Morfiną była bardziej biała niż czarna.
Sąsiedzi wytrzymali w nowo kupionym mieszkaniu pół roku. Momentem przełomu była dla nich informacja, że drzwi obok urzęduje sporej wielkości wąż, o którym dowiedzieli się kiedy ten wędrował w koszyku do weterynarza.
Kilka nieprzespanych nocy, spędzonych na przywoływaniu scen z filmu "Anakonda" i para postanowiła że więcej w tym zoo nie wytrzyma.
Od tamtej pory nikomu nie przeszkadzają psy, koty, szczury czy niedźwiedzie.
Wciąż mamy dług u tego węża. Gadowi należy się porządny masaż czy coś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz