Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

poniedziałek, 30 września 2019

Poszukiwacze

Spacer z Morfiną. Zostaje zarządzona przerwa na ławce, a kiedy wielkie i puchate zarządza przerwę, to przerwa musi się odbyć. Foka odstawia śledzia na chodniku, a ja siadam naprzeciwko małego placu zabaw z widokiem na piaskownicę i obserwuję piątkę bawiących się dzieci.
- Słyszałem, że Ziemia jest w środku cała gorąca. Jak wulkan - rzecze jeden z chłopców, przesypując piach.
- Skąd to słyszałeś? - pyta drugi chłopiec.
- Od brata. Uczyli go w szkole już.
- Głupota, jakby była cała gorąca w środku, to jak górnicy by pracowali i się nie topili?
- Bo to chyba jest tak, że im głębiej tym cieplej.
- Ja słyszałam, że tam jest pusto. Taka jakby wielka jaskinia - wtrąca dziewczynka.
- Trzeba sprawdzić - zarządza kierownik metr dziesięć, o włosach koloru Morświnowego futra i cała załoga zabiera się do pracy. W przeciwieństwie do typowych budowniczych dróg, w tym wypadku pracują wszyscy, włącznie z nadzorującym kierownikiem.
Do zadania zostaje nawet zaprzęgnięty pies, jednak kiedy Husky zaczyna kopać w niewłaściwym miejscu, uwalając swe puchate ciało w dziurze i obsypując piaskiem wszystkich, znajdujących się w odległości dwóch metrów, zostaje zwolniony z funkcji kopacza i opuszcza piaskownicę.
Dziura w piachu co prawda staje się coraz głębsza, ale daleko dzieciom do jądra Ziemi. Młodociani postanawiają wytoczyć więc grubszy sprzęt. Trzy skrzaty wysłane zostają do dealera, opartego o wielką wierzbę i czekającego na swoją kolej na huśtawce. Po krótkich negocjacjach, z kieszeni brygady kretów znika kilka gum kulek i cukierków Michaszków, za to w ich ręce trafiają długie łopatki, które w dalszym ciągu są z plastiku, ale mają większą pojemność i można nimi kopać na stojąco (jeśli nie ma się więcej niż metr dwadzieścia).
Wymiana handlowa zostaje zakończona i archeolodzy wracają do wykopalisk.
Praca wre i wesoła gromadka odkrywając w piaskownicy zaginione skarby Atlantydy w postaci kociej kupy (zwanej potocznie gliną), małego autka i kilku kapsli po piwie, przegrzebuje coraz głębsze i coraz twardsze części gleby.
Po pół godzinie słychać uderzenie łopaty o twardą powierzchnię. Dzieci pochylają się i zaczynają ryć rekami, jakby były one w stanie rozkruszyć coś, czemu nie dała rady plastikowa zagłada na kiju. Emocje jak podczas poszukiwania skarbu piratów.
Na skarb drobnica jednak nie natrafia, ani na centrum Ziemi, czy żadne ukryte jaskinie. Małe gnomy zostają skutecznie powstrzymane przed dalszymi poszukiwaniami za pomocą betonowej wylewki pod piaskownicą, która jest dla dzieci większym zaskoczeniem niż hiszpańska inkwizycja dla heretyków.
Pokonane karzełki patrzą na wylewkę z dezaprobatą, zasypują bezładnie dół i wracają do wierzbowego dealera, oddać pożyczone łopaty. Rozczarowanie maluje się na ich twarzach. 

Nie wiem do jakich doszły konkluzji i czy ich zdaniem rząd podcina im skrzydła, żeby nikt nie dowiedział się o jakimś spisku jądra Ziemi, czy sama planeta nie chce zdradzić swoich wewnętrznych sekretów. W każdym razie próbowały. 
Może następnym razem się uda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz