Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Penis wołowy

Zapewne znacie te sklepy zoologiczne w centrach handlowych, typu Zoo Afryka czy Kakadu. Postanowiłam zabrać tam kiedyś babcię po zakupach w centrum, żeby odciągnąć ją od dziadka który pakował zakupy w ilości stanowczo zbyt dużej dla dwóch osób i zastanawiał się właśnie patrząc na rachunki, czy dostanie wylewu teraz, czy poczeka jeszcze chwilę. Weszłam na małe zakupy, właściwie tylko po karmę dla szczurowatych ale jako że babcia rzadko bywała w takich miejscach, postanowiłam dać jej wolną rękę w zwiedzaniu i tym sposobem znalazłyśmy się po dwóch przeciwnych stronach pomieszczenia. Babcia oglądała sobie słodkie króliczki, ignorując nalepkę żeby nie dotykać zwierząt, a ja miałam chwilę żeby poczytać etykietki na opakowaniach. Sklep był prawie pusty, oprócz naszej dwójki było 3 ekspedientów, którzy raz po raz pytali czy w czymś pomóc, oraz kilku innych klientów. Byłam właśnie na fragmencie o nie zawieraniu barwników, kiedy usłyszałam z drugiego końca sklepu donośny głos mojej babci:
- Hej, Paula zobacz... penis wołowy! -
Wzrok wszystkich ludzi w sklepie był już skierowany na nią ale zdawała się tym nie przejmować.
- O kurczę, to takie rzeczy też tu sprzedają? O matko jaki wielki! - pokrzykiwała wesoło, bawiąc się nim jak mieczem. Hamując falę śmiechu i zażenowania, podeszłam do niej przeciskając się między półkami.
- Babciu, to dla psów jest... jak niemal wszystko tutaj, bo to zoologiczny jest -
- A nie za duże to dla psów? To znaczy dla suk bardziej... -
Widząc dokąd zmierzają jej myśli, postanowiłam je zatrzymać.
- Babciu, to jest do jedzenia. Taki przysmak do ogryzania, dobry na zęby... coś jak kości prasowane ze skóry -
Babcia obejrzała jeszcze raz dokładnie dzierżony "miecz" i uśmiechnęła się:
- Może wezmę... staremu pokażę jak to powinno naprawdę wyglądać -
- Babciu... a może obejrzysz sobie chomiczki? Mają tu bardzo ładne chomiczki - próbowałam odciągnąć ją od pomysłu dalszego wyprowadzania z równowagi dziadka, którego poczucie humoru było niemal zerowe... w przeciwieństwie do babcinego.
- Co Ty mi tu będziesz chomiczkami głowę zawracać. Mają tu węże? Przepraszam Pana, macie tutaj węże? - babcia podeszła do mężczyzny z obsługi, nadal dzierżąc w ręce wołowy penis.
- Nie, ale mamy jaszczurki, żółwie... pająka -
- O to to, pokaż mi słodziutki gdzie są -
Mężczyzna spojrzał na mnie. Na jego twarzy malowała się niepewność z domieszką strachu. Pomachałam im i wróciłam do karm. Kiedy udało mi się coś wybrać, odebrałam babcię ze stanowiska z gadami i opuściłyśmy sklep oraz lekko zdziwioną obsługę. W moich rękach znajdowała się karma, w babci... sami wiecie.
Na pytanie dziadka, co babcia ma w dłoni odpowiedziała wesoło:
- Bycze przyrodzenie! Widziałeś jakie wielkie? -
- ...Co? - dziadek zdawał się nie nadążać.
- No kuśka od byka! - zakrzyknęła babcia, po czym zaczęła radośnie dźgać swojego męża po brzuchu niczym mistrz szermierki. Nie przestawała również w samochodzie. Gryzak został ostatecznie podarowany Morfinie ze słowami:
- Masz kochana, chociaż Ty się pobawisz, ja jestem za stara na takie rzeczy. -
Uwielbiam tą kobietę.

3 komentarze:

  1. Penis wołowy. Muszę nabyć dla Amfetaminy a przy okazji mężowi pokazać:) Pozdrawiam Kasia. p.s pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super historia ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny blog, fajnie opisane historie, masz talent do pisania (zazdroszczę!). Mała sugestia - popracuj nad grafiką.
    Wreszcie coś świeżego, innego. Będę zaglądać!

    OdpowiedzUsuń