Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

czwartek, 5 grudnia 2019

Autobusowy myśliciel - polonista

Wsiadam do autobusu i lokalizuję dwa wolne miejsca siedzące na samym tyle pojazdu. Nie widzę osób stojących, więc upewniam się, że miejsca nie są zajęte i siadam obok dwóch dżentelmenów, którzy wyglądają na studentów. Chowam bilet i zajmuję się podziwianiem widoków za oknem.
Jeden z panów cały czas się uśmiecha, podczas kiedy drugi (oddzielający mnie od pierwszego) wygląda na podirytowanego i zażenowanego kolegą.

- Słuchaj, mam pomysł! - wyrywa się pierwszy z nich, odziany w czapkę mikołaja. Wygląda na bardzo nakręconego.
- Nie - odpowiada krótko jego kolega.
- Ale posłuchaj. Jedna rzecz - kontynuuje chłopak - Jak masz "om" w języku polskim, nie? Takie końcówki, jak na przykład w wyrazach... - myśli przez chwilę filozof - "kotom", "panom", albo "psom". To masz to wymienne na "ą". Jak w wyrazach "stopą", "muchą". Czyli "om" masz zazwyczaj w liczbie mnogiej, nie? A "ą" w liczbie pojedynczej. Mówisz psom, ale rozmawiasz już z muchą, nadążasz za mną?
- Zamilcz - odpowiada drugi mężczyzna.
- Podobnie masz w "em", wymienne na "ę". Na przykład z "psem" i "kotem", ale już "chcę" przez "ę". No słaby przykład, ale wiesz o co chodzi.
- Stary po prostu siedź cicho.

- Teraz uważaj. Skoro masz "om" i "ą", a także "em" i "ę" - mówi chłopak z błyskiem w oku, który świadczy o jego przejęciu sprawą - To co w takim razie z "an"?
- Sławek - mówi kompan, patrząc koledze głęboko w oczy - Weź ten otwór, który wypuszcza słowa i go zamknij dobrze?
- "An" powinno mieć swoją wersję z ogonkiem, tak samo jak "om" i "em" - kontynuuje myśliciel.
- Wiesz, że to co mówisz nie ma zupełnie sensu, nie? - pyta drugi z panów, tracąc nadzieję na ciszę.
- Właśnie, że ma, skup się - odpowiada człowiek w czapce - Widziałem ostatnio reklamę takiej oranżady i oni tak dziwnie zaciągali na "an", tak jak "ą", tylko nie z "om", a z "an", czaisz? Pomyślałem, że powstanie do tego osobnej literki, jak "ą", czy "ę" byłoby właściwe. Tylko skoro "ą" jest na "om", co nie ma sensu, bo powinno być "o" z laseczką, a nie "a" z laseczką, to możemy użyć tego wolnego "o" w wymianie "an". Byłoby "o" z laseczką, jako zamiana za "an", takie bardziej zaciągające i powinno być na odwrót z "ą", ale "ą" jako "a" z laseczką jest już zajęte.
- Ostatni raz jarałeś u Sylwka, rozumiesz? - mówi kompan chłopaka. Ten przewraca oczami i odpowiada:
- Geniusze zawsze byli niezrozumiani i niedocenieni.
- Za mało masz problemów z tym językiem? Za prosty jest dla Ciebie? Masz taką potrzebę dokładania?
- Ale nie rozumiesz, że tego brakuje? To frustrujące. Jak jeden zgubiony puzzel w całej układance.
- A co z "am", albo "en"? - przemawia po chwili żądny ciszy chłopak.
- Ale co?
- Masz "om" na "ą" i "em" na "ę", tak?
- No tak - odpowiada człowiek-mikołaj.
- Rozkminiasz tylko nad "an" na "o" z laseczką, tak? A co z wymianą "am", albo "en", albo nawet "yn". Nie ma "y" z laseczką w żadnej formie, a da się to wypowiedzieć jak "ą", tylko na "y".
Chłopak w czapce patrzy na kolegę szeroko otwartymi oczami, po czym potrząsa głową i milknie. Widać, że właśnie zawalił się jego domek z kart, który układał od dłuższego czasu w swoim umyśle. Trybiki w mózgu mężczyzny pracują tak usilnie, że ruchy jego gałek ocznych nie nadążają za procesem myślowym i błądzą po całym autobusie, lądując finalnie na jego dłoniach.
Przejeżdżamy kilka przystanków w zupełnej ciszy. Spokój wywalczony przez drugiego z panów zaczyna być uciążliwy nawet dla niego.
- Wszystko gra? - pyta on kolegi.
- Tak, myślę - odpowiada były filozof, nie odrywając wzroku od swoich rąk.
- Byle nie za długo, bo to Ci szkodzi. I nie zapomnij oddychać.
- Mhm.
Mężczyzna pozostaje w ciszy już do końca mojej podróży, czyli łącznie przez dwanaście przystanków.

Nie wiem jaki był finał całej rozkminy i czy chłopak pozbierał się z szoku, ale mam nadzieję, że doszedł do wniosków, które go satysfakcjonowały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz