Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

wtorek, 22 sierpnia 2017

Hannibal

Szłam z Hannibalem na spacer - pies kolegi (historia tego imienia ma swoje podłoże), ponieważ jego właściciel złamał nogę i ze względu na związane z tym trudności zadzwonił do mnie prosząc o pomoc. Hannibal jest raczej psem jednego właściciela i reszty ludzi słucha okazjonalnie, jeśli akurat ma ochotę. Nie jest agresywny, nie sprawia problemów behawioralnych, czasem po prostu nie reaguje na komendy i przywoływania, wtedy trzeba się do niego pofatygować lub nieco ostrzej krzyknąć: Lecter! To od szczeniaka działa na niego karcąco i wtedy wie że jak się zaraz nie ruszy, będzie miał problemy. Tylko właściciela słucha cały czas i wykonuje wszystkie polecenia. Taki już typ.
Wracając do sprawy. Poszłam z nim do parku, żeby sobie mógł pobiegać z kolegami których tam zawsze pełno i żeby go trochę zmęczyć. Spuściłam go, a on bez zbędnych ceregieli poszedł się zająć swoimi sprawami i przywitać się ze znajomymi. Wokół hasających psów stała gromadka właścicieli, zajętych rozmową między sobą. Nie mając nic do roboty, zaczęłam grzebać coś w telefonie. Właściciele po pewnym czasie zaczęli się rozchodzić, zabierając ze sobą już lekko wykończone zabawą psy, więc i ja zaczęłam wołać mojego:
- Hannibal idziemy! –
Wtem dosłownie kilka centymetrów obok mojego ucha usłyszałam szept:
- Przepraszam Panią –
Odwróciłam się i niemal zderzyłam się z twarzą kobiety, która konspiracyjnie była nachylona do mnie.
- Słucham Panią? –
- Bo ja tylko chciałam zapytać, nie ze wścibskości ale wie Pani czasem ludzie gadają… ten pies to dlatego ma tak na imię, bo się żywi ludzkim mięsem? –
Wcięło mnie. Wykonałam najdłuższe w historii ludzkości mrugnięcie niedowierzania. Miałam nadzieję, że kobieta żartuje ale jej wyraz twarzy mówił co innego. Lekko zdębiała postanowiłam ją uspokoić:
- Ależ skąd. On je mięso ale przecież nie ludzkie. Skąd w ogóle takie pomysły –
- Pani może być ze mną szczera, ja nikomu nie powiem. Ja wiem, że to nielegalne. –
Przyznam szczerze, że zaczęłam wątpić w poczytalność tej kobiety, a jej kompletny brak utrzymania przestrzeni osobistej lekko mnie przerażał.
- Hannibal do mnie! –
Pies postanowił mieć mnie w poważaniu i tylko obdarzyć mnie leniwym spojrzeniem.
- Pozwalacie mu polować, czy je już martwe? –
- Wyjaśnijmy sobie coś. Nie wiem co Pani sobie ubzdurała ale ten pies żywi się wyłącznie mięsem pochodzenia zwierzęcego… Lecter! –
Pies widząc, że sytuacja się zaostrza rozpoczął powolny marsz w moją stronę
- Ludzie to też zwierzęta w pewnym sensie –
Byłam już nieźle kobietą zestresowana, więc zapięłam w pośpiechu psa i szybkim marszem oddaliłam się od niej. Widziałam jak zmierza na ławeczki, siada obok innych niewiast i zaczyna z nimi rozmawiać. Wiedziałam już że ploteczkom nie będzie końca. W drodze powrotnej dostałam sms-a, że mam psu kupić kość, która jest odłożona dla niego w mięsnym. Hannibal widząc swój ulubiony gryzak do ciamkania nieomieszkał popiskiwać wesoło i kręcić kółeczka. Kość była ciężka, więc nie pozwoliłam mu jej nieść i spoczywała w torbie, za małej by ukryć jej zawartość. Połowa zdobyczy wystawała więc  z reklamówki. Jakimś potwornym pechem minęliśmy się z nawiedzoną kobietą, która wcześniej zaczepiła mnie w parku. Wracała w towarzystwie swoich znajomych. Postanowiłam iść zapatrzona w telefon i udawać, że jej nie zauważyłam. Ona jednak z pewnością dojrzała nas. Widząc wielką, wystająca z reklamówki kość z kawałkami mięsa dyndającymi po bokach, odwróciła się do koleżanek i z miną osoby która właśnie udowodniła, że Ziemia jest okrągła powiedziała do nich:
- Widzicie? Mówiłam Wam! –
Panie wyminęły nas łukiem i poszły dalej. Sytuację opowiedziałam koledze, który skwitował tylko, że te Panie wynajdują niestworzone sensacje średnio raz w tygodniu i za jakiś czas dowiem się, że chomik sąsiadów poleciał w kosmos rakietą z rolek po papierze toaletowym.

Chyba się cieszę, że nie miałam przy sobie mojej suki. Miałyby kolejny temat na pierwsze strony gazet.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz