Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

czwartek, 31 sierpnia 2017

Babcia w natarciu

Stałam sobie pewnego dnia z suką na trawniku pod blokiem mojej babci. Morfina obwąchiwała właśnie kolejny krzaczek, kiedy w ramię postukał mnie pewien starszy pan.
- Dzień dobry Pani – usłyszałam, więc odpowiedziałam i czekałam co dalej mężczyzna będzie miał mi do powiedzenia. Wątpiłam, żeby przetruptał z chodnika na trawnik dla samego dzień dobry.
- Czy widzi Pani ten znak tutaj? Co on według Pani przedstawia? –
Mężczyzna wskazał na zakaz wyprowadzania psów. Wiedząc już co się szykuje, postanowiłam się trochę podroczyć. Podeszłam z zainteresowaniem do tabliczki i zaczęłam studiować przekreślonego na czerwono owczarka.
- Hmm. Wie Pan nie jestem znawcą sztuki ale to może być kucyk. Tutaj, ten ogonek. To jest ogonek kucyka. –
- Niech Pani nie będzie bezczelna –
- Faktycznie, przepraszam. Widzi Pan jak się stanie o tutaj pod światłem to teraz jest osiołek. Tak, to ewidentnie jest osiołek –
- Pani jest opóźniona jakaś? Proszę sobie nie robić żartów –
- Matko faktycznie. Jak mogłam nie zauważyć. Tu widzi Pan ten garbik tutaj? To wielbłąd jest. Musi być młody jeszcze –
- Niech Pani skończy z siebie robić błazna! –
- Świnka morska? –
- To jest pies! To jest zakaz wyprowadzania psów! –
Spojrzałam oficjalnie na Morfinę, która teraz polowała na motyla i przerzuciłam wzrok ponownie na znak.
- Nie widzę podobieństwa – odrzekłam do Pana, który zmieniał kolory na twarzy.
- Tutaj nie wolno wyprowadzać psów –
- Naprawdę? Dlaczego –
- Bo niszczą zieleń –
- Przepraszam ale Pan sam właśnie stoi na zieleni –
- One srają i sikają i potem to śmierdzi i można wdepnąć! –
- Proszę Pana spokojnie. Po pierwsze te tabliczki już nie obowiązują od jakiegoś czasu, a po drugie tutaj mam woreczki i jeżeli zaistnieje taka sytuacja że pies coś po sobie zostawi to po nim pozbieram –
- Wy tylko udajecie, że zbieracie a nie zbieracie i sików też nie! –
Starszy Pan się rozkręcał, więc spojrzałam ponownie na znak i powiedziałam:
- Wie Pan co ale stąd to wygląda trochę jak motylek. Niech Pan spojrzy –
Człowiek był już na granicy wytrzymałości nerwowej ale nie mogłam się powstrzymać.
- Pani jest bezczelna! Ja dzwonię po straż! –
- Przepraszam Pana – usłyszałam głos mojej babci wychylającej się z balkonu. Znając ją, obserwowała sytuację od początku. Mężczyzna spojrzał na mnie triumfalnie, sądząc zapewne że właśnie uzyskał wsparcie w swojej walce o czyste trawniki. Nie wyprowadzałam go z błędu.
- Tak, słucham –
- Złociutki ja bym miała prośbę, mogę? –
- Oczywiście, co potrzeba? –
- Jakby Pan mógł na sekundkę stanąć o tam, na chodniku –
- Ale po co? –
- Niech Pan mi zaufa, na sekundkę. O właśnie tutaj i jakby Pan się mógł odwrócić tam w stronę kościoła głową. O tak, widzi Pan wieżyczkę? Super, dziękuję kochaniutki. Ostatnia prośba. Jakby Pan zrobił trzy kroki w tamtą stronę. Tak, tam właśnie –
Mężczyzna był lekko zdziwiony i skonsternowany ale wykonał wszystkie polecenia, licząc że zobaczy coś, co widziała kobieta z balkonu ale czego on dojrzeć nie mógł. Babcia uśmiechnęła się i powiedziała:
- No, to teraz Pan już trafi. Proszę się iść pomodlić jak Pan nie ma nic ciekawego do roboty i dać spokój mojej wnuczce, bo jak następnym razem wyjdę to Pan się nauczy biegać z przeszkodami. Chodź Paulinka, bo Ci obiad wystygnie –

Babcia – mój mentalny guru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz