Dziwne zjawisko które obserwuje się u posiadaczy zwierząt wszelakich:
Wpadasz na siostrę/brata/kuzyna/kogokolwiek kto Ci akurat wejdzie pod nogi i niechcący nadeptujesz tej osobie na stopę:
- Patrz jak leziesz! Pchasz się, a potem pretensje że Cię deptam. Niecący to było, wcale nie bolało, nie bądź ciapa -
Niechcący nadeptujesz na psi ogon:
- O matko kochana! Nic Ci nie jest?! Ja nie chciałam, ja przepraszam. No już moja *głask* *głask*. Musisz uważać malutka. No już, biedny ogonek. Pomasujemy. -
True story.
Etykiety
- Bez udziału zwierzat (303)
- Legendy (8)
- Przykre (109)
- Wiara w ludzkosc (358)
- Z humorem (528)
- Zdjeciowe (57)
Co tu się dzieje?
Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.
piątek, 27 października 2017
środa, 25 października 2017
Podryw (tylko że nie)
Uczelniany korytarz. Dwóch młodych
mężczyzn na oko z pierwszych roczników stoi na środku holu i miota się w przód
i w tył:
- No idź, podejdź do niej no –
- Nie –
- Stary no idź, masz gadane, nie
ma opcji żeby Cię odesłała –
- Nie, nie chcę –
- No idź póki tam jeszcze stoi.
Potem będziesz żałował że do niej nie podszedłeś –
- No dobra no i co mam mówić –
- No pobajerujesz ją trochę,
pouśmiechasz się, no wiesz, spytasz czy ma wolny piątek –
- No dobra a jak nie będzie jej
pasował piątek? –
- Jeny no to wymyślisz inny dzień.
No idź, taka okazja. Szybko póki stoi sama –
- Daj spokój jeszcze pomyśli, że
jestem jakimś desperatem czy coś –
- A nie jesteś? Siedzisz po uszy,
to Twoja jedyna okazja –
- Ok idę –
- No! Zuch chłopak! –
- Idę ! –
- Idź, trzymam kciuki -
Jeden z mężczyzn podchodzi
powolnym krokiem do elegancko ubranej kobiety, stojącej przy oknie,
przeglądającej jakieś notatki i rzecze:
- Pani Profesor… nie dałoby się
tego kolokwium przełożyć na piątek? Bardzo mi zależy –
wtorek, 24 października 2017
Ucho
Macie takie chwile w życiu, że
obserwujecie co robią Wasze zwierzaki? Dla przykładu: Moja sucz dzisiaj leżała
na plecach na ziemi i usilnie próbowała złapać swoje własne, plaskate ucho zębami.
Gonienie ogona jest chyba dla niej zbyt proste, więc zajęła się mniejszym
obiektem. Zmieniała pozycje, prężyła się, pomagała sobie łapami ale za nic ucho
nie chciało dać się złapać. Po półgodzinnych próbach w końcu ugryzła się w nie
na tyle mocno, że zapiszczała, zerwała się z ziemi i pobiegła do mnie się
poskarżyć. Ewidentnie nie ogarniała co się stało i dlaczego nagle zaatakowała
ją podłoga. Pogłaskałam, pochuchałam i wyleczona suka znowu rozwaliła się na
podłodze próbując złapać tym razem drugie ucho.
Czasem wątpię w jej inteligencję…
Martynka
Postanowiliśmy z Morfinem
wykorzystać ostatnie chwile ciepła, więc rozsiadłyśmy się wygodnie na ławce w
parku. Obok nas siedział wysoki mężczyzna, do którego chwilę później podbiegła
na oko dziesięcioletnia dziewczynka z plecakiem. Ojciec (lub też brat ale
raczej ojciec) zaczął małą wypytywać co tam w szkole i czy ma coś zadane oraz
jak bardzo jest głodna. Typowa rozmowa z dzieckiem. Chodnikiem w tym czasie
przechodziła pewna przysadzista dama z Cocker Spanielem na smyczy (budowy
swojej pańci), który ledwo człapał łapkami. Podeszli do nas, jako że psiak
chciał się obwąchać z merdającą już suką. Właścicielka brązowej kulki
podsłuchała fragment rozmowy ojca z córką który brzmiał mniej więcej:
- Lubisz tą Martynkę? –
- Nie –
- Ale dlaczego? Fajna przecież
jest, ciekawa –
- Ale strasznie gruba, zajmie mi
dużo czasu, za gruba jest –
Ojciec uśmiechnął się do dziecka
ale do akcji przeszła Dama z Cockerem, która zmieniła kolor na twarzy na ciemną
purpurę i zbierając w sobie wszelkie pokłady wściekłości zaczęła atakować ojca.
- Jak Panu nie wstyd! Tak wychować
dziecko, zupełny brak tolerancji! To co z tego jak ktoś jest troszkę mocniej
zbudowany! Wstyd i za Pana i za dziecko, trzeba ją edukować a nie tylko
przytakiwać, potem inne dzieci są odpychane! -
Cały ten wywód przeprowadziła na
jednym wdechu, myślę że stąd też ten kolor na twarzy. Dziewczynka była równie
zaskoczona jak jej ojciec, który zdążył wpaść kobiecie w słowo i wytłumaczyć
łagodnym głosem:
- Ale… my rozmawiamy o książce.
Taka seria jest… opowiadań o dziewczynce. Martynka –
Kobieta wydała z siebie kilka
samogłosek i odeszła, ciągnąc za sobą zasapanego psa. Dziewczynka spojrzała w
oczy mężczyzny i spytała:
- Ale o co tej Pani chodziło?
Martynka na prawdę jest gruba, ma chyba ze 100 stron! –
- Ta Pani nas źle zrozumiała –
Lekcja na dziś: Nie podsłuchuj i
nie wtrącaj się do rozmowy jeśli nie znasz jej przebiegu.
Kotleciki z psa
Mam psa czującego nieodpartą
potrzebę brudzenia się i taplania w błocie (lub innych bardziej zapachowych
substancjach). Pogodziłam się z losem, bo w końcu to zwierzę. Jest szczęśliwe
kiedy jest brudne, więc w sezonie jesiennym muszę doliczać godzinę więcej na
ogarnianie futra po powrocie. Tak się złożyło że byliśmy na spacerze na którym
to właśnie jej wysokość Morfina postanowiła wytaplać się w błocie, piasku,
błocie i ponownie w piasku – dokładnie w tej kolejności. Nie wyglądała już jak
Golden, bardziej jak czarna wersja Buki z muminków. Obok nas przechodziła
dziewczynka i trzymając mamę za rękę spytała jej:
- Mamo a czy pieski się zjada? –
Jej matka zaskoczona pytaniem
chyba równie mocno jak ja odparła:
- W niektórych krajach tak ale u
Nas nie, bo pieski są do kochania nie do jedzenia… A czemu pytasz? –
Dziewczynka wskazała paluszkiem
Morfinę, która robiła trzecią rundkę do kałuży i odrzekła:
- Bo ten piesek się panieruje, tak
jak Ty panierujesz kotleciki na obiad -
sobota, 7 października 2017
Technologia nie dla każdego
Na pewno macie w rodzinie
osobę z brakiem postępu technologicznego zakorzenionym głęboko w kodzie
genetycznym. Taką, która jeśli tylko zbliży się do komputera pojawiają się
raporty o błędach i blue screen, chociaż jeszcze nie dotknęła myszki. Cóż, ja
mam i wytłumaczenie czegokolwiek przez telefon nie jest proste:
- Ok, najpierw włącz
komputer… taki duży okrągły przycisk –
- No zrobiłam i nic nie
widać –
- Monitor też włącz –
- Aha –
- Masz już? No. To teraz
najedź kursorem na ikonkę internetu… co to jest kursor? Taka biała strzałka na
ekranie która porusza się kiedy ruszasz myszką –
- No mam, to gdzie mam
kliknąć? –
- Ikonka internetu, tylko
na litość boską nie wchodź w explorera bo będziemy tu do jutra –
- Em –
- Explorer… taka
niebieska literka „e”. Nie wchodź tam, wejdź w Chroma albo Firefoxa –
- Możesz po polsku? –
- Widzisz taką ikonkę z
liskiem wokół planety? To kliknij –
- Ok –
- Już? –
- No czekaj najechać
muszę –
- Ok… już? –
- No klikam i nic –
- Dwa razy musisz –
- Klikam dwa –
- Dwa razy szybko –
- Klikam szybko –
- Jeszcze szybciej i nie przesuwaj
przy tym myszą –
- Nie da się inaczej? –
- Kliknij prawym i najedź
na otwórz a potem kliknij lewym –
- … -
- Masz? –
- No… chyba –
- Ok to tam u góry masz
taki paseczek i tam możesz wpisać czego szukasz –
- A jak zrobić duże
litery? –
- „Shift” i w tym samym
czasie wciskasz literkę, która ma być duża, żeby zrobić przerwę wciskasz
spacje… taki najdłuższy klawisz na dole –
- A polskie znaki? –
- „Alt”, taki guzik na
dole obok spacji, podpisany jest –
- Nie mogę zrobić „ź”,
wyskakuje mi „ż” –
- Żeby zrobić „ź” musisz wcisnąć „x” i „alt” –
- Czemu „x”? –
- Bo „z” jest już zajęte
przez „ż” –
- Możesz powtórzyć
wszystko od momentu gdzie się to wpisuje? –
- … -
środa, 4 października 2017
Student to stan psychiki
8:30 rano. Pierwszy
wykład tego dnia. Wszyscy powoli zbierają się w auli. Po jakimś czasie pojawia się
również profesor i zaczyna wywód. Część studentów notuje, część śpi, a część
kontempluje nad życiem i śmiercią patrząc pustym wzrokiem na prowadzącego zajęcia.
Około godz. 9 wpada spóźniony jegomość odziany w piżamę, szlafroczek i papcie
(taki widok już mało kogo dziwi, akademiki stoją blisko uczelni). Profesor
nawet nie spojrzał w kierunku drzwi. Spóźniony chłopak raczej lekko wczorajszy,
fryzura w nieładzie, ubrań dziennych brak tak jak zresztą notatnika i
długopisu. Widać, że krążą w jego organizmie jeszcze jakieś promile. Cóż,
poniedziałek rano nie dla wszystkich jest łaskawy.
Po jakiejś godzinie
chłopak zaczyna rozglądać się po sali z w pół zamkniętymi oczami i szturcha kolegę
z mojej grupy:
- Ej, co to za wykład –
Mistrzowskie pytanie po
godzinie wykładu.
- Fizyka –
Chłopak pomyślał chwilę i
skonsternowany rzekł:
- To jaka to jest grupa? –
- IB1 –
- O cholera… to nie mój
wykład –
Odpowiedział, po czym
zebrał się i równie zgrabnie jak wszedł do auli, tak z niej wyszedł.
Subskrybuj:
Posty (Atom)