Do węszącej w parku Morfiny podchodzi chłopiec, w przedziale wiekowym 3-6 lat. Dziecko trzyma za rękę starszą osobą, prawdopodobnie babcię, lub nianię.
- Mogę pogłaskać tego piesek? - pyta chłopiec.
- Pieska - poprawia karzełka kobieta - Trzeba zapytać jego pani.
- Pani, czy ja mogę pogłaskać pieska? - pyta chłopiec, zerkając na mnie.
- Jasne, proszę - odpowiadam, kiedy puchata jest już właściwie przyklejona do ręki dziecka.
- Taki dobry pieska - mówi chłopiec, gładząc Morfinę po głowie.
- Piesek - poprawia dziecko kobieta.
- Dobry piesek. Czemu ja nie mogę mieć piesek?
- Pieska. Nie możesz mieć pieska, bo by z nim nie miał kto wychodzić, a z pieskiem trzeba wychodzić.
- Wychodzić z pieskiem.
- Tak.
- Jakbym miał pieskiem, to bym z nim wychodził.
- Jakbyś miał pieska - tłumaczy cierpliwie kobieta - to byś z nim sam nie mógł wyjść, zobacz jaki on jest duży. A jakby Cię pociągnął? Albo jakiś inny by Was zaatakował.
- Pieska by nie ciągnął - upiera się chłopiec.
- Piesek - kontynuuje opiekunka - mógłby Cię pociągnąć niechcący.
- Ile ich tu jest? - pyta zdenerwowany faktem istnienia deklinacji chłopiec.
- Piesków? Jeden przecież.
- To po co tyle nazw. Piesek jest piesek - odpowiada dziecko.
- Ale piesek się odmienia przez przypadki - tłumaczy kobieta.
- Piesek się nie zmienia i nie ma żadnych przypadków. Pieskiem się nie przydarza nic. Pieskiem sobie stoi i nic się nie dzieje!
- Nie o to chodzi. Słowo "piesek" się odmienia.
- Pieskiem się nie odmienia, to słowo też się nie może odmieniać. Przecież widać - oburza się chłopczyk i kobieta wzdycha ciężko, próbując swoich sił ponownie. Dziecko upiera się przy swoim, zniża się do poziomu psiego pyska, przystawia twarz do Morfiniego nosa i patrząc puchatej głęboko w oczy, mówi:
- Pieskiem się nie odmienia.
Beżowe futro obdarowuje dziecko lizem i chłopiec rzuca do kobiety:
- Widzisz? Pieskiem chyba wie najlepiej. W końcu pieskiem jest pieskiem i pieskiem najlepiej się zna.
Siła argumentu tego młodego człowieka jest nie do odparcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz