Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

piątek, 3 stycznia 2020

Syn Szatana kontra fajerwerki

Jak większość zapewne wie, Morfina boi się fajerwerków.

Kolejnym znanym faktem jest, że świniak ma słabe serce i lubi raz na jakiś czas zatrzymać się na stole operacyjnym, albo mieć kilka zapaści powysiłkowych (ang. EIC - exercise induced collapse), tak dla zabawy i zabicia nudy.

Zazwyczaj kiedy zbliża się sylwester, weterynarz dobiera puchatej odpowiednie leki, dzięki którym jesteśmy w stanie przetrwać tę noc (i kilka następnych) bez zawału i konieczności reanimacji.

Tego roku Princessa postanowiła jednak wziąć udział w haftowaniu na odległość i niemożliwym stało się podanie jej tabletek. Na kilka dni musiała zrezygnować nawet z leków, które przyjmuje regularnie. 
Weterynarz, nie widząc innego rozwiązania, przepisał mi leki o wzmocnionym działaniu, które wciera się w dziąsła. Pies nie powinien być przy nich na czczo, ale żołądek Morfiny w tamtym czasie nie przyjmował nawet wody, więc nie było w tym temacie dyskusji. Następne w kolejce były już tylko środki iniekcyjne.
Leku miałam użyć jedynie w ostateczności, w przypadku wystąpienia wzmożonego kołatania serca, albo innych niepokojących objawów.

Tak się stało, że w sylwestra pilnowałam również syna Szatana, potomka burzy, niszczyciela światów. Psi wysłannik piekieł miał być u mnie od osiemnastej do drugiej w nocy i szczerze mówiąc martwiłam się czy nie udzieli mu się lęk starszej siostry i oboje nie skończą na świątecznym dyżurze u weterynarza, a ja tym samym w domu wariatów kilka przecznic dalej.

Pierwsze strzały rozpoczęły się już o poranku, ale większą artylerię ludzie wytoczyli kiedy zaczęło się ściemniać, czyli gdzieś tak w okolicy siedemnastej.

Ku mojemu zaskoczeniu stało się dokładnie odwrotnie niż podejrzewałam i gromowładny potomek burzy uznał, że jemu takie światełka niestraszne i on chce iść z nimi wszystkimi na solo, bo mu straszą starszą siostrę.
Córa fal i władczyni sztormów w tym czasie zastanawiała się czy panikować już teraz, czy można jeszcze poczekać z godzinkę.

Schemat całego wieczora wyglądał następująco:

Etap pierwszy: za oknem huk, słychać strzały, na pewno ruskie, bo zapach ich szampana unosi się w powietrzu

Etap drugi: panika i ucieczka włosianej części załogi, oraz ukrywanie się pod łóżkiem, pod którym mieści się tylko głowa, bo reszta psa za bardzo spuchła

Etap trzeci: zemsta psiego Thora, podbieganie do okna, wciskanie głowy pod zasłonięte rolety i warkot piekieł kierowany w stronę niesfornych, pykających światełek

Etap czwarty: fuknięcie dezaprobaty i pogardy

Etap piąty: odnalezienie dużej i puchatej, która jest słaba w chowanego i udaje strusia, wciskając pysk w poduszki

Etap szósty: zapewnianie dużej i puchatej, że smok za oknem już sobie poszedł i można wyjść się pobawić

Etap siódmy: lizanie po uszach nieufnej siostry

Etap ósmy: otwarcie bram piekieł i wzywanie na pomoc demonów nocy

Powrót do etapu pierwszego i powtórzenie całego procesu od nowa.

Kryzys nastąpił o północy, kiedy nawet hałas wytworzony sztucznie za pomocą komputerowych głośników nie potrafił zagłuszyć odgłosów wojny, dochodzących z podwórka. 

Podczas gdy ja zastanawiałam się czy to już ten moment kiedy powinnam interweniować z moim magicznym środkiem w płynnej formie, książę ciemności usadowił się tyłkiem na trzęsącej się Morfinie i wykorzystując moc wszystkich kręgów piekieł, próbował odstraszyć potwory za oknem, które na nim nie robiły żadnego wrażenia, ale unieruchamiały skutecznie jego towarzyszkę zabaw, więc z automatu stawały się wrogami.

Nie obeszło się bez Morfiniej histerii, ale była ona zdecydowanie delikatniejsza przy mrocznym i gładkim niż kiedy mrocznego i gładkiego przy niej nie było. 
Nie zostały nawet użyte środki uspokajające.

Wpływ na to miało oczywiście kilka czynników:

a. towarzystwo innego psa, któremu koło ogona latało całe to przedstawienie z petardami w roli głównej
b. fakt, iż z roku na rok pokazy są coraz mniej intensywne i krótsze (przynajmniej w moim mieście)
c. wymęczenie organizmu, spowodowane złym stanem żołądka córy sztormów

Okazuje się, że mój pies potrzebuje ochroniarza i ESA w jednym (ESA - emotional support animal, w niektórych krajach zwierzęta mogą prawnie pełnić funkcję wsparcia emocjonalnego, ale nie są service dog - psami pomocnikami).

Demony należy zwalczać demonami.
Jednego z nich chyba zatrudnię więc ponownie za rok.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz