Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

sobota, 28 grudnia 2019

Kiedy pali się w nieznane, a Ty masz tę moc

Blok, w którym mieszkam, ma bardzo cienkie ściany. 
Przez to, że blok ma cienkie ściany, często słyszę co dzieje się u sąsiadów (mimo, że nie chcę), a oni słyszą co dzieje się u mnie.
Mój mózg samoczynnie zapamiętał nawet niektóre schematy i sąsiedzkie rytuały. Wiem o której odkurza pani Jadzia i kiedy chodzą spać dzieci z całego pionu. 
To nie inwigilacja, ani stalking. Gdybym chciała uniknąć "podsłuchiwania" odgłosów dobiegających z innych mieszkań, musiałabym całe dnie chodzić w słuchawkach. Zazwyczaj tak też właśnie robię.
Są jednak momenty, w których muszę popracować, skupić się, albo słyszeć kiedy gwiżdże czajnik zostawiony na kuchence. Czasem czekam na paczkę i muszę słyszeć pukanie kuriera do drzwi, czasem moja siostra ma gorszy dzień i zalecane jest zwracanie uwagi na niepokojące dźwięki, świadczące o upadku, albo przewróceniu czegoś.

W takich momentach przeklinam te cienkie ściany.

Pewna sąsiadka umiłowała sobie zespół "Tulia", który (jeśli ktoś nie wie) jest odpowiedzialny między innymi za piosenkę "Pali się", która w 2019 zaistniała na Eurowizji. Jeśli dalej nic Wam to nie mówi, to podpowiem tylko, że jest to folk. Jestem bardzo daleka od oceniania gustu muzycznego innych ludzi, ale jestem bardzo bliska płaczu, kiedy "Pali się" leci na zapętleniu od godziny 21:30 nawet do rana, jeśli sąsiadka zaśnie podczas przesłuchiwania utworu i nie wyłączy na noc głośników.

Z drugiej strony mam sąsiadów z małymi dziećmi, których fascynacja "Krainą Lodu 2" popchnęła do kupna młodocianym płyty ze wszystkimi piosenkami z filmu, którymi nokautują pół bloku od 18:15 do momentu aż dzieci nie zasną. To może być 21:20, albo 00:40. Czysta loteria.

Ja, mam wrażenie jedyna posiadaczka słuchawek w całym budynku, jestem w trakcie pisania bardzo ważnej dla mnie pracy naukowej. Nie jest to proste zadanie i wymaga skupienia. Jestem jednak człowiekiem wyrozumiałym, który rozumie własne położenie i sytuację w jakiej się znajduje, oraz woli mieć przyjaciół niż wrogów. Kiedy nadchodzi odpowiedni czas, po prostu wkładam do uszu słuchawki i pompuję w siebie tyle kawy, że szum mojego własnego ciśnienia zagłusza wszystko co dzieje się dookoła mnie.

Czasem to jednak nie wystarcza.

Jest 21:40. Do moich uszu dochodzą pierwsze dźwięki "Tulii". Dziesięć minut spóźnienia. Tuż za drugą ścianą kończy się właśnie szóste "Into the Uknown". Odcinam się od świata i usiłuję wydobyć z siebie jakieś logicznie brzmiące zdanie, ale jest to dla mnie z jakiegoś powodu trudne. Kursor Worda mryga na miejscu w którym utknęłam, podczas gdy "Jedna mała iskra staje się płomieniem...".
- Olek! - dochodzi mnie głos sąsiadki - Kiedy pójdziesz umyć zęby?
- Zaraz - odpowiada jej syn.
Znam ten schemat. "Zaraz" w mniemaniu Olka to czas wyżej nieokreślony. Może oznaczać zarówno "za pięć minut", jak i "w przyszłym wcieleniu". Nie dziwi mnie więc ponowione przez kobietę pytanie.
- Olek! "Zaraz", to kiedy?
- Zaraz, chwila - odpowiada dziecko.
Tym sposobem pula czasu zmniejsza się do zasięgu czterech godzin, ponieważ dokładnie tyle może mieć najdłuższa chwila Olka.
- You're not a voice - informuje mnie boombox sąsiadów - you're just a ringing in my ear.
- Światu obojętne, twarde jak głaz - odpowiada druga strona.
- Olek! - odzywa się ponownie sąsiadka, chcąca ustalić bliższy termin spotkania z synem w łazience.
- No zaraz, chwila, już! - odpowiada potomek, co skraca czas oczekiwania do maksymalnie piętnastu minut.
- Dobra, skup się - mówię do siebie, przebiegając wzrokiem po tekście, jednak nie zapamiętując szyku zdania - Napiszmy tak... piaskowniki wstępnie używane były do...
- ... Uknooooooown! - odpowiada Brendon Urie, wydobywający się z głośnika w pokoju dziecięcym. Bardzo gościa szanuję, ale wcale mi w tym momencie nie pomaga.
- Olek! - wzywa ponownie sąsiadka i ton, z jakim wypowiada imię swojego pierworodnego, sugeruje konieczność natychmiastowego podjęcia działania.
- Co? - odpowiada nieświadome konsekwencji dziecko. Instynkt samozachowawczy najwyraźniej nie zdążył mu się jeszcze w pełni wykształcić.
- Zaraz Ci powiem co! - odpowiada matka.
- Pali się! Pali się! Miłosny ogień - sugeruje głośnik sąsiadki.
What do you want? 'Cause you've been keeping me awake - odpowiada druga strona.
- Dokładnie - mówię do siebie, mrużąc oczy w poszukiwaniu sensu życia, zaklętego w starych stronach podręcznika do mikrofiltracji.
- Na nic to! Na nic to! Ogniowa straż - kontynuuje "Tulia", w mieszkaniu obok.
- Are you here to distract me so I make a big mistake? - pyta "Panic! at the Disco" z drugiej strony.

Tylko czemu oni muszą rozmawiać przeze mnie? - pytam siebie - Nie mogą się spotkać w jednym mieszkaniu i ustalić w końcu gdzie się pali i co z tym zrobić?

Nic z tego nie będzie. Może przejdę się z psem i kiedy wrócę, dostanę nagłego przypływu weny, albo chociaż jedno z nich będzie już cicho.
- Where are you going? Don't leave me alone - dobiega z głośników.
- Into the uknown - odpowiadam, wołając do siebie psa.
- Kochaj mnie! Kochaj mnie! Mocniej i mocniej - odzywa się druga strona.
- Zapomnij - mówię i rozglądam się za woreczkami.
How do I follow you? - pyta ponownie głos z płyty "Kraina Lodu 2".
- Na nic to! Na nic to! - odpowiada "Tulia".
- Chodź Morfina - mówię, odnajdując woreczki - Zanim zacznę śpiewać z nimi.

Kiedy wracam "Tulia" kłóci się z bałwankiem Olafem, który usiłuje jej wyjaśnić, że:
- Sens w tym znajdę jak już będę starszy!

Chyba jednak przyjdzie mi wynieść się z laptopem na zewnątrz...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz