Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

środa, 21 listopada 2018

Uczelnia przyjazna dzieciom

Tuż obok naszej uczelni znajduje się podstawówka. Czasem jej uczniowie są przyprowadzani do nas, żeby zainteresować młodzież uczelniami wyższymi i studiowaniem. Nauczyciele oprowadzają ich po pracowniach, laboratoriach i muzeum geologii złóż, które znajduje się na jednym z wydziałów. Słowem, pokazują im tę przyjemniejszą część, której będą mieli tutaj najmniej. Nie można ich za to winić, nikt nie powie jedenastolatkowi, że będzie funkcjonował bez snu tylko dzięki ogromnej ilości kofeiny, a matematyka bez liczb to pierwszy problem z jakim się zderzy. Chcą ich w końcu zachęcić, żeby tu przyszli, nie zniechęcić. To pułapka, jednak łapie się w nią duża ilość ludzi. Studia są trochę jak Melanocetus johnsonii, ta głębinowa rybka ze światełkiem na które wabi mniejsze rybki żeby je pożreć. Tylko nam machają przed oczami tytułem inżyniera.
Tego poranka, kiedy zwinięta przy kaloryferze oczekiwałam na kolejne zajęcia usłyszałam wesoły gwar i tupot małych nóżek. Wycieczka z podstawówki ponownie postanowiła nawiedzić nasze skromne progi. Nauczycielka szła na czele i prowadziła liczną grupę czwartoklasistów przez katakumby budynku. Dziecki stawały przy gablotach i z zainteresowaniem przyglądały się umieszczonym tam eksponatom. Kolejne wabiki, na które już złapały się jakieś małe rybki.

- Proszę pani - szturchał nauczycielkę chłopiec - a jest tu jakaś toaleta? -
- Już zaraz, gdzie to było -
- Za schodami po prawej - odparłam ze swojego miejsca, trzymając na kolanach notatki i przyglądając się stadu rozpierzchniętych dzieci.
- O, widzisz. Idź tam gdzie Ci pani powiedziała tylko szybko wracaj, bo zaraz idziemy dalej -
Chłopiec pobiegł, a reszta grupy tłoczyła się przy kolejnych szybkach
- A czemu tu są opisani sami naukowcy, a nie ma żadnych pisarzy? - spytała dziewczynka w okularach
- Bo to jest uczelnia techniczna - odpowiedziała nauczycielka
- To znaczy, że tu nie uczą polskiego? -
- Nie, nie uczą polskiego -
- To ja tu chcę iść - odpowiedziało dziecko, które najwidoczniej miało awersję do humanistyki, lub do nauczającej jej polonistki. Możliwe, że do obu.
- Domyślam się - westchnęła nauczycielka - Ale w zamian masz więcej przedmiotów ścisłych. Fizyka, chemia... matematyka -
- Termodynamika, budowa maszyn, robotyka, techniki membranowe, paliwa, programowanie - wsparłam kobietę, licząc że dziecko nie wpoi sobie że brak polskiego to ekstra sprawa. Było jednak inaczej.
- No i super, przynajmniej nie trzeba pisać jakiś durnych referatów, ani rozprawek -
O słodka naiwności. Chciałabym wrócić do tych problemów.
- Za to są sprawozdania - odparła oprowadzająca - Bardzo długie i bardzo trudne. Poza tym żeby się tu dostać i tak musisz zdać polski -
- Wiem wszystko o polskim, po prostu go nie lubię -
- Wiesz wszystko tak? To proszę, kto to był Platon? -
- ... pies Myszki Mickey? - odparła dziewczynka
- Nie, to był Pluto - naprowadziła ją koleżanka.
- Grecki filozof, to może chociaż Nietzsche? -
- No takie lampki co się pali na grobach, to akurat proste -
- Nie znicze. Nietzsche dziecko, Friedrich Nietzsche - westchnęła nauczycielka, masując sobie skroń - Nikt? To może chociaż Hume? -
- Mój tata chyba to miał - szepnął do kolegi chłopiec na tyłach wycieczki - Od tego się robi wysypka i swędzi -
Poszukiwacz toalety powrócił i wybawił resztę grupy od trudnych, filozoficznych pytań, a nauczycielkę od utraty wiary w swój zawód i wszyscy wesoło ruszyli do przodu oglądać rogi mamutów.
Jak ja im zazdroszczę tej nieświadomości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz