Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

wtorek, 25 września 2018

Soczek z żyły

Powiem Wam dzisiaj taką jedną oczywistość, którą zauważyłam na przestrzeni lat.
Im więcej pies ma operacji, tym mniejszą ilością rzeczy jest Was w stanie zaskoczyć jeśli chodzi o medyczne zagwozdki. Ponadto uodparniacie się na nietypowe objawy, które dla reszty ludzi są zagadką i powodem do paniki.
Zaraz zademonstruję o co mi chodzi.
Podczas wcześniejszej operacji Morfiny, zabrałam ją do domu i od razu położyłam do legowiska, jako że wróciliśmy późno w nocy i miałam zamiar zmrużyć oko choćby na kilka godzin. Pies spał i nie zapowiadało się na żadne niespodzianki. Kilka godzin później obudziło mnie pompowanie brzuszne Morfi, które zapowiadało rychłe wymioty. Objawy dość typowe po zabiegu, więc zwlekłam się powoli z łóżka i ruszyłam po kuchenne ręczniki, żeby zebrać ten bałagan, który za trzy sekundy miał wytworzyć się na mojej podłodze. Zaspana wróciłam do pokoju, oślepiłam się światłem żarówki i ujrzałam na panelach festiwal kolorów, który składał się na żółty, zielony i ciemno czerwony. Dwa pierwsze kolory były typowe dla treści żołądkowych, jednak ten ostatni nie powinien tam występować. Po chwili dotarło do mnie, że to krew. Wymioty krwią nigdy nie są dobrym objawem, zwłaszcza jeśli operowane były nogi, a nie narządy wewnętrzne. Jednak nauczona poprzednimi przypadkami krwiomoczu przy zapaleniu pęcherza, czy drgawek po lekach przeciwbólowych, postanowiłam podejść do sprawy na spokojnie i skonsultować się z weterynarzem telefonicznie. Po drugim pawiu i trzeciej próbie połączenia ktoś w końcu podniósł słuchawkę i zaspany głos zasugerował mi, że trzecia w nocy to nie jest czas, kiedy weterynarze mają otwarty gabinet i prawdopodobnie zadzwoniłam właśnie na numer prywatny lekarza. No cóż, to mogło kwalifikować się jako nagły wypadek, ciężko było to ocenić. Usłyszałam, że jeśli suka dalej będzie wymiotować krwią, mamy przyjechać, lecz jeśli przestanie, to powinniśmy pokazać się rano. Po drugim hafcie pies zasnął twardym snem, więc postanowiłam poczekać do wschodu słońca. O spaniu oczywiście nie było już mowy, ostatnie kilka godzin spędziłam wpatrując się w Morfinę i czatując z miską przy jej pysku. Nad ranem pokazaliśmy się w gabinecie, gdzie cała sytuacja została wyjaśniona przez pielęgniarkę, która pilnowała wtedy zwierząt po zabiegu.
Jako, że Morfi nie lubi siedzieć sama w izolatce i woli przebywać z ludźmi, kiedy tylko otwarła oczy zaczęła donośnie się skarżyć i przekonywać wokalnie lekarzy, żeby ją wypuścili. Po kilkunastu minutach pomruków i chrząknięć pielęgniarka postanowiła przenieść sukę do poczekalni, gdzie mogła siedzieć pod biurkiem i patrzeć na przechodzących ludzi, dodatkowo mając kontakt z kimś, kto akurat będzie siedział przy komputerze. Kroplówka i tak się już skończyła, więc było to rozwiązanie idealne do czasu mojego przyjazdu. Morfina była usatysfakcjonowana, bo kręcili się wokół niej ludzie, a lekarze w zamian otrzymali ciszę i tym sposobem wszyscy byli szczęśliwi. Morfi jednak nie uzyskując tyle atencji ile by sobie życzyła postanowiła znaleźć sobie zajęcie, a jako że gips ograniczał jej mobilność, musiała wymyślić jakąś zabawę na miejscu. Kiedy pielęgniarka zajrzała pod biurko, puchata księżniczka ciumkała właśnie swoją własną krew z otwartego wenflonu i sądząc po zaangażowaniu, bardzo jej ten swoisty ketchup smakował. Okazało się, że pies rozwinął bandaż, podważył ząbkami koreczek i odkrył, że z tego kraniku płynie pyszny soczek. Pielęgniarka oczywiście zabrała psa do gabinetu i naprawiła szkodę, jednak było już trochę po zawodach.
To wyjaśniało sprawę krwistych wymiotów i i faktu, że Morfina zawsze krzywiła się na zapach czosnku. 
Mój pies został autowampirem i jej sekret został ujawniony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz