Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

niedziela, 25 listopada 2018

Historia trzech sióstr

Kolejna opowieść z babcinego dziennika.

Pewien król miał trzy córki. Były do siebie bardzo podobne z wyglądu, jednak z charakteru całkiem odmienne.

Podczas pełni wybrały się do lasu, by zebrać złoty kwiat który kwitł tylko raz w roku. Legenda głosiła, że roślina obdarzała posiadacza niespotykaną mądrością i potrafiła uczynić go dobrym władcą.
Księżniczki zaglądały w każdy zakątek lasu, który coraz bardziej zanurzał się w mroku i odcinał drogę powrotną każdemu, kto nieopatrznie znalazł się w jego wnętrzu. Zrezygnowane i zmarznięte dzieci postanowiły zaniechać poszukiwań i wrócić do zamku. Szybko zorientowały się jednak, że zgubiły ścieżkę. Siostry długo błądziły po lesie, trzymając się za ręce by nie stracić z oczu również siebie, aż natrafiły na dróżkę, która prowadziła do rozwidlenia.
Wokół drzew wiły się trzy ścieżki.

- Powinnyśmy iść w prawo - odezwało się najmłodsze dziecko.
- Ja uważam, że środkowa ścieżka jest najlepsza. Pełno na niej jagód i malin. Mogłybyśmy pozbierać je po drodze i nie szłybyśmy głodne - odparło środkowe
- To ja tu jestem najstarsza, więc to ja zdecyduję. Pójdziemy w lewo - wtrąciło najstarsze. Siostry sprzeczały się tak głośno, że nie zauważyły par oczu, które przyglądały im się w mroku.
Spomiędzy drzew, blokując pierwszą ścieżkę wyszedł niedźwiedź. Był wielki i potężny, dużo większy od tych które widywało się w tych lasach na co dzień.
Na drugiej ścieżce, w krzakach malin ukryta była mysz. Błyskała czarnymi ślepkami i rozglądała się na boki, umykając przed każdym niepokojącym cieniem.
Na drzewie, tuż nad trzecią ścieżką siedziała sowa. Obracała głowę i z zaciekawieniem przyglądała się skulonym dzieciom, stojącym na rozwidleniu.
- Kogo my tu mamy? - warknął niedźwiedź, przerywając kłótnię i zbliżając się do księżniczek.

Wzburzone dzieci dopiero teraz zauważyły na ścieżce ogromne zwierzę, które z każdym krokiem zmniejszało odległość, która ich dzieliła.
- Nie zjadaj nas! - krzyknęła najstarsza z sióstr.

- Dlaczego rozumiemy co mówisz? - spytała najmłodsza.
Środkowa natomiast siedziała cicho, schowana za plecami rodzeństwa. W każdym momencie gotowa do ucieczki.
- To magiczna noc. Przecież właśnie dlatego się tu dziś znajdujecie. Popełniliście błąd przychodząc tu niestrzeżone. Wasza pomyłka to jednak mój posiłek - odparł niedźwiedź, stając na dwóch łapach
- Jeśli nas nie zjesz i wskażesz nam drogę do domu, mój ojciec Cię wynagrodzi - rzekła najstarsza z córek, cofając się nieznacznie.

- A co on może mi dać? Nie interesuje mnie złoto i bogactwo -
Księżniczka myślała dłuższą chwilę, jednak nic cenniejszego nie przychodziło jej do głowy. Wtedy przemówić postanowiła najmłodsza córka:
- Nietykalność. Nasz ojciec jest królem. Jeśli doprowadzisz nas do zamku, wyda dekret o zakazie polowania na wszystkie niedźwiedzie. Ty i Twoi bracia będziecie bezpieczni i nienaruszalni -
- Zaraz, zaraz - przerwała myszka, wychodząc z krzaków malin i lustrując ze strachem niedźwiedzia - Ja też mogę Was zaprowadzić do zamku, jeśli i mnie obiecacie to samo. Do tego zrobię to dużo szybciej niż ten ociężały wielkolud -
- Ty? Takie maleństwo? - żachnął się niedźwiedź - Rozgniótłbym Cię łapą, ale szkoda mi jej brudzić -
- Nie zrobiłbyś tego, bo zdążyłabym uciec. Jestem dla Ciebie za szybka i zbyt zwinna. Jeśli dziewczynki pójdą ze mną, będą na miejscu przed porankiem. Znam tajne skróty, o których Ty nawet byś nie pomyślał -
- Może jesteś szybka, ale ja jestem najsilniejszy. W całym lesie nie ma zwierzęcia które stawiłoby mi opór. Nikt nie ma odwagi mi się przeciwstawić. Ze mną dzieci dotrą do zamku bezpieczne i mogą wygodnie jechać na moim grzbiecie. Jak Ty możesz je obronić? -
- Wcale nie muszę. Ucieczka jest lepsza od walki. Wiem gdzie się skryć. Schowamy się i przeczekamy niebezpieczeństwo -
- Głupcy - odezwała się sowa, siedząca do tej pory w ciszy - Skażecie je na śmierć. Jeśli pójdą ze mną, dotrą do domu całe i zdrowe. Tylko ja mam wiedzę jak poruszać się w nocy po lesie. Nikt nie widzi lepiej ode mnie i mogę nawigować je z góry, mając oko na całą okolicę. Wy tego nie potraficie -
- Nie ufajcie jej - pisnęła mysz do księżniczek - Nie obchodzi jej Wasz los. Nie ma w tym swojej sprawy. Nikt nie poluje na sowy, nie ma dla nich zagrożenia. Za to myszy giną z rąk ludzi codziennie. Dostarczę Was na zamek tak cicho, że nikt nawet nie zauważy że zniknęłyście -
- Wystarczy - odezwała się najstarsza z sióstr - Pójdziemy za niedźwiedziem. Jest najsilniejszy i nikt się go nie boi. Ochroni nas przed niebezpieczeństwami. Poza tym bardzo bolą mnie już nogi, a możemy pojechać wygodnie na jego grzbiecie -
- Powinnyśmy pójść za myszą - przeciwstawiła się środkowa siostra - Jest mała, niezauważalna, cicha i zna tajne przejścia. Będziemy w zamku dużo szybciej i może unikniemy problemów i gniewu ojca -
- Chodźmy za sową - zaproponowała najmłodsza siostra - Ma dobry wzrok i może latać. Pokieruje nas właściwą drogą i ostrzeże przed zagrożeniem -
Księżniczki nie potrafiły zadecydować jednogłośnie, więc postanowiły się rozdzielić.
Najstarsza córka poszła z niedźwiedziem, średnia z myszką, a najmłodsza z sową.

- Które zwierzę doprowadzi nas do domu zyska nietykalność i słowo króla, że nie będzie się ich wyłapywać ani zabijać. Dokument zostanie sporządzony i podbity królewską pieczęcią - rzekła najstarsza siostra i wsiadła na grzbiet niedźwiedzia. Środkowa siostra podążyła za myszą, przeciskając się przez krzewy malin i wysoką trawę. Najmłodsza zaś, dotykając kory drzew w ciemności poruszała się za sową.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Księżniczki rozdzieliły się i każda poszła za swoim przewodnikiem.
Najstarsza czuła się bezpiecznie jadąc na olbrzymim niedźwiedziu. Wszystkie zwierzęta schodziły mu z drogi. Rogate jelenie, sprytne lisy, przebiegłe dzikie koty. Dziecko kołysało się na grzbiecie potężnego towarzysza i obserwowało poddanie innych stworzeń. Poczuło potęgę i siłę.

- Pewnego dnia chcę być władczynią potężną jak Ty niedźwiedziu. Będę miała poważanie, szacunek i inni będą schodzić mi z drogi. Nikt nie odważy się spojrzeć mi w oczy - powiedziała dziewczynka, prostując się na grzbiecie zwierzęcia.
- Szacunek trzeba sobie wywalczyć. Strach poddanych świadczy o władzy i potędze ich przywódcy. To jest w życiu najważniejsze. Siła. - odparł niedźwiedź, przechodząc wielkimi łapami przez powalone pnie drzew, które blokowały drogę, łamiąc je jak suche patyki.
Z ciemności dobiegł ich warkot, jakiego dziecko nie słyszało nigdy wcześniej i zza drzew wyłonił się wilk. Miał rany na pysku i tylko jedno oko, które błyszczało złotą barwą. Drugie pozostawało zamknięte, najwyraźniej utracone w walce. Basior był wielki, lecz przy niedźwiedziu wyglądał jak szczenię.
- Zejdź z drogi wilku, to może daruję Ci życie - warknął niedźwiedź i zbliżył się do wilka
- Poddaj się niedźwiedziu. Oddaj dziecko i odejdź, lub opieraj się i walcz - odparł wilk nie cofając się przed potężnym wrogiem.
Niedźwiedź roześmiał się tak głośno, że było słychać go niemal w całym lesie.

- A co Ty możesz zrobić? Jesteś sam jeden, okaleczony i z tylko jednym okiem. Nie masz ze mną szans, zabiję Cię jednym uderzeniem łapy -
- Jesteś słaby - dodała księżniczka z grzbietu niedźwiedzia, czując przewagę i pewność siebie.
- Naiwne dziecko. Chyba nie myślisz, że jestem tu sam - odparł wilk, szczerząc zęby w uśmiechu.
Rozległ się szmer i dziewczynka zauważyła, że z każdej strony jest otoczona przez wiele par wilczych oczu.
- Dostaniesz dziś ważną lekcję - rzekł basior, zbliżając się do niedźwiedzia, a wilki ruszyły za nim - Niestety również ostatnią. Wilk nigdy nie chodzi sam -
- Nie! Jeśli nas nie zabijecie, Wam również obiecam nietykalność. Nikt nie będzie Was zabijał, nikt nie będzie na Was polował - próbowała ratować się księżniczka.
- Łatwo rzucasz obietnice. Nie są one nic warte. Nie ufamy ludziom, bo nie są oni warci zaufania. Jesteśmy głodni, to nasz priorytet -
- Nie lękaj się dziecko, nie z takimi jak on sobie radziłem - odparł niedźwiedź i stanął na dwóch łapach. Najstarsza siostra złapała się futra, by nie spaść z grzbietu swego przewodnika, lecz na niewiele się to zdało. Niedźwiedź był potężny, jednak wilków było więcej. Stado rozszarpało go i pożarło księżniczkę.
I tak zginęła najstarsza córka, która kierowała się siłą.

Środkowa księżniczka biegła za myszą. Dziewczynka poruszała się cicho, przebiegając na paluszkach po trawie i chowając się za drzewami przed wszelkimi leśnymi stworzeniami. Jeleniami, lisami, a nawet zającami. Dziecko podążało za gryzoniem i przeciskało się pod starymi, powalonymi pniami, raniąc sobie przy tym plecy i ręce o ostre gałęzie.
- Kiedy dorosnę, chcę być taka jak Ty - rzekła dziewczynka - Cicha, szybka i zwinna. Będę unikać konfliktów, ucieknę od każdych problemów. Będę nieuchwytna -
- Nie można zrobić krzywdy czemuś, czego nie da się złapać - pisnęła mysz - Wojny są złe i niepotrzebne, niosą tylko śmierć. Ucieczka jest jedynym ratunkiem. Tylko ona daje szanse na przetrwanie. To jest w życiu najważniejsze. Nieuchwytność. -
Kiedy tylko mysz wyczuła w lesie niepokojący zapach, który zbliżał się do nich, zaczęła uciekać.
- Tędy! - krzyczała do księżniczki - Szybko! Niebezpieczeństwo! -

- Zwolnij! Nie nadążam za Tobą - jęczała dziewczynka, nie mogąc dogonić małego przewodnika i słysząc za plecami zbliżające się warczenie.
- Tutaj! - pisnęła mysz i skryła się w dziurze pod korzeniem drzewa. Dziecko było jednak za duże, by zmieścić się w mysiej norze. Próbowało z całych sił, jednak pod korzeniem nie było wystarczająco miejsca.
- Witaj - usłyszała za sobą księżniczka i odwróciła się ze łzami w oczach
- Wiem, że chowasz się pod tym korzeniem myszo. Nie masz szans uciec, nie jestem tu sam - rzekł jednooki wilk i wkrótce wokół dziecka zaczęła krążyć już cała wataha - Jesteście otoczone -
- Weźcie dziecko! - pisnęła mysz - Tylko darujcie mi życie. Nie najecie się mną, jestem za mała na posiłek -
- Nie potrzebujemy Twojego przyzwolenia. Nie obronisz się. Pożremy i Ciebie i ją -
Wilki rzuciły się na zapłakaną dziewczynkę, a mysz korzystając z ich nieuwagi czmychnęła szybko między wilczymi łapami. Stado nie szukało gryzonia. Nie miał dla nich żadnej wartości.
I tak zginęła środkowa córka, która kierowała się nieuchwytnością i szybkością.

Najmłodsza księżniczka poruszała się powoli i ostrożnie, słuchając wskazówek sowy. Dziewczynka zważała na każdy krok, bojąc się nadepnąć na węża lub lisi ogon. Sowa wzlatywała ponad korony drzew, żeby obserwować zamek i kierować dziecko właściwą drogą. Kiedy księżniczka doszła do starych, powalonych pni, sowa powiedziała:
- Możesz przejść nad lub pod nimi, lecz możesz też je obejść. Nie stracisz na to zbyt wiele czasu, a skaleczenia i otarcia nie są Ci teraz potrzebne -
Dziecko przeszło więc dookoła i stanęło pod drzewem, czekając aż ptak rozejrzy się po okolicy i wróci, by pokierować je dalej. Sowa usiadła na gałęzi i szepnęła do dziewczynki:

- Prędko! Wejdź na drzewo, wilki się zbliżają -
Księżniczka wykonała polecenie i mimo że zajęło jej to dużo czasu usiadła na gałęzi obok skrzydlatej przewodniczki.
- Dlaczego siedzimy na drzewie? - spytała zasapana
- Jeśli spotkasz wroga możesz z nim walczyć, lecz zawsze znajdzie się ktoś silniejszy. Możesz też przed nim uciec, lecz zawsze znajdzie się ktoś szybszy. Możesz też wykorzystać jego słabości i zrobić coś, czego on nie potrafi. Wilki nie wejdą na drzewo, jest też zbyt mocne, by je powalić. Jesteś tu bezpieczna. -
Kiedy tylko sowa skończyła mówić, pod drzewo podbiegł złotooki basior.
- Zejdź z drzewa dziecko, lub sami Cię z niego ściągniemy. Moje stado już tu biegnie, nie macie szans -
- Nie słuchaj go - odparła sowa - Nie pozwól mu zasiać strachu w swoim sercu -
- Sowo, oddaj dziecko a darujemy Ci życie - warknął wilk
- Moje życie nie jest zagrożone - rzekła sowa - Odejdźcie, nie najecie się dzisiaj -
Wataha otoczyła drzewo, lecz mimo że wilki usiłowały się na nie wdrapać i doskoczyć do gałęzi na której siedziała księżniczka, ich trudy nie zostały nagrodzone.
- Będziemy tu stać, aż nie zejdziesz - zawył zniecierpliwiony basior.
- Nie będą - szepnęła sowa - Znudzą się i odejdą, by szukać jedzenia gdzie indziej -
- To może potrwać kilka godzin, może nawet dni! - zaszlochała dziewczynka - Jestem głodna i nie utrzymam się na gałęzi tak długo. Spadnę i pożrą mnie wilki -
- Nie maż się. Nie wolno Ci okazywać słabości przy wrogach, nawet jeśli czujesz się słaba. Oni się tym żywią, to daje im nadzieję i siłę -
Księżniczka otarła łzy i spojrzała na swoją przewodniczkę, rozpościerającą skrzydła.
- Zostań tu - rzekła sowa, odlatując z gałęzi - I pamiętaj co Ci mówiłam -
- Twoja przyjaciółka Cię zostawiła - zaśmiał się z dołu wilk - Może Ty też spróbujesz odlecieć? -
Dziewczynka nie słuchała jednak basiora. Patrzyła przed siebie i myślała o siostrach. Zastanawiała się, czy one są już w zamku i czekają na nią. Nie wiedziała czy dobrze wybrała przewodnika, lecz miała nadzieję że sowa jeszcze powróci. Ptak przyleciał po chwili, niosąc w szponach mysz i jagody.
- Zjedz jagody, musisz mieć siłę przed dalsza drogą. Mysz jest dla mnie, ja również muszę mieć siłę -
- Dobrze, ale jak zejdę? Nie potrafię latać jak ptak, ani przeskakiwać po drzewach jak wiewiórka, a na dole wciąż czyhają wilki -
- Zostaw to mnie - odparła sowa, połykając mysz i odlatując ponownie. Kiedy wróciła, podała dziecku żołędzie.
- Rzucaj nimi w wilki. Celuj w oczy, ja polecę po więcej -
Księżniczka obrzucała wilcze pyski żołędziami i z każdą chwilą robiła to coraz celniej. Drapieżniki rzucały się ze wściekłością na drzewo, lecz nic nie mogły poradzić. Dziecko wciąż siedziało za wysoko.
Poirytowane pociskami wilki zaczęły rozchodzić się po lesie.
- To nie koniec - odparł okaleczony basior - kiedyś będziesz musiała zejść - po czym trafiony w oko, odsunął się z piskiem od drzewa.
Dziewczynka czekała na gałęzi, lecz nie potrafiła dojrzeć żadnego wilka.

- Uciekły? - Spytała - Mogę już zejść? -
- Zaczekaj jeszcze chwilę - odparła sowa - Mogą snuć się po okolicy, zaczekamy aż całkiem stracą zainteresowanie -
Tak też zrobiły i kiedy słońce zaczęło wyglądać zza drzew księżniczka zrzuciła na ziemię but, potem kolejny i kiedy nic się nie wydarzyło, sama ostrożnie zeszła na dół.
Wilki powracały jeszcze kilkukrotnie, jednak za każdym razem sowa wypatrywała je z góry i ostrzegała księżniczkę, która wspinała się ponownie na drzewo. W końcu wataha znudziła się czekaniem i pozwoliła dziecku opuścić las.
Najmłodsza córka powróciła do ojca po trzech dniach.
Pół królestwa szukało trzech córek, za które król wyznaczył wysoką nagrodę jednak poszukiwacze odnajdowali same kości. Kiedy najmłodsza księżniczka, brudna i obdarta przekroczyła bramy zamku, król wziął ją w ramiona i mocno uściskał. Dziewczynka wpadła w rozpacz, kiedy dowiedziała się o losie dwóch sióstr. Była pewna, że zastanie je w zamku, całe i zdrowe.
Kilka nocy później dziecko wyszło na taras, gdzie czekała już sowa.

- Król przysiągł Wam wolność - rzekła do ptaka - Lecz nigdy nie była Wam potrzebna. Nasi myśliwi nie polują na sowy, dlaczego mi pomogłaś? -
- By utrzymać równowagę - odparła sowa - Gdyby zabroniono polowań na niedźwiedzie, zaczęłyby wychodzić do wiosek i porywać trzodę i ludzi. Byłyby bezkarne i zaczęłyby siać spustoszenie. Zakaz wyłapywania myszy opustoszyłby spiżarnie i kuchnie. Doprowadziłby do klęski głodu i chorób. Nie miałam w tym sprawy dla siebie, lecz dla całego lasu i wszystkich stworzeń, w tym ludzi. Tak postępuje prawdziwy władca. Jest jak dobry ojciec, jak opiekun. Przede wszystkim troszczy się o innych, a swoje potrzeby uznaje na końcu. Jeśli panuje mądrze, ludzie będą go szanować bez uciekania do przemocy, czy knowań. To jest w życiu najważniejsze. Mądrość i zrozumienie. -
- Moje siostry wybrały złą drogę -
- Nie. Wszystkie trzy ścieżki prowadziły do zamku. To przewodnicy byli nieodpowiedni, nie sam kierunek -
- Po co to wszystko? Nie znalazłyśmy nawet tego złotego kwiatu. Czy on w ogóle istnieje? -
- Mylisz się dziecko, znalazłaś go i nosisz go w sercu. Twoje siostry również go widziały, lecz nie dały rady go zebrać bo kierowały się złymi wartościami. To Ty sprawiłaś, że złotooki wilk odszedł. -
- Ja tylko słuchałam Ciebie, sama nigdy bym sobie nie poradziła -
- Mądry władca potrafi nie tylko mądrze mówić, lecz też słuchać mądrych rad i przyznawać się do błędów -
- Chcę być zrównoważonym władcą. Mądrym i charyzmatycznym. Chcę być taka jak Ty. -
Księżniczka dorosła i przejęła tron po ojcu. Ludzie ją uwielbiali. Korona dawała jej godność i władzę, a sowa na ramieniu - dobre rady i mądrość, którą kierowała się królowa. Władczyni była lojalna i oddana ludowi. Wiedziała kiedy postawić na swoim, a kiedy odpuścić, unikając konfliktów i przelewu krwi.
Królestwo było szczęśliwe, mimo że tamtej pechowej nocy śmierć poniosły dwie starsze córki.
Upadła wtedy potęga, upadła nieuchwytność, lecz mądrość pozostała.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz