Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

czwartek, 1 listopada 2018

Pieniążek albo psikus

Halloween. Dzień w którym dzieci stadami pukają do domów, grożą obsmarowaniem drzwi pastą do zębów, lub pajęczyną z papieru toaletowego jeśli ludzie nie wyskoczą z cukierków i robią to wszystko za zgodną rodziców, co więcej całkowicie legalnie. Terroryzm w najsłodszej formie.
Są domy, które szarańcza odwiedza częściej i zwołuje pozostałą szarańczę na żer. To mieszkania, w których wydziela się wyjątkowo dobre łakocie. Taką kopalnią diamentów w tym roku zostaje starsza pani, mieszkająca piętro wyżej. Okazuje się że kobieta zamiast rozdawać słodycze, wydziela każdemu dziecku po dwa złote, a jako że w małych głowach materializm wżera się bardzo szybko, dzieci uznają to za bardziej opłacalne i zaczynają tworzyć kolejkę do drzwi sąsiadki.
W trosce o konto bankowe i majątek starszej pani zostaje wysłana delegacja zatroskanych sąsiadów, którzy mają uprzedzić staruszkę że nie na tym polega to święto i jeśli dalej będzie tak postępować to zbankrutuje. Sąsiedzi oferują nawet pomoc w zorganizowaniu słodyczy, jeśli kobiecina nie ma niczego w domu. Starsza pani słucha wywodu, kiwa głową i odpowiada:
- No ja wiem, że się daje słodycze, ale ja nigdy nie wiem jakie są dobre. Poza tym są dzieci z cukrzycą, które nie mogą takich rzeczy i muszą jeść takie specjalne cukierki, albo takie co nie jedzą glutenu albo orzeszków. Ja nie chcę nikomu zaszkodzić, więc daję im dwa złote żeby sobie sami kupili jakie tam słodycze lubią -
- Ale wie Pani, że takie dzieci zazwyczaj nie zbierają słodyczy, a nawet jeśli to robią to jest ich bardzo mało? Te które tu przyszły prawdopodobnie najzwyczajniej chciały dostać dwa złote - mówi sąsiad
- Ale jednak się zdarzają, a jak akurat trafię na takiego co jest uczulony i zje, to ja będę mieć wyrzuty sumienia. Nie, nie. Tak jest bezpieczniej dla wszystkich -
Cóż zrobić. Delegacja wraca do domu i liczy, że dzieci nie wycyckają babcinego portfela do zera. Te jednak nadchodzą i jest ich coraz więcej. Kiedy kwota zmienia się do złotówki, bo sąsiadka prawdopodobnie wyzbyła się już wszystkich dwójek prąd małych ludzików stopniowo się zmniejsza, aż w końcu ustaje całkowicie.
Może to i lepiej. Takie zachowanie ze strony starszej pani jest urocze, ale jeśli chodzi o dzieci i pieniądze, nie ma co liczyć na litość i miłosierdzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz