Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Pako

Starszy pan z mojego bloku stracił niedawno swojego czworonożnego przyjaciela. Piesek był mieszanką Szpica miniaturowego i Yorka.
Karzełek ujadał właściwie na wszystko - przejeżdżające samochody, inne psy, innych ludzi, gości wchodzących do domu, dźwięk domofonu, dźwięk telefonu, dźwięk spuszczania wody w toalecie. Wszystko go drażniło i prowokowało.
Mężczyzna starał się ogarnąć mikrusa, ale psiak mimo podeszłego wieku miał w sobie wystarczająco dużo energii i nienawiści do świata żeby zaszczekiwać wszystko i wszystkich 24/7. Łagodny głos właściciela, tłumaczącego pieskowi, że "tak nie wolno i należy zachowywać się cicho" działał na niego kojąco tylko przez kilka sekund.

Pako - bo tak miał na imię pies, stracił niemal wszystkie zęby w wieku 11 lat i wzrok w wieku 13, co nie przeszkadzało mu jednak przypuszczać szarży na czternastokrotnie większe od niego psy. Większość takich batalii kończyła się na wpadaniu w krzaki, lub zderzeniach z drzewami, ale hart ducha był większy niż cały zwierz.


Niestety zdrowotne problemy psiaka doprowadziły do jego uśpienia kilka tygodni temu. Właściciel miniaturki od tej pory wychodził na spacery sam, miętosząc w dłoni piłeczkę z kolcami, za którą pies od dawna nie miał już siły biegać, lecz której zaciekle bronił do końca swoich dni.
Serce się krajało widząc smutek mężczyzny. Jego więź z furią zamkniętą w małym ciałku była bardzo silna i przeżyli oni ze sobą wiele pięknych lat. Widać było, że człowiek nie mógł znaleźć sobie miejsca, ale odpychał wszelkie propozycje adopcji nowego psiaka.
- Ja już jestem za stary na psa - mówił - Młode to by musiało mieć kogoś do biegania i zabawy. Stare zaraz też odejdzie i znowu kogoś stracę, a moje serce już drugi raz może tego nie wytrzymać. Poza tym najlepszym psem był Pako. Nie wiem czy bym potrafił pokochać tak drugiego psa, a każdy pies zasługuje na to by być kochanym. To by było niesprawiedliwe. Poza tym mogę umrzeć kiedyś i kto się pieskiem zajmie?
Mężczyzna został więc zostawiony sam sobie, ponieważ taka była jego decyzja.

Przez kilka ostatnich dni z mieszkania sąsiada dochodziły jednak częste dźwięki ujadania. Do mężczyzny przyjechał syn z synową i wnukiem, więc wszyscy byli przekonani, że to oni przywieźli ze sobą własne szczekadło, by dodać staruszkowi otuchy i poprawić nastrój.
Młodzi wyjechali jednak następnego dnia, a szczekanie rozlegało się w mieszkaniu mężczyzny regularnie, zwłaszcza jeśli do drzwi dzwoniła poczta, lub ulotkarze.
- Co to się tam u Was dzieje? - spytał w końcu drugi sąsiad - Jednak się zdecydowaliście na pieska? Szczeka to i szczeka u Was. A najciekawsze jest to, że ujadacz równo z tym jak ja do Was wczoraj zadzwoniłem do drzwi, żeby te przeciery dać to szczekał. Miałem już wczoraj spytać, ale moja mnie goniła do domu. Co to za psisko takie wyczulone? No nawet dzwonek nie zadzwonił, a to już wiedziało, że ktoś idzie. Szczeniak, czy dorosły?
- Ani to, ani to sąsiedzie. Nie mam psa.
- No przecież coś szczeka, nie powiecie mi, że nie.
- Syn do mnie przyjechał i mi zamontował taki specjalny dzwonek do drzwi co szczeka podobnie jak Pako szczekał, zamiast melodyjki. Bo w mieszkaniu tak cicho teraz i mi czasem brakuje tego zachrypniętego głosiku, a tak to chociaż przez chwilę mi się wydaje, że on wciąż tu ze mną jest. Za każdym razem jak ktoś do mnie zadzwoni to chociaż na sekundkę zapominam, że już go tutaj ze mną nie ma i mi się zaraz poprawia humor.

Tego dnia moje serce zostało przebite i do tej pory szukam jego kawałków po okolicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz