Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

piątek, 27 października 2017

Siostra vs pies

Dziwne zjawisko które obserwuje się u posiadaczy zwierząt wszelakich:
Wpadasz na siostrę/brata/kuzyna/kogokolwiek kto Ci akurat wejdzie pod nogi i niechcący nadeptujesz tej osobie na stopę:
- Patrz jak leziesz! Pchasz się, a potem pretensje że Cię deptam. Niecący to było, wcale nie bolało, nie bądź ciapa -
Niechcący nadeptujesz na psi ogon:
- O matko kochana! Nic Ci nie jest?! Ja nie chciałam, ja przepraszam. No już moja *głask* *głask*. Musisz uważać malutka. No już, biedny ogonek. Pomasujemy. -
True story.

środa, 25 października 2017

Podryw (tylko że nie)

Uczelniany korytarz. Dwóch młodych mężczyzn na oko z pierwszych roczników stoi na środku holu i miota się w przód i w tył:
- No idź, podejdź do niej no –
- Nie –
- Stary no idź, masz gadane, nie ma opcji żeby Cię odesłała –
- Nie, nie chcę –
- No idź póki tam jeszcze stoi. Potem będziesz żałował że do niej nie podszedłeś –
- No dobra no i co mam mówić –
- No pobajerujesz ją trochę, pouśmiechasz się, no wiesz, spytasz czy ma wolny piątek –
- No dobra a jak nie będzie jej pasował piątek? –
- Jeny no to wymyślisz inny dzień. No idź, taka okazja. Szybko póki stoi sama –
- Daj spokój jeszcze pomyśli, że jestem jakimś desperatem czy coś –
- A nie jesteś? Siedzisz po uszy, to Twoja jedyna okazja –
- Ok idę –
- No! Zuch chłopak! –
- Idę ! –
- Idź, trzymam kciuki -
Jeden z mężczyzn podchodzi powolnym krokiem do elegancko ubranej kobiety, stojącej przy oknie, przeglądającej jakieś notatki i rzecze:
- Pani Profesor… nie dałoby się tego kolokwium przełożyć na piątek? Bardzo mi zależy –

wtorek, 24 października 2017

Ucho

Macie takie chwile w życiu, że obserwujecie co robią Wasze zwierzaki? Dla przykładu: Moja sucz dzisiaj leżała na plecach na ziemi i usilnie próbowała złapać swoje własne, plaskate ucho zębami. Gonienie ogona jest chyba dla niej zbyt proste, więc zajęła się mniejszym obiektem. Zmieniała pozycje, prężyła się, pomagała sobie łapami ale za nic ucho nie chciało dać się złapać. Po półgodzinnych próbach w końcu ugryzła się w nie na tyle mocno, że zapiszczała, zerwała się z ziemi i pobiegła do mnie się poskarżyć. Ewidentnie nie ogarniała co się stało i dlaczego nagle zaatakowała ją podłoga. Pogłaskałam, pochuchałam i wyleczona suka znowu rozwaliła się na podłodze próbując złapać tym razem drugie ucho.
Czasem wątpię w jej inteligencję…

Martynka

Postanowiliśmy z Morfinem wykorzystać ostatnie chwile ciepła, więc rozsiadłyśmy się wygodnie na ławce w parku. Obok nas siedział wysoki mężczyzna, do którego chwilę później podbiegła na oko dziesięcioletnia dziewczynka z plecakiem. Ojciec (lub też brat ale raczej ojciec) zaczął małą wypytywać co tam w szkole i czy ma coś zadane oraz jak bardzo jest głodna. Typowa rozmowa z dzieckiem. Chodnikiem w tym czasie przechodziła pewna przysadzista dama z Cocker Spanielem na smyczy (budowy swojej pańci), który ledwo człapał łapkami. Podeszli do nas, jako że psiak chciał się obwąchać z merdającą już suką. Właścicielka brązowej kulki podsłuchała fragment rozmowy ojca z córką który brzmiał mniej więcej:
- Lubisz tą Martynkę? –
- Nie –
- Ale dlaczego? Fajna przecież jest, ciekawa –
- Ale strasznie gruba, zajmie mi dużo czasu, za gruba jest –
Ojciec uśmiechnął się do dziecka ale do akcji przeszła Dama z Cockerem, która zmieniła kolor na twarzy na ciemną purpurę i zbierając w sobie wszelkie pokłady wściekłości zaczęła atakować ojca.
- Jak Panu nie wstyd! Tak wychować dziecko, zupełny brak tolerancji! To co z tego jak ktoś jest troszkę mocniej zbudowany! Wstyd i za Pana i za dziecko, trzeba ją edukować a nie tylko przytakiwać, potem inne dzieci są odpychane! -
Cały ten wywód przeprowadziła na jednym wdechu, myślę że stąd też ten kolor na twarzy. Dziewczynka była równie zaskoczona jak jej ojciec, który zdążył wpaść kobiecie w słowo i wytłumaczyć łagodnym głosem:
- Ale… my rozmawiamy o książce. Taka seria jest… opowiadań o dziewczynce. Martynka –
Kobieta wydała z siebie kilka samogłosek i odeszła, ciągnąc za sobą zasapanego psa. Dziewczynka spojrzała w oczy mężczyzny i spytała:
- Ale o co tej Pani chodziło? Martynka na prawdę jest gruba, ma chyba ze 100 stron! –
- Ta Pani nas źle zrozumiała –
Lekcja na dziś: Nie podsłuchuj i nie wtrącaj się do rozmowy jeśli nie znasz jej przebiegu.

Kotleciki z psa

Mam psa czującego nieodpartą potrzebę brudzenia się i taplania w błocie (lub innych bardziej zapachowych substancjach). Pogodziłam się z losem, bo w końcu to zwierzę. Jest szczęśliwe kiedy jest brudne, więc w sezonie jesiennym muszę doliczać godzinę więcej na ogarnianie futra po powrocie. Tak się złożyło że byliśmy na spacerze na którym to właśnie jej wysokość Morfina postanowiła wytaplać się w błocie, piasku, błocie i ponownie w piasku – dokładnie w tej kolejności. Nie wyglądała już jak Golden, bardziej jak czarna wersja Buki z muminków. Obok nas przechodziła dziewczynka i trzymając mamę za rękę spytała jej:
- Mamo a czy pieski się zjada? –
Jej matka zaskoczona pytaniem chyba równie mocno jak ja odparła:
- W niektórych krajach tak ale u Nas nie, bo pieski są do kochania nie do jedzenia… A czemu pytasz? –
Dziewczynka wskazała paluszkiem Morfinę, która robiła trzecią rundkę do kałuży i odrzekła:
- Bo ten piesek się panieruje, tak jak Ty panierujesz kotleciki na obiad -

sobota, 7 października 2017

Technologia nie dla każdego

Na pewno macie w rodzinie osobę z brakiem postępu technologicznego zakorzenionym głęboko w kodzie genetycznym. Taką, która jeśli tylko zbliży się do komputera pojawiają się raporty o błędach i blue screen, chociaż jeszcze nie dotknęła myszki. Cóż, ja mam i wytłumaczenie czegokolwiek przez telefon nie jest proste:
- Ok, najpierw włącz komputer… taki duży okrągły przycisk –
- No zrobiłam i nic nie widać –
- Monitor też włącz –
- Aha –
- Masz już? No. To teraz najedź kursorem na ikonkę internetu… co to jest kursor? Taka biała strzałka na ekranie która porusza się kiedy ruszasz myszką –
- No mam, to gdzie mam kliknąć? –
- Ikonka internetu, tylko na litość boską nie wchodź w explorera bo będziemy tu do jutra –
- Em –
- Explorer… taka niebieska literka „e”. Nie wchodź tam, wejdź w Chroma albo Firefoxa –
- Możesz po polsku? –
- Widzisz taką ikonkę z liskiem wokół planety? To kliknij –
- Ok –
- Już? –
- No czekaj najechać muszę –
- Ok… już? –
- No klikam i nic –
- Dwa razy musisz –
- Klikam dwa –
- Dwa razy szybko –
- Klikam szybko –
- Jeszcze szybciej i nie przesuwaj przy tym myszą –
- Nie da się inaczej? –
- Kliknij prawym i najedź na otwórz a potem kliknij lewym –
- … -
- Masz? –
- No… chyba –
- Ok to tam u góry masz taki paseczek i tam możesz wpisać czego szukasz –
- A jak zrobić duże litery? –
- „Shift” i w tym samym czasie wciskasz literkę, która ma być duża, żeby zrobić przerwę wciskasz spacje… taki najdłuższy klawisz na dole –
- A polskie znaki? –
- „Alt”, taki guzik na dole obok spacji, podpisany jest –
- Nie mogę zrobić „ź”, wyskakuje mi „ż” –
- Żeby zrobić  „ź” musisz wcisnąć „x” i „alt” –
- Czemu „x”? –
- Bo „z” jest już zajęte przez „ż” –
- Możesz powtórzyć wszystko od momentu gdzie się to wpisuje? –
- … -

środa, 4 października 2017

Student to stan psychiki

8:30 rano. Pierwszy wykład tego dnia. Wszyscy powoli zbierają się w auli. Po jakimś czasie pojawia się również profesor i zaczyna wywód. Część studentów notuje, część śpi, a część kontempluje nad życiem i śmiercią patrząc pustym wzrokiem na prowadzącego zajęcia. Około godz. 9 wpada spóźniony jegomość odziany w piżamę, szlafroczek i papcie (taki widok już mało kogo dziwi, akademiki stoją blisko uczelni). Profesor nawet nie spojrzał w kierunku drzwi. Spóźniony chłopak raczej lekko wczorajszy, fryzura w nieładzie, ubrań dziennych brak tak jak zresztą notatnika i długopisu. Widać, że krążą w jego organizmie jeszcze jakieś promile. Cóż, poniedziałek rano nie dla wszystkich jest łaskawy.
Po jakiejś godzinie chłopak zaczyna rozglądać się po sali z w pół zamkniętymi oczami i szturcha kolegę z mojej grupy:
- Ej, co to za wykład –
Mistrzowskie pytanie po godzinie wykładu.
- Fizyka –
Chłopak pomyślał chwilę i skonsternowany rzekł:
- To jaka to jest grupa? –
- IB1 –
- O cholera… to nie mój wykład –
Odpowiedział, po czym zebrał się i równie zgrabnie jak wszedł do auli, tak z niej wyszedł.