Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

piątek, 13 grudnia 2019

Teatr musi trwać

- Musimy mieć konkretny plan działania przed kolejnym spotkaniem z naszą nową Matką Teresą - powiedział Damian, kiedy wszyscy zgromadzili się już na miejscu spotkania trupy teatralnej, jaką zaczynaliśmy tworzyć.
- Skąd pewność, że w ogóle będzie chciała się spotkać ponownie? - spytała Baśka.
- Cóż - zaczął Damian - raczej by się nie wysilała na przeprosiny, jeśli nie miałaby zamiaru tego kontynuować, nie uważasz? One musiały ją dużo kosztować. Bardzo trudno jest udawać milutką i pokorną przed ludźmi, których normalnie traktuje się jak wycieraczki. Raczej na tym nie poprzestanie.
- Możecie mówić troszkę ciszej? - spytała Ruda, mrużąc oczy.
- Oj, ktoś tu ma kaca - odparł Damian z uśmiechem - W środku tygodnia?
- Ja nie miewam kacy - odpowiedziała oburzona Ruda - To kace miewają mnie.
- A czy teraz Cię mają?
- Możliwe, że troszeczkę. Więc jakbyście mogli tak delikatnie zjechać o oktawę, byłoby świetnie.
- Nie zależałoby jej na tym spotkaniu - powiedział Damian, podchodząc do okna, opuszczając rolety i odcinając w ten sposób główne źródło światła - i nie marnowałaby swojej drogocennej życiowej energii, walcząc z wewnętrzną sobą, gdyby nie planowała kontynuacji - dokończył.
- Dzięki - rzekła Ruda, otwierając szerzej oczy - Zabierz tę gwiazdę Szatana.
Siedzieliśmy teraz w półmroku, co nadawało spotkaniu bardziej konspiracyjny ton.
- No dobra, powiedzmy że będzie chciała się z nami jeszcze spotkać - powiedziała Agnieszka - Chyba nie liczy, że wszyscy będą biegać do niej jak tylko jej się uwidzi spotkanie. Pierwszy raz poszliśmy z ciekawości, ale za drugim razem pewnie większość z nas będzie to miała w nosie. Nikt nie ma czasu, ani ochoty na takie gierki.
- Dlatego pewnie odczeka trochę i wymyśli coś "ważnego" żeby nas znowu zwołać. Może nie wszystkich, ale przynajmniej część. Nie wiadomo kiedy to może nastąpić, ale musimy być gotowi. Trochę nad tym myślałem i mam już pewien zarys - powiedział Damian.
- Sypiasz w ogóle ostatnio? - spytałam - Wyglądasz jakbyś jechał na kawie.
- Mam ostatnio sporo do zrobienia w nocy, ale to nie ma teraz znaczenia - odpowiedział Damian - Pomyślałem, że warto będzie wprowadzić do naszego planu Mysz. W sposób bardziej interaktywny.
- Jestem za - odparła Marysia, przedstawiona już grupie wcześniej - W końcu jakieś urozmaicenie w tej robocie.
- Nie żebym Ci nie ufała - powiedziała powoli Ruda - ale ja nie ufam nikomu z natury. Jaką mamy pewność, że to co planujemy pozostanie poza wzrokiem Marceliny?
- Mysz szpieguje dla nas od dłuższego czasu - powiedział Damian - Mamy do niej pełne zaufanie. Poza tym, jest profesjonalistką w swojej robocie. Pozostaje niewykryta i Marcelka bardzo ceni sobie jej towarzystwo.
- Często wypłakuje mi się w rękawy - odparła Mysz.
- Obrzydliwość - westchnęła z pogardą Ruda.
- Ta praca wymaga poświęceń - powiedziała Marysia - Ja też nie byłam przekonana co do Waszych zamiarów, ale Damian za Was poręczył, więc uznaję sprawę za zamkniętą. Jeśli ten człowiek Wam ufa, to ja też.
- To mówisz słoneczko, że to jest sprawdzony człowiek? - spytała Ruda Damiana, zerkając podejrzliwie na Mysz - Jeśli ktoś jest szpiegiem, może być też podwójnym szpiegiem.
- Jeśli ufasz mnie, zapewniam że możesz też zaufać Myszy - odpowiedział Damian - Słuchajcie, żeby to zadziałało nie może być żadnych niejasności i ukrytych intencji w grupie. Nie możemy patrzeć na siebie wilkiem, bo to się nie uda. Mamy wspólnego wroga i to na nim należy się skupić. Wszelkie podejrzliwości na bok.
- Skoro za nią ręczysz - odparła Ruda.
- Nie możemy sobie pozwolić na walki między sobą, to nie wchodzi w grę - powiedział Damian - Jeśli ktoś chce się wycofać z projektu, może zrobić to teraz, albo zaakceptować stan członków i ich zadania i skupić się na planie.
- Dobra Panie dyrektorze - odparła Ruda - Kontynuuj.
- Dziękuję - odpowiedział Damian.
- On zawsze jest taki? - szepnęła Ruda w naszą stronę.
- To perfekcjonista - odparłam - Teraz nie odpuści. Jak już coś zaczął, to musi to skończyć.
- Więc - zaczął Damian - Działanie główne jest dla wszystkich jasne, tak?
- Tak - odparła Agnieszka - Shipujemy Cię z Olim i wpychamy pod skaner sensacji Marceliny.
- Otóż to - odparł Damian - Mysz, jak sytuacja na froncie?
- Więc tak - zaczęła Mysz - Marcelina ostatnio pokłóciła się z Violą. Poszło o ciążę. Część osób poparła Violę, ale większość została jednak przy królowej, nie chcąc jej się narażać. Nikomu nie mówiła o swoim planie pogodzenia się z Wami. Nie wiem o tym ja, nie wie o tym Viola, Ewelina, nikt. Z jakiegoś powodu postanowiła w tym przypadku działać solo.
- Masz jakieś informacje o ewentualnych innych grupach?
- Czasem mówi o innych osobach, ale raczej ogranicza się do grupy w której "szpieguję". To jest tak, że wiedziałam wcześniej o "jakiejś sierocie, co robiła za worek treningowy"... wybacz Oli, to cytat, ale nie miałam informacji o kogo dokładnie chodziło, więc nie znając tych osób nie uważałam tego za istotne. Teraz już wiem.
- Nie szkodzi - odparł Oli - Przynajmniej wiemy, że o nas dyskutowała.
- To szmata! - uruchomił się Szyszek - Ale bym z niej chętnie zrobił worek treningowy.
- Jest w idealnej pozycji - powiedział Damian - Kto uderzy kobietę? Mało osób, chyba że tej samej płci. Kto uderzy ciężarną kobietę? Jeszcze mniej osób, nawet tej samej płci.
- Wspominałem, że jej nienawidzę? - spytał Szyszek.
- Spokojnie, nie jesteś w tym sam - odparł Damian - Jak dobrze pójdzie, urwiemy tej hydrze wszystkie głowy. Wtedy się już nie odrodzi.
- Damian, jak to się uda - powiedział Szyszek - będę Twoim dłużnikiem.
- Zrobimy wszystko żeby to się udało - odparł Damian, podnosząc coś z blatu - Mysz, łap - dodał, rzucając Marysi małe, przezroczyste opakowanie.
- A co to? - spytała Agnieszka, przyglądając się przejętemu przez Mysz woreczkowi, w który zapakowane były niewielkie kryształki.
- Przynęta numer jeden. Narkotyki, a dokładniej meta - odparł Damian - Jeśli Mysz udowodni swoją lojalność wobec Marceliny i przyniesie jej konkretny, namacalny dowód wierności, ma szansę dostać się bliżej. Może nawet zostanie wprowadzona w jej plany.
- Meta? - zdziwiła się Agnieszka - W sensie... metamfetamina?
- Tak - odpowiedział Damian - Mysz, wiesz co z tym zrobić.
- Jasne - odparła Mysz - Marcelina, Ty nie uwierzysz co ja znalazłam w kieszeni Damiana! - zaczęła grać Mysz - Wyszedł na chwilę i zostawił kurtkę, to pomyślałam, że to idealny moment, żeby sprawdzić co i jak, a tam było to! Ty miałaś rację! Nie wiem skąd o tym wiedziałaś, ale jesteś genialna! Miał tego więcej, więc na pewno nie zorientował się, że jeden woreczek mu zniknął. No nie mogłam w to uwierzyć, ale skąd Ty wiedziałaś? Teraz wiem, że powinnam Ci wierzyć we wszystko, ale to było takie nie do uwierzenia, a jednak! Teraz już zawsze Ci będę ufać, obiecuję! - zakończyła Marysia z przejęciem.
- Bardzo ładnie - powiedział Damian - Niemal sam w to uwierzyłem.
- Czekaj, ale co to jest? - spytała Ruda, patrząc niepewnie na Mysz - Skąd to masz?
- Z laboratorium Krysi. Jestem dostawcą i pośrednikiem, a Krysia płaci mi w towarze - odparł Damian.
- Ja pytam poważnie.
- To skrystalizowana sól - powiedział Damian, rzucając Rudej drugi woreczek - Możesz skosztować, mam tego więcej. Produkcja idzie pełną parą.
- Ale po co to wszystko? - spytał Oli.
- Już tłumaczę - powiedział Damian, podczas gdy Ruda dokładnie przyglądała się kryształkom soli w woreczku - Plan główny to mój związek z Olim, tak? Plan jest wieloetapowy, długi i mogący wywołać niedowierzanie i zwiększenie ostrożności Marceliny. Nam chodzi o to, żeby jej ostrożność właśnie uśpić. Zwiększymy jej pewność siebie, jeśli okaże się, że jakieś jej przypuszczenia były prawdziwe. Jak jeździec przeskoczy bez problemu mniejszy płotek, to przy większym będzie mu już łatwiej, niż jakby od razu próbował na większej przeszkodzie. Sukcesy budują pewność siebie. Damy więc Marcelinie potwierdzenie pewnego przypuszczenia - dokończył Damian.
- Ale czy to nie będzie przesada? - zapytał Szyszek - Może się zorientować, że to ściema.
- Trochę przeceniasz inteligencję tej dziewczyny - odparł Damian - Ona uwierzy w to, w co chce uwierzyć. Jak komuś wierzącemu w teorie spiskowe pokażesz narysowany kredkami dokument, podpisany przez wodza kosmitów, to prawdopodobnie Ci uwierzy i to nie dlatego, że jest to wiarygodne, tylko dlatego, że bardzo chce w to wierzyć. To nasz projekt poboczny, mający na celu wzmocnić projekt główny i zapewnić Myszy lepszą pozycję.
- Ktoś na grupie porównał Cię do Napoleona - powiedziałam - Coraz bardziej mi to pasuje.
- Gość miał jakieś metr siedemdziesiąt i był bardzo rozwiązły - odparł Damian.
- Ale był dobrym strategiem - powiedziałam - I znasz francuski.
- Tak? - spytała Ruda.
- Un peu - odparł Damian.
- Poliglota, no proszę.
- Napoleon miał siostrę Paulinę - rzekł Damian - Wiedziałaś o tym Krysia?
- Ściemniasz - odpowiedziałam.
- Możesz to sobie łatwo sprawdzić. Historia była jednym z moich ulubionych przedmiotów w szkole - odparł Damian, widząc że wyciągam telefon.
- Jednak psychol - skwitowała Ruda - Geniusz, ale psychol. To często idzie w parze.
- On ma rację - odpowiedziałam zaskoczona - Paulina Maria Bonaparte. Druga córka Carla Marii Buonaparte i Letycji z domu Ramolino - przeczytałam - Zwracam honor.
- Krysia, sprawdziłaś to, o co prosiłem? - spytał Damian.
- Jasne. Można zażywać na kilka sposobów. Kryształki - do palenia w fajce, Proszek - donosowo, doustnie, dożylnie, podskórnie. Łatwo rozpuszczalna w wodzie. Dożylnie - działanie bardzo silne, już w kilka sekund po zażyciu, doustnie i donosowo - efekt jest słabszy i następuje po kilkunastu minutach, ale utrzymuje się dłużej, nawet do 24 godzin. Dawki uliczne zaczynają się od 100 mg - wyrecytowałam, podczas gdy reszta patrzyła na mnie z niepokojem.
- Efekty? - spytał Damian.
- Pobudzenie psychoruchowe, przypływ energii, zmniejszenie apetytu, brak potrzeby snu i odczucia zmęczenia, utrata wagi, szybkie, nieskoordynowane ruchy gałek ocznych, tiki, rozszerzone źrenice, w przypadku większego uzależnienia: podniesiona temperatura ciała, samookaleczenia, stan paranoidalny i halucynacje - odparłam, próbując sobie przypomnieć więcej szczegółów - i działanie euforyczne jak po ecstasy.
- Ok - odparł Damian - pojedziemy w małe dawki, nic dzikiego. Mysz, dam radę to zagrać?
- Myślę, że na spokojnie - odparła Mysz - Będziesz mało jadł na spotkaniach, więc raczej przed wyjściem wrzucaj w siebie obiad. Jakieś niewielkie pobudzenie, stukanie palcami, ruszanie nogą, coś w tym stylu. Darujemy sobie samookaleczanie...
- Ale dlaczego? - spytała Ruda z uśmiechem - Damian ma wprawę.
- Nie praktykowałem od lat, ale jak trzeba - zaśmiał się Damian.
- Nie! - powiedziała stanowczo Mysz.
- Przecież żartuję. Chill. Bez cięcia. Na stare blizny też ją nie nabierzemy. Temperatury ciała sobie sam nie podniosę, halucynacje to trochę za dużo. Jak myślisz?
- Zdecydowanie. Starczy pobudzenie i brak apetytu.
- Ok. Plan poboczny mamy załatwiony. Krysia, znasz swoją część?
- Tak, też to noszę w kieszeniach jeśli do niej idziemy.
- Jesteście po*ebani - odparła Ruda - I to tak mocno.
- Jak raz się z nią zgodzę - powiedział Szyszek.
- Zaufaj mi, to nam się opłaci - rzekł Damian.
- Jasne kierowniku. Jak uważasz.
- Mysz, z czasem zaczniesz jej donosić o moim zainteresowaniu Olim - powiedział Damian - Potrzebujesz dowodów, więc jak to się rozkręci, będę Ci wysyłać screeny naszych rozmów, w sensie moich z Olim, które trzeba będzie dokładnie ułożyć. Będę Ci je przekazywać jako przyjaciel, ktoś kto Ci ufa i chce się wygadać. Ty z tymi screenami polecisz od razu do niej.
- Jasne - odparła Mysz.
- Potrzebujemy dobrych dialogów i rozpisanych rozmów - dodał Damian, patrząc w moją stronę - Krysia.
- Co ja?
- Dobrze wiesz co.
- O tym nie było mowy - odpowiedziałam - Nigdy nie pisałam scenariusza, ani skryptu. Chyba, że na prezentacje.
- No to będziesz miała okazję spróbować. Dla nas to też jest sztuka eksperymentalna.
- A nie sądzisz, że będzie bardziej wiarygodnie jak to wyjdzie bezpośrednio od Was?
- I wyjdzie - odparł Damian - Będziemy Ci podpowiadać, ale to musi mieć delikatny, a jednocześnie oczywisty i bezpośredni wydźwięk. Ktoś to musi napisać tak, żeby jej się od razu zaświeciła lampka i nawet tego nie kwestionowała. Mamy aktorkę, która podpowiada nam w kwestii granych ról i mamy pisarkę, która musi nam podpowiedzieć w kwestii scenariusza.
- Pisarkę? - zaśmiałam się - Damian jesteś pewny, że to tylko sól? Nie powinieneś tego wciągać.
- Nie każ mi się błagać - odparł Damian - Krysia.
- Słuchaj no Monsieur Bonaparte. Ja się nie znam na scenariuszach, zwłaszcza romantycznych. Mogłabym Ci napisać horror, ewentualnie jakąś krótką komedię, a nie romansidło. 
- Nie musisz z tego robić 50 Twarzy Damiana - wsparła chłopaka Ruda - Nawet nie możesz, bo jeśli chodzi o wiązanie, to Oli odpada.
- Boże, co za ludzie... - zaśmiał się Oli i parsknięcia nie utrzymali w sobie też Szyszek i Baśka.
- To mają być krótkie dialogi ludzi, którzy sobie wpadli w oko. Taki bardziej Romeo i Julia, tylko w tym przypadku zamiast Julii jest drugi Romeo.
- Nie pakuj mnie w to Damian - odparłam, patrząc błagalnie na chłopaka, który zerknął na Mysz i ukląkł przed nami, zabijając mnie oczami głodnego szczeniaka.
- Krystyna, to sprawa życia i śmierci - odrzekł.
- Szkoliłaś go już? - spytałam Marysi i ta wzruszając ramionami, odpowiedziała:
- Troszeczkę. Oli musi być naturalny, więc nie muszę go uczyć, ale Damian ma więcej roli granej.
- Krysia? - spytał Damian, nie zmieniając pozycji.
- Wstań głupku - odparłam.
- Jak tylko się zgodzisz.
- Zgódź się Krysia - odezwał się nagle Oli - Sami tego nie napiszemy. Ty nawet czytasz więcej niż my. Jesteś bardziej obyta w tych sprawach.
- I Ty po ich stronie? - spytałam - Nie czytam romansideł. To główny problem. Mogę Wam rozpisać scenę, w której walczycie na śmierć i życie piłą łańcuchową, a wygrany idzie wymordować resztę miasta i porozwieszać zwłoki na słupach.
- Ale to właśnie dobrze, że nie czytasz romansideł - odparł Oli - To nie będzie przesadzone. Wyjdzie bardziej naturalnie i realnie.
- Yhh - westchnęłam - Dobra, ale piszecie to ze mną. W końcu to są Wasze role i Wasze dialogi, więc macie mi podpowiadać. Ja to tylko będę korygować stylistycznie. Ewentualnie powiem kiedy przeginacie.
- Wiedziałem, że dasz się przekonać - odparł Damian z uśmiechem, wstając - Trzeba będzie skombinować jakieś poradniki podrywu. Może jakieś filmy instruktażowe na YT.
- Poradniki podrywu - parsknęła Ruda - O Panie...
- Słuchaj, ostatni raz podrywałem kogoś w liceum i to tylko jedną osobę, z którą finalnie skończyłem w związku - odparł Damian - Oli raczej też nie jest na bieżąco we flirtowaniu z nowymi ludźmi. Jak to ma wyglądać naturalnie, muszę się przygotować. 
- Ja tam preferuję bezpośrednio i krótko - odparła Ruda - Podchodzisz i dzień dobry, lecisz w ślimaka bez zbędnych ceregieli.
- Dziękuję Ci za Twoje jakże wykwintne metody - odparł Damian - Ale chyba nie skorzystam.
- Jak chcesz - odparła Ruda - Ale miałeś chłopaka. Jakąś tam wprawę masz.
- Też inaczej to idzie jak faktycznie się w kimś zakochasz, a inaczej jak masz tylko udawać i to zagrać - odparł Damian.
- A w liceum jak to wyglądało? - spytała Agnieszka.
- Obawiam się, że "może się razem pouczymy?", albo "pożyczysz mi swoje notatki, bo masz bardzo ładne pismo?", czy też "pomóc Ci w matmie?" może tutaj nie zadziałać - odparł Damian.
- To to w ogóle kiedykolwiek zadziałało? - westchnęła Ruda.
- Pół roku za nim chodziłem, bo taki był niedostępny, a i tak się okazało, że miał mój numer od dawna. Gdzieś go zdobył, ale bał się do mnie napisać. Myślał, że go wyśmieję i zamiast zyskać chłopaka, tylko straci przyjaciela.
- Jacy Wy jesteście strasznie skomplikowani - powiedziała Ruda - Sami sobie życie utrudniacie. Zamiast sobie powysyłać dużo emotek bakłażana i mieć jasno postawioną sprawę, to Ci się bawią w podchody.
- Nie każdy może być Tobą - odparł Damian.
- No i ja Wam właśnie strasznie tego współczuję - rzekła Ruda - Żeby tak się dało przekazać zaje*istość.
- Och, nie śmiałbym.
- Mysz - powiedziałam, wpadając nagle na pewien pomysł - Mamy informacje gdzie obecnie pracuje Matka Teresa?
- Jasne - odparła Mysz - Na wyspie w centrum handlowym, sprzedaje torebki.
- Idealnie - odpowiedziałam.
- Podzielisz się koncepcją Krysia? - spytał Damian z zainteresowaniem.
- Za chwilę. Oli, Szyszek, obchodzicie święta pod względem wręczania sobie prezentów? - spytałam.
- No tak, coś tam sobie zawsze dajemy - odparł Oli - Ale to bardziej jako tradycję niż święto religijne.
- Powiedz mi Szyszek, że masz za chwilę urodziny.
- No nie tak za chwilę, ale o co chodzi?
- Te prezenty to niespodzianki, czy razem wybieracie?
- Niespodzianki - odparł z niepokojem Oli - Co kombinujesz?
- Zakupy - odparłam - W centrum handlowym gdzie pracuje Marcelina.
- Ok? A dokładniej?
- A dokładniej, to skoro Szyszek nie może wiedzieć co mu kupujesz, musisz iść na zakupy bez niego, tak?
- No tak, ale zazwyczaj kogoś ze sobą jeszcze biorę, kto na przykład też szuka prezentu.
- Super, to teraz weźmiesz Damiana. Żeby nie było zbyt podejrzanie, że sobie chodzicie sami, weźmiecie kogoś, kto będzie robił za przyzwoitkę, żeby Szyszek nie miał szans być zazdrosny, ale jednocześnie to musi być ktoś od strony Damiana. W ten sposób przyzwoitka niby jest, ale ze względu na wierność przyjacielowi może przymykać oko na pewne zachowania, wychodzące właśnie od Damiana. Znaczy, to się wszystko ma utworzyć w głowie Marceliny, ale w rzeczywistości przejdziecie się tylko w pewnej odległości od jej stoiska. Oczywiście tak, żeby Was widziała. Musicie też udawać, że Wy nie widzicie jej i nie macie pojęcia o jej miejscu pracy. Chodzi o odpalenie zapalnika w jej głowie i pobudzenia do pracy szarych komórek, które potem przy spotkaniach i sygnałach między Wami, wiadomościach podrzucanych przez Mysz i całej reszcie, dadzą jej pełny obraz. W związku z urodzinami Szyszka można zrobić to samo, ale już bez przyzwoitki dla podkręcenia jej wyobraźni. Nie musicie tam nawet nic kupować, wystarczy że się tamtędy przespacerujecie - skończyłam i rozejrzałam się po zdziwionych twarzach.
- Jestem taki dumny - odparł Damian - Krysia idzie w moje ślady. 
- To jest genialne - stwierdził Oli - Jeszcze lepiej jakby ujrzała tam Łukasza, tylko w innym dniu, który chodziłby sam, albo z kimś innym niż Damian.
- Wiedziałem, że dołączycie - odparł Damian - Jestem poruszony.
- I Ty się boisz o scenariusz? - spytał Szyszek - Daj spokój. Za dużo czasu spędzasz w jego towarzystwie. Zaraził Cię.
- Obawiam się jednej rzeczy - powiedziała Agnieszka - Wiemy wszyscy co zrobiła Marcelina w przeszłości. Skąd pewność, że jeśli znudzi jej się gra, albo nawet jeśli dojdziemy z tym planem do końca i wygramy, ona nie zemści się w ten sam, lub gorszy sposób? To nie tak, że można z nią cokolwiek przewidzieć. To jest człowiek nieobliczalny. O ile jej słowa nie robią już raczej na nikim wrażenia, tak czyny... bywały porąbane.
- Myślisz, że może znowu zechcieć na przykład przyprowadzić rodziców Oliego? - spytała Ruda.
- Tak przykładowo. Nie wiadomo na co wpadnie, tak?
- Oli przez cały ten czas musi być całkowicie bezpieczny - odparł Damian - Wszyscy musimy, ale jako że jest on wystawiony najbardziej w tym planie, potrzebuje tarczy i po to tam też jestem ja. Gdyby spróbowała czegokolwiek, zwłaszcza czegoś takiego, połamię jej ręce, a resztę zostawię do połamania Szyszkowi - powiedział z powagą Damian - Przysięgam, mogę iść siedzieć, ale ta ciąża jej nie osłoni. Bez rąk też sobie jakoś poradzi.
- Podoba mi się Twoja odpowiedź - odparł Szyszek - Bardzo.
- Moim zdaniem drugi raz by się do tego nie posunęła - powiedział Damian - Widziała jak to się skończyło i chyba nie czułaby się bezpiecznie. Jeśli zauważymy, że coś kombinuje, przerwiemy teatrzyk i usuniemy na bok obiekty, które wzięła na cel. Będziemy grać bezpiecznie, żeby nikt nie ucierpiał. We mnie nie ma jak mocniej uderzyć.
- Mam nadzieję, że się nie zdziwimy - odparła Agnieszka.
- Nie można zabić czegoś co jest martwe w środku - wtrąciła Ruda - Prawda?
- Dokładnie tak - rzekł Damian.
- Czyli - zaczął Oli - Ja nie muszę ćwiczyć roli pod względem gry aktorskiej?
- Póki co nie. Twoją rolą jest na razie tylko bycie naturalnym. Na tym się to głównie będzie opierać. Mnie będzie szkolić Mysz - odpowiedział Damian - także jestem w dobrych rękach. 
- Będziecie mi obaj potrzebni do tych wiadomości, które sobie macie wysyłać - powiedziałam - Żebyście o tym nie zapomnieli.
- Jasne - odparł Oli - Ale będzie zabawa.
- Oj będzie - odparła Baśka - Może jednak te bilety to nie taki zły pomysł?
- Było wielu chętnych - odpowiedziałam.
- Co się dziwisz? - powiedział Szyszek - Ludzie pragną igrzysk. Sam się nie mogę doczekać, a mam miejsce w pierwszym rzędzie.
- Nie wierzę, że to mówię - wtrąciła Mysz - ale to się może udać.
- A pomyśleć, że miałam Cię za potwornie nudnego homofoba - powiedziała Ruda, patrząc na Damiana.
- Pozory często mylą - odparł chłopak - Pomyśleć, że miałem Cię za nietaktowną, rudą małpę... a nie, czekaj. 
- Pie*dol się poje*ańcu - powiedziała z uśmiechem Ruda.
- Ja Ciebie też.
- I wszystkiego najlepszego - dodała Baśka.
- Czyli wszyscy w gotowości czekamy na rozwój wydarzeń, na scenariusz i dowody, które ma dostarczyć Mysz - zaczął wyliczać Szyszek - Wy idziecie razem na zakupy, przespacerować się przed jej nosem i w tym czasie Damian ma domowe zajęcia z gry aktorskiej.
- Tak - odparł Damian.
- Mnie też będą potrzebne lekcje - zwrócił się Szyszek do Myszy - Po jakimś czasie, jak już się "zorientuję" w tym ich całym romansie, mam być bardzo zazdrosny. Nie będę potrafił utrzymać pokerowej twarzy, więc musisz mi pokazać jak nie wybuchnąć śmiechem.
- Ależ jasne - odparła Mysz - To akurat jest bardzo proste. Tak w sumie żadne z Was nie może wtedy wybuchnąć śmiechem. Ostatecznie można to zrzucić na indywidualną reakcję na stres, ale lepiej jeśli wszyscy zachowacie powagę.
- Zajęcia zbiorowe - powiedziała Karolina - Uwielbiam.
- Czy to ma sens, czy wszystkich nas mocno pogrzało? - spytał Damian, opierając się o parapet.
- Jedno drugiego nie wyklucza - odparła Baśka.
- Jak to wypali, trzeba to będzie wystawić w teatrze - zamyśliła się Mysz - To może być moja szansa na dobry projekt.
- Ja bym na to poszła - powiedziałam.
- Zdecydowanie - zgodziła się ze mną Ruda.
- Jedyną osobą, która nie będzie znać scenariusza jest tutaj Marcelka - powiedziała Karolina.
- Ona też gra - odparł Szyszek - Tylko, że w swoim własnym przedstawieniu. Dlatego musimy ją wciągnąć w nasze i zmusić do improwizacji.
- Mysz, jak szybko przekażesz jej "metę"? - spytał Damian.
- Prosto od Ciebie. Jeśli najdę ją w domu o tak dziwnej porze, będzie musiała mi uwierzyć, że to było pilne i od razu z tym do niej przyleciałam. Jeszcze się trochę zasapię, żeby było, że biegłam.
- Super. To zaczynamy.

Show must go on.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz