Sklep zoologiczny, godziny wieczorne.
Stoję w kolejce, dzierżąc w dłoni żwacze, jelita, płuca, oraz resztę zwierzęcych narządów wewnętrznych. Za godzinę sklep powinien zostać zamknięty, ale klientów ciągle przybywa. Ekspedienci podchodzą do nich żwawo i oferują swoją pomoc, licząc na opuszczenie pracy o planowanym czasie.
Przede mną stoi dwoje ludzi, w tym mężczyzna w średnim wieku, który rozgląda się niepewnie po półkach. Kiedy przychodzi jego kolej, kasjerka pyta uprzejmie:
- W czym mogę pomóc?
- Szukam szamponu dla psa - odpowiada zagubiony człowiek.
- Rozumiem, jakiego konkretnie?
- A to są jakieś rodzaje?
- No oczywiście. Tak jak do ludzkich włosów, tak do psiej sierści również jest bogaty wybór. Jest szampon przeciwpchelny, na lśniącą sierść, rozczesujący, rozjaśniający, hipoalergiczny, osiem w jednym. To jaki konkretnie by Pana interesował?
Mężczyzna wzdycha, patrzy na kasjerkę oczami głodnego szczeniaka i odpowiada:
- Droga Pani. Ja szampon chciałem dla psa. Najzwyklejszy szampon, dla najzwyklejszego psa.
- A jaką piesek ma sierść? To zaraz coś dobierzemy.
- Czy ja wiem, to kundel jest.
- Ma długie futro, czy krótkie?
- Krótkie.
- Szorstkie, gładkie?
- Gładkie raczej...
- Tendencje do wypadania? Przejaśniania? Czy piesek ma delikatną skórę?
- Trzy razy nie.
- Jaki zapach by Pana interesował?
- Zapach?
- Tak. Mamy szampony na bazie jajka, miodu, rumianku, awokado, lawendy, kokosu...
- Proszę Pani ja nie będę ciasta piekł. Psa chciałem wykąpać, bo śmierdzi, bo się w czymś wytarzał, a to czy on będzie potem pachniał lawendą, czy kokosem, to mnie to naprawdę mało obchodzi.
- Kolor sierści?
- Czarny.
- Jakieś znaczenia, podpalania, przejaśnienia?
Mężczyzna przerzuca spojrzenie na mnie, szukając pomocy wśród oczekujących w kolejce.
- Jest gorzej niż przy wyborze koloru farby do ściany - rzecze, składając razem ręce - Ja Panią proszę. Szampon zwykły, do czarnego psa, z krótkim futrem, co mi go wypierze.
Ekspedientka zastanawia się chwilę, po czym podaje mężczyźnie butelkę szamponu dla zwierząt o gładkiej, ciemnej sierści.
- Proponuję coś takiego - mówi do klienta, na co ten rozradowany wyciąga z kieszeni portfel.
- Super, ekstra. Zdobyłem szampon - odpowiada mężczyzna.
- Mogę pomóc w czymś jeszcze?
Kupujący zastanawia się chwilę i zerka niepewnie na kasjerkę, mówiąc:
- Chciałbym też obrożę kupić, ale obawiam się, że będę musiał podać kolory zasłon w kuchni, a nie pamiętam.
- Nie, aż tak źle to nie będzie - uśmiecha się kasjerka - Wystarczy mi pożądany kolor, rozmiar szyi psa i materiał z jakiego obróżka ma być wykonana.
- W szyi to on ma 32 cm obwodu. Jakaś jasna, żeby się od futra odróżniała.
- Rozumiem. Skórzana, parciana, plecionka, na gumce, z wyciąganym uchwytem?
- Za co? - wzdycha mężczyzna i wyciąga telefon, po czym po kilku sygnałach wręcza go sprzedającej - Proszę, córka będzie wiedzieć - mówi i po chwili pakuje już do torebki wybraną obrożę i szampon - Bardziej pewnie się czułem jak musiałem oceniać kreacje córki na studniówkę przez trzy godziny - rzuca klient i wychodzi, dziękując za pomoc.
Kobieta kasuje zakupy kolejnej osoby, która jest jednocześnie ostatnim klientem przede mną i kiedy klientka prosi o "coś do wyciągania kleszczy", sprzedająca pyta:
- Pęsetka, długopis, karta?
Kobieta mruga intensywnie i wpatruje się w przedmioty, które lądują na blacie.
- Niech mi Pani doradzi, bo ja pojęcia nie mam - odpowiada po chwili kupująca.
- Jaki rodzaj futra ma zwierzaczek? - pyta kasjerka i cały schemat zostaje powtórzony.
Chłopak, stojący w kolejce za mną, wyciąga telefon i po zaakceptowanym połączeniu, pyta:
- Mamo, jakie futro ma Twój kot, bo ja potrzebuję szczegółów. Tu o wszystko pytają... wiem, że żwirek mam tylko kupić, ale jak mnie spytają, to co mam powiedzieć? Nie wiem jaki smak nawet i czy ten Twój nie jest uczulony na kokosy. Wiem, że go nie będzie żreć, ale szamponu też by nie żarł! - rzuca chłopak i zaczynam żałować, że nie znajduję się w kolejce za nim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz