Pracuję w multikulturowym mieście, codziennością są więc tutaj ludzie o rożnych kolorach skóry, czy mówiący wieloma językami. Zazwyczaj wszechobecny jest język angielski, lecz (na moje nieszczęście) nie tym razem. Na ulicy zaczepiła mnie kobieta w średnim wieku, która wyglądała na zagubioną i spytała:
- Vy mozhete pokazaty meni shlyakh do poshtovoho viddilennya? -
Przeleciałam w głowie wszystkie nacje z jakimi się zetknęłam i postanowiłam strzelić, że to co usłyszałam to język rosyjski. Kapitanie, mamy problem.
- YA ne govoryu po-russki - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, gdyż nie mówię po rosyjsku, a jest to jedno z nielicznych zdań, które jestem w stanie wypowiedzieć. Oprócz tego dysponuję także piosenką "Pust Wsiegda Budiet Sonce" oraz fragmentem "Podróży Guliwera". Ze słów znane było mi "spasibo" - dziekuję i "sakhar" - cukier. Mało pomocne w obecnej sytuacji i niezmieniające faktu, że nie miałam pojęcia o co chodzi kobiecie, bo zrozumiałam tylko "pokazaty". Trzeba jednak jeszcze wiedzieć co pokazaty i gdzie pokazaty, żeby jakoś pomóc.
- Ne rosiysʹka. Ukrayinsʹkyy. - usłyszałam od kobiety i przyznam szczerze, wcale nie polepszało to sytuacji. W tym języku nie potrafiłabym się nawet przedstawić. Jako, że chciałam jednak pomóc postanowiłam sięgnąć po pewnik:
- Do you speak English? -
- YA ne rozumiyu -
No to misterny plan szlag trafił. Plan B. język, w którym jestem w stanie porozumieć się na poziomie podstawowym:
- Parlez-vous français? -
Odpowiedź przyszła szybko i była taka sama jak poprzednio. Problem był oczywisty, ponieważ ja ne govoryu, a kobieta ani nie speak, ani nie parler. Stałyśmy sobie tak chwilę, wpatrując się sobie w oczy, kiedy kobieta wpadła na pomysł pokazania mi o co jej dokładnie chodzi bez używania słów. Wyjęła więc z torebki zaadresowaną kopertę, która nie posiadała znaczka i wskazała na nią palcem.
Poczta! Musiało jej chodzić o pocztę. Teraz jak wytłumaczyć jak trafić na pocztę, na migi. Pokiwałam głową, mówiąc że teraz rozumiem i mając nadzieję, że faktycznie tak jest, a "rozumiem" w jej języku brzmi podobnie jak w moim, po czym zaczęłam gestykulować ręką, wskazując najpierw "prosto", zaznaczając precyzyjnie odcinek jaki ma pokonać zdaniem "do końca ulicy", a potem zginając rękę w prawo. Twarz kobiety się rozświetliła, więc uznałam, że zdanie "do końca ulicy" także brzmi podobnie. Po czym podziękowała mi (chyba) i udała się wskazaną trasą.
Mogło być gorzej. To mógł być koreański, czy japoński, a wtedy byłabym kompletnie zgubiona.
Angielski językiem uniwersalnym, też mi coś.
Tę funkcję powinien przejąć migany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz