Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

czwartek, 19 września 2019

Rocky - Doberman, który źle trafił

Rocky - pies w typie Dobermana, wychowany w bardzo nieodpowiedzialny sposób. Piękne, wielkie bydlę, które trafiło w niewłaściwe ręce - karka, Sebixa spod dwunastki, JP na 100%, HWDP pisane przez "h".
Chyba wszyscy wiemy o jaki typ człowieka chodzi.

Mężczyzna, który potrzebę noszenia górnej części odzienia wierzchniego traktował w bardzo luźny sposób, postanowił przedłużyć sobie męskość kupując psa "ras groźnych" i wychowując go w jedyny sobie znany, patologiczny sposób. Sebix czuł, że ukazywanie swoich wątpliwej wielkości mięśni i tatuaży robionych przez kumpla po pijaku, nie oddawało już w pełni jego "edgy" charakteru. Stwierdził, że pies rodem z Baskerville'ów nada się do tego celu idealnie.

Posterydowy brak szyi zakupił więc z bardzo profesjonalnego i pewnego źródła, które znalazł na olx, szczeniaczka rasy Doberman. Niestety obok Dobermana czarne psie dziecko nawet nie stało. Po co komu wiedza i sprawdzenie wiarygodnych hodowli, kiedy można nabyć takiego samego psa za symboliczną cenę 200 zł od pseudohodowcy, racja?
Uszy Rocky'ego zostały skopiowane, a ogon obcięty, żeby nadać mu groźny wygląd psa obronnego. Weterynarz, który wykonywał zabieg spaprał sprawę i wdało się zakażenie, ale przynajmniej pies miał wymarzoną przez Sebixa aparycję.

Szczeniak nigdy nie przebywał na smyczy, ponieważ "Pies musi się gdzieś wybiegać, nie?". Jego właściciel maszerował dobre 500 metrów za swoim stworzeniem, które przez brak opanowania podstaw i swój nieokiełznany temperament, zaczęło już na wczesnym etapie dorastania przejawiać agresję wobec innych psów i ludzi. Skutkiem tego był terror, który Rocky organizował z każdym swoim wyjściem. Wielokrotnie taranował i gryzł inne psy. Czasem walczące zwierzęta trzeba było rozdzielać siłą, a rany bitewne konsultować z weterynarzem i szyć, jednak dla Sebixa była to zwykła, psia nauka przetrwania. Przecież pies musi wiedzieć jak ma się bronić. Im więcej będzie walczył, tym będzie w tym lepszy, a to, że jakiś mniejszy kundel oberwie to już trudno. Trzeba było zakupić sobie większy model psa.
Mimo otrzymywanych przez karka mandatów, nie zmienił on swojego podejścia do smyczy, a pies z wiekiem stawał się coraz gorszy.

Metodą szkoleniową husarza JP był bat. Nadawał się też kijek, ale zazwyczaj pies obrywał po prostu pięścią. Rocky był regularnie bity i w pewnym momencie stracił nawet część zębów (w wyniku "wypadku", kiedy ręka Sebixa nie trafiła tam gdzie chciała). Sprawy były wielokrotnie zgłaszane przez ludzi na straż miejską, do TOZ-u i innych stowarzyszeń zajmujących się zwierzętami, ale kontrole były traktowane agresją mężczyzny i niewiele osób chciało ryzykować własne życie, wchodząc do jaskini potwora. Ponoć w toku były jakieś sprawy sądowe, ale nikt nie wiedział czego dokładnie dotyczyły.

Rocky wyrósł na psa, który bał się ludzkiej ręki i atakował wszystko co udało mu się dostrzec. Nie wahał się i bez żadnego ostrzeżenia potrafił rozpocząć szarżę na dziecko, staruszka, innego psa, czy nawet znajomych Sebixa, za co również był chwalony.
- He he, piękne bydle, nie? Boisz się? Kto by się nie bał. Groźny jak trzeba. Ile on walk już wygrał, to nie policzę. Ostatnio jak dorwał kota, to w dziesięć sekund było po nim. Tylko ogon został w miejscu, reszta fruwała po podwórku, hehe - zwykł mawiać do swoich koleżków, którzy dzieląc między sobą jedną szarą komórkę, przyklaskiwali mu i chwalili za świetnie "wyszkolonego" psa.

Rocky miał na koncie wiele pogryzień z różnym skutkiem, ale śmiertelne przypadki dotyczyły tylko zwierząt bezpańskich (głównie kotów), które nie zdołały w porę uciec z objęć śmierci. 
Zęby Dobermana zahaczyły również o Morfinę i o mnie, co skończyło się wezwaniem policji i moją głośną dyskusją z mężczyzną, który odgrażał się, że "Zaj*bię tę pier*oloną sukę i jej psa, bo ja wiem jak mam wychowywać zwierzę", szamocząc się i usiłując przebić się przez mundurowych, żeby tylko do mnie dotrzeć. Hasło "Nad psem się panuje i po coś jest smycz", działało na niego jak płachta na byka.
Na szczęście psie rany okazały się wtedy płytkie i nie wymagały interwencji chirurgicznej. Mnie uratowała gruba kurtka, a Morfinę solidna warstwa futra, oraz fakt, że udało mi się złapać Dobermana za obrożę i odciągnąć go na bok, obrywając zębami tylko po odsłoniętych dłoniach. 
Mniejsze psy i wyprowadzające je dzieci, lub osoby starsze nie miały tyle szczęścia i w bardzo krótkim czasie większość mieszkańców osiedla zaczęła dostawać ataków paniki na samą myśl o spacerze.

Terror trwał dwa i pół roku i skończył się tak nagle, jak się zaczął.
Pies w pogoni za kotem nie zauważył nadjeżdżającego ze sporą szybkością samochodu. Kot zdążył przebiec na drugą stronę jezdni, a Rocky niestety zakończył swój krótki i bardzo przykry żywot pod kołami samochodu dostawczego, którego kierowca będąc takim samym burakiem jak właściciel zwierzęcia, nawet się nie zatrzymał, mieląc kołami po psiej czaszce. To była śmierć na miejscu, nie było czego zbierać. Sebix podszedł do zwłok swojego psa, rozciągniętych na ulicy i rzucając kilka przekleństw poszedł do domu, zdenerwowany faktem, że ktoś właśnie rozjechał mu jego 200 zł + pieniądze wydane na jedzenie i akcesoria.
Szczątki psa zostały na szosie i następnego dnia pozbierała je ekipa sprzątająca, która regularnie usuwa z podwórka zwłoki padłych w naturze zwierząt. Pewnie takich przypadków nie mieli zbyt wiele.

Ta historia nie kończy się happy endem. Sebix nie zmądrzał, a jego katowany pies nie dostał szansy na normalne życie, którą powinno dostać każde zwierzę. Rocky znał tylko strach, ból i niepewność, a tak nie powinno być. Cała wina za zachowanie psa spada oczywiście na właściciela. Zwierzę nie było winne temu, że nie nauczono go by nie gryźć i nie mordować. Nie miało właściwego wzorca, ani żadnych wskazówek.

Najgorsze jednak jest to, że prawdopodobnie kolejny pies podzieli jego los, ponieważ w ostatnich dniach widziano Sebixa z nowym nabytkiem w postaci Owczarka Niemieckiego. Bez smyczy i zabezpieczeń. O dumnym imieniu "Killer".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz