Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

środa, 7 listopada 2018

Pan Maciej monter

Z powodu fuzji firmy odpowiadającej za telewizję kablową został do nas przysłany monter, który miał przeciągnąć nam nowe kable przez całe mieszkanie. Pan Maciej - bo tak się nazywał, należał do ludzi raczej gadatliwych. To taki typ człowieka, który opowie w godzinę całą historię swojego życia, wliczając w to drzewo genealogiczne i wszystkie choroby genetyczne do czwartego pokolenia wstecz. Takie osoby nie potrzebują nawet specjalnie odpowiedzi, wystarczy zwykłe kiwanie głową, albo sporadyczne "mhm", żeby kontynuowały słowny wodospad. Pan Maciej był u nas sześć godzin, jako że w międzyczasie był jeszcze w dwóch innych domach. Przechodził przez pomieszczania jak burza, jednak nie za wiele z tych działań wynikało. Tak to zwykle bywa, jeśli się robi trzy rzeczy u trzech różnych ludzi jednocześnie.
Pan monter opowiedział nam takie historie ze swojej przeszłości, że podejrzewam iż nawet treser krokodyli mógłby mieć gęsią skórkę. Ile z tych 126 opowieści było prawdziwych nie jestem w stanie określić, jednak jedna z nich wydała mi się dość komiczna.

Pan Maciej kilka miesięcy temu zakładał talerz satelitarny u pewnej przemiłej staruszki, której nie przeszkadzało jego gadulstwo i wielozadaniowość. Zrobiła mu kawę, poczęstowała ciasteczkami i przytakiwała kiedy opowiadał o tym jak ciocia Stasia z Krakowa złamała nogę w siedemdziesiątym drugim. Kiedy staruszka wyszła do kuchni, żeby zdjąć czajnik z gazu, wszechstronny monter wisiał już na balkonie i mocował się z talerzem. Babulinka szperała po szafkach w poszukiwaniu herbatki, kiedy zadzwonił domofon. Kobieta przerwała więc czynności kuchenne i powędrowała do korytarza.
- Halo? - spytała, podnosząc słuchawkę
- Pani otworzy, Maciej monter -
- A nie, dziękuje. Już u mnie jest jeden pan Maciej i też monter, ale śmiesznie że się tak samo nazywacie. Czy Wasza firma zatrudnia tylko Maciejów, żeby się łatwiej pamiętało? Musi pan powiedzieć na centrali że już mi tutaj kogoś przysłali -
- Ale to ja. Ten pan Maciej, co do pani przyszedł -
- No co też pan, tamten pan siedzi na balkonie -
- Niech pani sprawdzi... -
Staruszka lekko zdziwiona, ale podeszła do okna i ujrzała w nim tylko talerz i zwisające z niego kable. Wróciła więc szybko do domofonu.
- Matko, nie ma go -
- No bo to ja jestem -
- A kiedy pan wyszedł, nie słyszałam żeby się drzwi otwierały -
- Bo ja nie wyszedłem drzwiami... -
Okazało się że pan monter źle chwycił za ramy przy przekładaniu kabli i zsunął się z balkonu, żeby z gracją słonia morskiego wylądować na trawniku.
Miał facet szczęście, że to był parter.
Takich fachowców to aż żal stracić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz