Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Kolekcjonerka

Nie wiem czy Wasze czworonogi też tak mają ale moja suka lubi zbierać pamiątki ze spacerów i nieść je całą drogę, czasem próbując nawet przemycić te skarby do domu. Mniejsza jeśli są to patyki, czy kamyczki, chociaż czasem potrafią to być potężne kłody, które ledwo niesie. Problem zaczyna się kiedy nie pozwalam znalezisk wprowadzać do mieszkania (kto by chciał mieć zbiórkę drzewa w salonie), wtedy jest smutek i fochy ale skarby natury to jedno. Moja sucz uwielbia zbierać wszelkie ludzkie zgubiska (buty, paski i inne elementy garderoby) ze szczególnym uwielbieniem dla przedmiotów dziecięcych (wszelkie gryzaki, zgubione buciki, skarpetki, śliniaczki), prawdopodobnie ze względu na zapach właściciela. Ubóstwia zwłaszcza czapeczki i rękawiczki do tego stopnia że witając się z dziećmi w zimę próbuje ich z tych akcesoriów rozebrać. Oczywiście na to nie pozwalam tak jak na ruszanie ludzkich znalezisk na podwórku (ktoś może ich szukać zwłaszcza przedmiotów dziecięcych) ale ninja golden czasem przemyci coś mimo mojego czujnego oka.
Teraz historia właściwa. Wracamy ze spaceru, godz ok 22-23. Ciemno, ponieważ latarnie są u nas rozstawione w dość sporych odległościach. Jestem trochę zapatrzona w ekran telefonu ale z uwagą na otoczenie i przechodzących ludzi. Suka wyjątkowo grzecznie maszeruje na luźnej smyczy obok mojej nogi. Trochę ta grzeczność podejrzana ale zwaliłam to na zmęczenie spacerem. Nie będę przecież narzekać na poprawnie idącego psa. Z naprzeciwka idzie grupa nastolatków, mijając nas wybuchają salwą śmiechu. Dość częsta przypadłość więc nie reaguję. Kolejni ludzie koło przystanku autobusowego również mi się przyglądają. Jedni z dozą rozbawienia inni z jakimś dziwnym grymasem. Zaczęłam się oglądać czy może nie jestem gdzieś brudna albo nie mam czegoś na czole, jednak niczego nie zlokalizowałam a pies z góry też wyglądał w porządku. Kilka metrów dalej mijałam parę trzymającą się za ręce. Spojrzeli na psa, na mnie i znowu na psa a potem zaczęli coś między sobą szeptać. To było dość dziwne ale ludzie często komentowali to, że zrobiłam goldenowi krzywdę i zgoliłam ją na lato na labradora, więc myślałam że to właśnie jedni z tych komentatorów. Jednak za zakrętem siedzące na ławce starsze panie, właśnie zbierające się do domu skomentowały nasze przejście czymś w stylu "świat się kończy". Zupełnie nie rozumiałam o co tym ludziom chodzi ale nie miałam zamiaru się tym przejmować. Na ostatniej prostej pewien starszy człowiek wręcz zlinczował mnie spojrzeniem i wychylając do końca piwko które trzymał powiedział " niektórym to się w dupach poprzewracało, dzieciaka byś sobie lepiej zrobiła". Wmurowało mnie do tego stopnia że aż zwolniłam na chwilę kroku. Co się działo dzisiaj z tymi ludźmi. Skąd tyle jadu, przecież grzecznie szłam z psem na spacer nikomu nie wadząc. Suka szła nawet grzeczniej niż zwykle więc skąd te komentarze. Wchodząc do domu i zdejmując buty zastanawiałam się czy może nie mam jakiegoś obraźliwego napisu na koszulce. Schyliłam się żeby zdjąć psu obrożę i w tym momencie zastygłam. W pycholu znajdował się piękny różowy smoczek z serduszkiem a sucz namiętnie go sobie memlała. Nie wiem w którym momencie go znalazła ale to tłumaczyło jej grzeczność. Dotarło do mnie że szłam przez całe miasto z psem cyckającym różowego smoczka. Sucz była bardzo niezadowolona z odbioru przedmiotu a ja z faktu że po raz kolejny zrobiła ze mnie wariatkę.
Poniżej zdjęcie Morfiny tutaj akurat ze skarpetką.



1 komentarz:

  1. Czytałam już wcześniej na grupie i nie wiedziałam że to twoja Morfinka taka zdolniacha :)

    OdpowiedzUsuń