Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

środa, 22 stycznia 2020

Komisja sąsiedzka, a wizja mojego snu

Historia jest powiązana z postem:


--->  Anonimy, anonimy...  <---

Jeśli go nie czytaliście, możecie poczuć się zagubieni.


~~~~~~

Zerknęłam ostatnio na wytyczne National Sleep Foundation, które określały odpowiednią ilość snu dla osób w poszczególnych grupach wiekowych. Okazuje się, że osoby w moim wieku powinny przesypiać dziennie 7-9 godzin. 
Nie jestem pewna czy przesypiam tyle tygodniowo, zwłaszcza w ostatnim czasie, ale korzystając z faktu obronienia się i oczekiwania na obronę pozostałych, postanowiłam się wyspać. Tak po prostu, w łóżku, bez nastawionego budzika, z głową na poduszce, a nie na notatkach przy biurku. 

Jako, że mój zegar biologiczny jest całkowicie rozregulowany, sama idea zaplanowanego snu wydała mi się dziwnym pomysłem.
Położyłam się o drugiej w nocy (dla mnie bardzo wcześnie) i przeglądając jakiś średnio ciekawy artykuł, zasnęłam. Śniła mi się stacja kosmiczna, w której usilnie próbowałam znaleźć windę na Ziemię (?), za każdym razem znajdując tylko zsyp na pranie.

Z poszukiwań wyrwało mnie dziwnie znajome łomotanie do drzwi. Zdezorientowana rozejrzałam się po pokoju i zerkając na psie legowisko, w którym Morfina odprawiała śpiącą jogę, leżąc na plecach z wysuniętym językiem, dałam sobie chwilę na analizę sytuacji.
Ktoś pukał do moich drzwi o 6:30 rano.
Nie zaspałam na żadne ważne wydarzenie, nie miałam niczego w planach. Słowem - nie zamawiałam budzenia.
Pukanie nie ustawało, więc zwlokłam się z łóżka wyglądając jak tania kopia Margaret Thatcher i Alberta Einsteina jeśli chodzi o fryzurę i owijając się kołdrą, przeszłam z gracją królowej przez pokój i korytarz. Na twarzy mając odciśnięte dwa guziki poduszki, zerknęłam przez wizjer i uchyliłam drzwi, mrużąc oczy przed agresywnym światłem.
- Słucham? - wydukałam, patrząc na Anonimkę, jabłkową cesarzową i sąsiada z laseczką z góry.
- Dobrze, że jeszcze zastaliśmy - rzekła Anonimka - Możemy przeprowadzić kontrolę.
- Hmm? - wymruczałam, usiłując uruchomić szare komórki, które w dalszym ciągu skupione były na poszukiwaniu windy.
- W związku z oświadczeniem. Dostała Pani oświadczenie? - spytała jabłeczna sąsiadka, zerkając na pozostałych członków komisji.
- Aaahaa - odparłam - To o to chodzi. Momencik - dodałam, zostawiając uchylone drzwi i wchodząc do kuchni po kartkę i długopis.
- A to co? - spytał mężczyzna.
- Będę potrzebowała Państwa podpisów. Policja prosiła o zebranie nazwisk. Coś, że takie nielegalne grupy, które chcą przeprowadzać rewizje w cudzych mieszkaniach, to są karane - odparłam, podając zgromadzonym narzędzia.
- My się na niczym nie będziemy podpisywać - obruszyła się Anonimka, odtrącając moją rękę.
- Mogę też wszystko nagrywać, jeśli tak będzie wygodniej - odpowiedziałam.
- Nie masz prawa nas nagrywać bez naszej zgody - stwierdziła Anonimka, chociaż jej świta zaczynała zerkać gorączkowo w kierunku drzwi.
- I nikt nie ma prawa wchodzić mi do mieszkania bez mojej zgody - dodałam, słysząc jak pies przeciąga się w legowisku - To wszystko?
- Jeśli myślisz, że będziemy to tolerować jako sąsiedzi, to się mylisz.
- A co dokładnie tolerować?
- Ty już dobrze wiesz co. Gdzie reszta? Chowają się?
- Jeszcze śpią - odparłam, zdając sobie po chwili sprawę, że kobiecie nie chodziło o moją mamę, siostrę, ani nawet o psa. Chodziło jej o aktorów ostatniego przedstawienia.
- Mówiłam?! - rzuciła Anonimka w kierunku pozostałych stróżów prawa.
- Dzień dobry - powiedziałam do wchodzącego na korytarz sąsiada, dzierżącego w dłoni siatkę z zakupami.
- A co tu się dzieje? Takie wczesne odwiedziny? - spytał mężczyzna.
- Komisja sąsiedzka robi obchód - odparłam - Można przekazać reszcie sąsiadów, że zaraz zostaną obudzeni.
- Oj, nie polecam - rzekł sąsiad, wchodząc po schodach - Tak to jest jak ludzie za dużo czasu mają i się pierdołami zajmują. Byście lepiej poszli popatrzeć jak trawa rośnie.
- Mam rozumieć, że Panu to odpowiada? - oburzyła się Anonimka, lecz mężczyzna tylko machnął na nią ręką i kontynuował wspinaczkę.
- Ja wracam do łóżka - odparłam, bo znudziło mi się stanie w przeciągu - Umówmy się, że nie zgłoszę nigdzie całego najścia, jeśli nikt mnie już nie będzie budził, dobra?
- Zaraz, my jeszcze nie skończyliśmy!
- Fajno, to dobranoc - rzekłam, zamykając drzwi przed nosem zatroskanych. Obserwując sytuację przez wizjer i słysząc dialogi, dobiegające zza drzwi, można było wywnioskować, że dwóch pobocznych członków komisji starało się studzić zapał liderki i nie dopuścić do ponownego molestowania moich drzwi jej ręką. Cała grupka po krótkiej dyskusji udała się na górę, a ja wróciłam ze swoim królewskim płaszczem z motywem z "Krainy Lodu" do łóżka. 
Układając się na boku, usłyszałam jeszcze wesołe "Po*ebało Was o tej godzinie ku*wa?", dobiegające z góry.
Wydaje mi się, że mieszkańcom raczej średnio przypadła do gustu wizja komisji i ich uroczych kontroli o 6:30 rano.
Kto by pomyślał.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz