Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

wtorek, 8 sierpnia 2017

Wielbłądy

Swego czasu odbywałam praktyki w gabinecie weterynaryjnym, w niewielkiej miejscowości i do jednych z wielu moich obowiązków należało odbieranie telefonów. Nie wszystkie jednak były typowe:
- Gabinet weterynaryjny, słucham –
- Dzień dobry, ja chciałem zapytać czy czipujecie państwo zwierzęta? –
- Tak, oczywiście –
- A czy jest możliwy dojazd na miejsce? Bo nie mam jak podjechać do gabinetu –
- Oczywiście, na terenie miasta dojazd darmowo, poza miastem odpłatnie, o jakie zwierzątko chodzi, bo musimy dobrać rozmiar sprzętu? –
- To właściwie będą dwa zwierzątka –
- Rozumiem, a jakie? –
-… Wielbłądy –
Odsunęłam słuchawkę od ucha i zaczęłam się jej przyglądać. Była 7 rano i widocznie informacje dochodziły do mnie z pewnymi zaburzeniami.
- Przepraszam, mógłby Pan powtórzyć, bo chyba nie zrozumiałam? –
- No… mam dwa wielbłądy do zaczipowania, bo one lubią uciekać –
- … Mógłby Pan chwileczkę poczekać? – spytałam, po czym przycisnęłam przycisk oczekiwania. Wielokrotnie młodzież dzwoniła i robiła sobie żarty ale żeby dorosły mężczyzna? Zawołałam szefową (fantastyczna kobieta) i wyjaśniłam sytuację:
- Pani doktor, bo mamy na linii klienta, który chce zaczipować dwa wielbłądy –
Pierwszy raz widziałam taką kompozycję zmieszania i konsternacji na jej twarzy.
- Możesz powtórzyć? –
- No, dzwoni mężczyzna który chce zaczipować dwa wielbłądy –
Wyraz twarzy się nie zmienił.
- Paulina, jest za wcześnie, możesz mi takie informacje przekazywać jak już będę po kawie? –
- Ja poważnie, co więcej wygląda na to że ani nie jest pijany, ani nie żartuje –
- Daj mi telefon –
Podałam słuchawkę i przykleiłam swoje ucho do drugiej strony telefonu, żeby też słyszeć rozmowę.
- Dzień dobry, mam nadzieję że to nie są żarty z tymi wielbłądami i wie Pan że może Pan zajmować linię osobom, które naprawdę potrzebują pomocy...-
- Nie, nie! Ja naprawdę potrzebuję zaczipować dwa wielbłądy. One już dwa razy uciekły i szef mi kazał zadzwonić do najbliższego weterynarza –
- Rozumiem, że ma Pan hodowlę? –
- … a nie! Bo ja nie powiedziałem? Ja z cyrku dzwonię, rozstawiliśmy się kilkanaście kilometrów od Pani gabinetu. To co, zaczipuje Pani? –
Sytuacja się rozjaśniła, więc wzięłyśmy sprzęt, wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy pod wskazany adres. Ja miałam się zająć jednym wielbłądem, szefowa drugim. Tak się złożyło, że ten mój był grzeczny i poszło sprawnie, natomiast ten drugi postanowił obślinić na zielono cały fartuch lekarki i na koniec jeszcze zwrócić swe śniadanie na jej buty. Pożegnałyśmy się i wsiadłyśmy do samochodu. Szefowa zauważyła, że przyglądam jej się z rozbawieniem.
- Nic nie mów, nie śmiej się i za głośno nie oddychaj –
Postanowiłam pójść za radą, chociaż kusiło mnie żeby powiedzieć, że do twarzy jej w zielonym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz