Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

piątek, 23 listopada 2018

Balkonowy Romeo

Ja po godzinach uczelnianych. Dres, herbata, książka. Pies wybiegany i najedzony chrapie w legowisku. Za oknem mróz, szron i bunt termometru, który uparł się żeby wskazywać 2 stopnie Celsjusza, kiedy jeszcze tydzień temu dokładał zero do tej liczby.
Patrzę pusto w przestrzeń między warzywniakiem, a drzewem na pranie. Niczego nie obserwuję, po prostu zawieszam wzrok w nicości dla odmóżdżenia. Kątem oka widzę młodego jegomościa z gitarą. Normalnie oceniłabym jego wiek na koniec gimnazjum, lecz że gimnazja zostały zlikwidowane, chłopak musi kończyć podstawówkę. Pewnie idzie na lekcję, albo poćwiczyć do kumpla. Tracę zainteresowanie i wracam do gapienia się na powiewające liście. Młodzieniec jednak staje, zakłada pasek gitary i zaczyna brzdąkać. Widać, że puchowa kurtka nie ułatwia mu zadania, ale chłopak szarpie za struny jakby od tego zależało jego życie, do tego wszystkiego porusza jeszcze ustami. Uchylam okno. Okazuje się że podrostek śpiewa. To znaczy próbuje śpiewać i jeszcze trafiać w rytm dźwięków jaki wydaje z siebie gitara. Instrument brzmi jakby czuł niechęć do świata i zaraz miał zwymiotować. Chłopak brzmi zresztą podobnie. Sama nie wiem, czy ta melodyczna abominacja przypomina bardziej marsz żałobny, czy kawiarenki ale jeśli młodzieniec ma zamiar tak zarabiać na życie to czeka go głód.

- O Sylwiooo! - próbuje zawyć basem, lecz przez opóźniony proces mutacji wychodzi mu sopran - Tyś jest najpiękkniejszaaaa. Tyś jest najwspanialsza... Spojrzyj na mnie dziś -
No nie wierzę. Serenada. Nie sądziłam że romantycy jeszcze istnieją. Zaczynam mu kibicować, w sumie te jego jęki nie są aż takie złe. Liczą się przecież intencje. Dajesz Elvisie na Relanium. W tejże chwili okno gdzieś na końcu bloku otwiera się, wyziera z niego bladolica złotowłosa dziewczyna i zapytuje:
- Czego chcesz? Mówiłam że z nami koniec -
- Widzę... - kontynuuje balkonowy Romeo - Że zwróciłem Twą uwagę, mam więc do Ciebie sprawę, proszę wysłuuuchaj mnie -
- Przestań się wydurniać, jak chcesz przeprosić to zrób to normalnie, nie rób z siebie pajaca -
Gitara brzdąka, Romeo kwiczy do Roszpunki w oknie, a sąsiedzi masowo wychodzą na balkon zapalić papierosa, bo jak raz teraz akurat przycisnęło.
- Oh nieee - kontynuuje niezrażony chłopak - Nie chcę przeprosić o nie, lecz kluczy potrzebuję, więc zrzuć mi proszę je na dół. Do domuuu meeego -
- To nie mogłeś wysłać mi sms-a, albo zadzwonić? Musisz przyłazić tu z gitarą i mnie ośmieszać? -
- Do tego mnie zmusiłaaaaś, jak psa porzuciłaaaś, nie warta jesteś mnieee -
Księżniczka znika z okna, tylko żeby chwilę później z rozmachem wyrzucić z niego kluczyki... i spodnie... i jakieś koszulki.
- Masz to też zabieraj! -
- Co się tu do cholery dzieje? - drze się sąsiadka, wychodząc na balkon
- O paniii - jodłuje chłopak z gitarą w stronę nowej ofiary - Twe lico mnie onieśmieeela, choć widzę je co niedzielaaa w kościele w ławie sweeej -

Z okna "Julii" dalej sypią się przedmioty, które najprawdopodobniej należą do Romea, a chłopak wykonuje obecnie Lambadę z gitarą, omijając pociski z klamerek ciskane przez sąsiadkę. Chyba przesłanie na trafiło do serca starszej pani, bo wkłada pełne zaangażowanie w to co robi:
- Won stąd zbereźniku! - krzyczy, chwytając za doniczkę z kaktusem i odstawiając ją po chwili na miejsce. Szkoda kwiatka.
Chłopak podbiega do swoich rzeczy, które przestały wysypywać się z okna, zbiera je do futerału na gitarę i odchodzi, trzymając w dłoni kluczyki.

Mam ochotę bić brawo, ale nie wiem czy wypada. Widownia nie jest chyba zachwycona, nikt nie rzuca różami.
Te dzisiejsze społeczeństwo... kompletna ignorancja sztuki, do tego improwizowanej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz