Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

środa, 19 września 2018

Pięć minut czasu i trzy gramy empatii

Działo się to poprzedniej jesieni. Siedziałam z Morfiną w parku, przeglądałam kolorowe listki, które spadły na ławkę i właściwie już zbierałam się do domu, gdyż chłód zaczynał mi dokuczać coraz dotkliwiej. Wstając, natrafiłam wzrokiem na kobietę, która stała wpół drogi do nas i spoglądała badawczo to na Morfinę, to na dziecko, które zostawiła za sobą na ławce.
- Wszystko w porządku? - spytałam, bo takie rozdarcie nie wydawało mi się naturalne
- Ja przepraszam, bo widzę że Pani już idzie... ale czy synek mógłby pogłaskać chwileczkę pieska? O ile oczywiście lubi dzieci. Zrozumiem jeśli się Pani bardzo śpieszy. -
Kobieta była bardzo miła, więc pomyślałam że pięć minut mnie nie zbawi i nie umrę przez ten czas na odmrożenie.
- Czemu nie, niech podejdzie - odparłam i patrzyłam jak rozradowana kobieta woła dziecko, które najpierw zaczęło biec w naszą stronę, ale po chwili jakby o czymś sobie przypominając zwolniło i powoli podeszło do psa. Patrzyłam jak chłopiec klęka przy suce, daje się powąchać a potem delikatnie, jakby Morfina była wyprodukowana z bardzo cienkiej i drogiej porcelany zaczyna ją głaskać. To było bardziej muskanie niż głaskanie, tak jakby chłopiec bał się że pies zaraz rozpadnie się pod jego palcami i obróci w pył.
Morfina, jak to Morfina, rozwaliła się na chodniku brzuchem do góry i zaczęła lizać chłopcu wolną rękę. Dziecko było wniebowzięte i wydawało z siebie nieartykułowane dźwięki. 
Z krótkiej rozmowy z matką dowiedziałam się, że chłopiec ma 7 lat, jest opóźniony i nie mówi, lecz stara się pokazać o co mu chodzi, jak również to że uwielbia psy, ale niestety nie mogą mieć swojego. Chodzą więc po parku i pytają właścicieli czworonogów, czy mogą chwilę pogłaskać.
- Pani jest pierwsza w tym tygodniu, już się bałam że dzisiaj znowu nikogo nie znajdziemy -
- Jak to, nie spotkała Pani ostatnio żadnego psa? -
- Nie no jasne, spotkałam, ale wie Pani ludzie teraz nie pozwalają głaskać. Ja to rozumiem, jasne. Nie każdy pies lubi dzieci, ale mam wrażenie że jak ludzie widzą Kubę to zmieniają nastawienie. Inne dzieci głaszczą psa bez problemu, a jak podchodzi Kubuś ludzie albo zabierają zwierzaka na ręce albo udają że bardzo się spieszą i nie mają już czasu, a on naprawdę jest delikatny i nie zrobiłby psu nigdy krzywdy. -
Spojrzałam na chłopca, który smyrał sukę pod pachą i wpatrywał się w nią jak w obrazek. Z całą stanowczością mogłam potwierdzić słowa kobiety. Spytałam, czy chłopiec nie miałby ochoty pokarmić pieska, bo akurat miałam przy sobie jej chrupki. W życiu nie widziałam takiego wybuchu szczęścia na twarzy dziecka tylko dlatego, że mogło podać psu kilka kulek karmy. Miałam wrażenie, że to zrobiło mu cały dzień. Po karmieniu Kuba wskazał na Morfinę i poklepał się po klatce piersiowej. Jego mama uśmiechnęła się wtedy i powiedziała:
- No ja wiem, że piesek jest kochany, a jaki grzeczny -
Chłopiec pokiwał głową, zastanowił się chwilę, po czym wskazał na mnie i zrobił ten sam gest który wykonał przed chwilą. Aż mi się ciepło na serduszku zrobiło.
Rodzinka pomiziała sucz na pożegnanie i matka wraz z uśmiechniętym od ucha do ucha synkiem zaczęła oddalać się od parku, trzymając dziecko za rękę.
Pomyśleć, że tak niewiele trzeba żeby poprawić komuś humor na resztę dnia.
Sobie przy okazji także.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz