Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

wtorek, 4 września 2018

Mój mózg to dupek

Zaspany człowiek często robi rzeczy na autopilocie, który niekoniecznie jest rano w pełni funkcjonalny i prawidłowy. Tak jakby mózg mniej więcej pamiętał co właśnie trzeba zrobić, ale jest mu obojętne jaką drogą. Toteż zdarzało się, że próbowałam się uczesać szczoteczką do zębów, czy umyć zęby mydłem w płynie. Posunęłam się nawet do tego, żeby schować do lodówki telefon zamiast soku.
Zdarza się najlepszym.

Morfina jest pod ścisłą kontrolą wagi ze względu na jej stawy, toteż każdy jej posiłek jest ważony na kuchennej wadze. Poranna rutyna wygląda tak, że wstaję i w drodze do kuchni zabieram garść jej chrupek, które stoją u mnie w pokoju żeby już się po nie nie wracać. Cała reszta z doprowadzeniem się do porządku i wyjściem z psem na spacer następuje później. Tak też było dzisiaj. Wstałam, zgarnęłam chrupki i powłócząc nogami udałam się w stronę kuchni. Mijając salon zauważyłam solone orzeszki, zostawione same sobie, więc korzystając z tego że drugą rękę mam wolną, zgarnęłam garść i podjęłam ponowny kurs na kuchenną wagę.
Domyślacie się ciągu dalszego? Zapewne tak.
Jedna garść otworzyła się nad wagą, druga zawędrowała do ust, żeby tam porzucić zawartość. Mózgowi najwidoczniej było wszystko jedno które polecenie trafi do której ręki i w ostatniej chwili zorientowałam się że na wadze leżą orzeszki, toteż utrudnioną drogą dedukcji doszłam do wniosku, że to co mam w drugiej ręce stanowczo nie powinno trafić do moich ust.
O mały włos a na śniadanie zaserwowałabym sobie chrupki o smaku śledzia i ziemniaków. Pycha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz