Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

wtorek, 10 września 2019

Nie Mareczek

Godzina czwarta, minut czterdzieści. Słońce się jeszcze nie pofatygowało na horyzont, a ja już zostałam brutalnie wyrwana z objęć snu. Coś dzwoni i nie chce przestać. Tym razem to nie Morfina, to domofon. Niemiłosiernie wysoki pisk rozrywa mi uszy. Komuś się musiał przykleić palec do przycisku, nie ma innej możliwości.

Zwlekam się z łóżka, po czym połączeniem przeplatanki i kroku odstawno-dostawnego, migruję do korytarza. Jestem zła i zdezorientowana, chociaż sama nie wiem które bardziej.
- Tak? - mówię zachrypniętym głosem i oczekuję czegoś w stylu: "Pali się budynek! Trzeba się ewakuować, bo zaraz wszyscy zginiemy!", czy czegokolwiek, co tłumaczyłoby pobudkę o tej godzinie.

Zamiast tego słyszę rozbujane:
- Marek? Mareczku, ja Cię strasznie przepraszam.
Analizuję. Nie. Ja jednak nie Marek.
- Przepraszam, ale chyba pomylił Pan guziczki - odpowiadam, chociaż nie przypominam sobie, żeby w naszej klatce mieszkał jakiś Marek.
- Maruś... Marucha... ja wiem, że Ty jesteś zły, ale wybacz mi -
- Proszę Pana, tu nie Marek.
- Ja wiem, że zawaliłem... - kontynuuje mężczyzna po drugiej stronie i zaczynam mieć wrażenie, że albo mnie nie słyszy, albo tak bardzo skupia się na funkcjonowaniu aparatu mowy, że zapomniał włączyć aparat słuchu - ...ale ja nie wiedziałem. Skąd ja miałem wiedzieć?
Wyszłabym na korytarz, ale jestem w piżamie. Nie będę w stroju w słoniki tłumaczyć facetowi, że pomylił lokale.
- Halo, przepraszam, słyszy mnie Pan? - mówię nieco głośniej do słuchawki.
- Ja Cię zawsze słyszę Maruś. Zawsze Cię słucham Mareczku - odpowiada mężczyzna.
Czyli jednak działa.
- ŹLE PAN NACISNĄŁ GUZIK - mówię bardzo powoli i wyraźnie - TU NIE MAREK.
- Mareczku, ale ja byłem przekonany, że on najbardziej lubi truskawki.
To pogadane. Połączenie ucho-mózg zostało zerwane.
- Zadzwonił Pan nie do tego mieszkania, dobranoc - odpowiadam i odkładam słuchawkę. Muszę mieć rano bardzo męski głos, skoro mężczyzna nie daje za wygraną. Dzwonek domofonu odzywa się ponownie po krótkiej chwili.
- Tak? - pytam, chociaż doskonale wiem kto to.
- Maruś Ty wiesz, że ja bym Ci świat cały, bo ja Cię tak bardzo szanuję.
- Pomylił Pan bloki.
- Ty wiesz, że ja bym Ci nigdy tego specjalnie nie zrobił.
Mam w planach mu po prostu wybaczyć, cokolwiek zrobił i mieć nadzieję, że odejdzie. Marek by mu wybaczył, jestem tego pewna.
- Halo? Mamy łączność?
- Marucha nie odcinaj się, Maruś. Nie zamieniaj serca w twardy głaz Maruś, Ty taki nie jesteś. Ja wiem, że Ty taki nie jesteś.
- Halo?
- Bo Ty dobrym człowiekiem jesteś Maruś i Ty się nie gniewasz długo Mareczku. I za to ja Cie szanuję. Za to, że takim człowiekiem jesteś. Nie innym.
Moim planem B jest po prostu puszczenie słuchawki. Niech sobie dynda, a gość niech nawija do kafelek. Ja mam zamiar wrócić jeszcze do łóżka.
- Maruś?
- Nie.
- Nie Maruś? - dociera w końcu do mężczyzny.
- Nie Maruś, zły numer.
- A to przepraszam - pada po drugiej stronie i odwieszam słuchawkę. Stoję przy niej chwilę, mając nadzieję, że nie zadzwoni. Kiedy z radością zmierzam do pokoju, dźwięk domofonu odzywa się u sąsiadów nade mną.
Samotnej matki z dwójką dzieci.
- Panie! - słyszę po chwili głos sąsiadki - Pan jest pijany czy nienormalny? Żaden Marek!

No cóż. Kiedyś Mareczek na pewno się odnajdzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz