Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

sobota, 22 września 2018

Morfina łamie wszelkie pooperacyjne normy

Morfina to pies, którego życiową misją jest przeciwstawianie się temu, co uznane powszechnie za normalne i typowe. Udowodniła mi, że wszelkie zasady i "normy występowania" latają jej koło ogona i nikt nie będzie jej mówił jak ma żyć.
W dniu, w którym odbierałam ją z sali operacyjnej weterynarz podał mi pełną listę rzeczy, które będą się działy i na które mam być przygotowana, ze względu na obecny stan mojego psa.

Przytoczę ją tutaj:

1. Pies może odmawiać jedzenia nawet kilka dni. W razie odmawiania pobierania wody, należy podawać ją bezpośrednio do pyska przez strzykawkę w małych porcjach. Mogą wystąpić wymioty.

Cóż... wszyscy wiemy co Morfi sądzi o tej zasadzie. 
"Dobra matka, walka o życie jest męcząca, więc dej mnie jeść. Umieram z głodu, gdzie moja micha?"
Tym sposobem jeszcze tego samego dnia suka opchnęła pół kurczaka z ryżem i popchnęła bananem, mimo że grawitacja i resztki narkozy krążącej w organizmie nie pozwalały jej ustać prosto i dojść do miski, bez kilkukrotnego poprawiania trajektorii.

2. Pierwsza noc będzie najtrudniejsza. Pies może wyć, lub skomleć, nie mogąc sobie znaleźć miejsca.

Mówimy o tej nocy, kiedy Morfina położyła się na legowisko po wrzuceniu w siebie ogromnej ilości jedzenia i obudziła się w tej samej pozycji dziewięć godzin później? Aha.

3. Rany mogą podkrwawiać.

Więcej krwi widziałam, kiedy mierzyłam sobie cukier glukometrem i musiałam nakłuć palec.

4. Ospałość i brak chęci do ruchu jest normalna.

"Matka! Matka patrz, piłeczkę przyniosłam, rzucisz mi? Jakie szwy? A... to, nie to tylko draśnięcie, no nie bądź taka! Rzucaj!"

5. Pies może podejmować usilne próby wyrwania szwów, lub wenflonu.

"Hej, co to takie nitki jakieś takie. Czekaj, gdzieś już to widziałam, ciekawe czy jadalne. Co chcesz? Mam nie ruszać? A to śmieszne, wystające pod bandażem? Też nie? Aha, ok, jeśli nalegasz"
Po jednym upomnieniu, do tej pory nie nastąpiło ponowne zainteresowanie się szwami lub wenflonem.

6. Pies będzie się nad sobą użalał i żebrał o atencję.

To jest opis Morfiny na co dzień, powiedz mi coś czego nie wiem.

7. Miejsca wokół rany będą wrażliwe i może pojawić się opuchlizna.

"Drapaj matka, tutaj, tutaj gdzie wygolone... ale weź tak z uczuciem tymi pazurkami. Dobra, czekaj sama se drapnę. Ale jak to, że nie mogę. Swędzi mnie, rozumiesz?"

8. Pewnie na jakiś czas pies znienawidzi gabinet i będzie unikał ludzi w fartuchach.

Dzisiaj podczas kontroli:
" No hejka doktor, co tam? Pomiziasz mnie? Byłam grzeczna, dostanę ciastko? Termometr? Gdzie chcesz to wsadzić? A... spoko, ale najpierw ciastko, potem możesz mnie pociąć jeszcze raz. Tak w sumie to wczoraj nie dostałam ciastka... dostanę te zaległe dzisiaj? Kocham Cię doktor. Ciebie też, pani w fartuchu."

9. Środki przeciwbólowe będą podawane tak długo jak będzie to konieczne.

- Skarżyła się w nocy, albo dzisiaj rano? -
- Nie, panie doktorze, właśnie wcale -
- Nie dostała dużych dawek, jest Pani pewna? -
Odpowiedziałam, że owszem, co Morfina potwierdziła szczerząc się do lekarza podczas całego procesu omacywania i wesoło merdając ogonem.
Jej oczy błądziły po szafkach, w których wiedziała, że znajdują się ciastka.
- Zmniejszymy minimalnie dawkę... -

Bardzo cenię jej podejście do życia. To dziecko jest niemożliwe, wstaje prosto z objęć śmierci i pyta gdzie są ciastka.
Bardzo dobra filozofia życia, muszę się tego nauczyć...





1 komentarz: