Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

czwartek, 29 sierpnia 2019

"Mniej złości, więcej miłości"

Ważny post informacyjny. 

Wiecie, czasem spotykamy na swojej drodze ludzi, którzy uświadamiają nam, że to wszystko nie jest takie złe na jakie wygląda. Spotykamy też jednak takich, dzięki którym tracimy wszelką wiarę w ludzkość i siły na cokolwiek.

Miasto w którym studiuję (Gliwice) jest miastem multikulturowym. Uczelnia przyjmuje uczniów z wymiany i tych, którzy przyjechali do Polski na stałe. Mija się tu ludzi o innym kolorze skóry, wyznaniu, poglądach, orientacji i jest to dla wszystkich tak naturalne jak brak miejsc parkingowych.

Byłam zaskoczona, kiedy w poście Nowin Gliwickich ujrzałam zdjęcie naklejki "Gliwice wolne od LGBT" naklejanej gdzie popadnie, oraz pytanie "Popieracie?".


Gdzie jak gdzie, ale w tym mieście złożonym głównie z tolerancji? To musiał być jakiś jednostkowy wybryk. Przecież nikt już nie myśli w ten sposób, nie tutaj. Pełna nadziei zajrzałam więc w sekcję komentarzy. Bardzo szybko dotarło do mnie, że ludzie jednak myślą w ten sposób. 90% komentujących popierała ten pomysł. Komentarze, opowiadające się po przeciwnej stronie można było policzyć na palcach jednej ręki, a odpowiedzi pod nimi były przejawem czystej nienawiści i wulgarności.
Post szybko został zdjęty przez falę nietolerancji i hejty.
Powinnam być przygotowana na coś takiego w tym kraju?
Może, ale byłam jednak zaskoczona i zdezorientowana. To nie były jednostki, to były tłumy i osoby które do nich nie należały, nie miały szans się przebić.
To jednak tylko internet, racja? Każdy jest mocny w internecie.

Kilka tygodni później zadzwoniła do mnie koleżanka z Krakowa. Była w szpitalu. Z rozmowy dowiedziałam się, że pobiła ją grupka karków, ponieważ nie spodobało im się, że trzymała się z dziewczyną za rękę na przystanku.
Nic poważnego na szczęście jej się nie stało, ale skończyła na obserwacji z rozciętym łukiem brwiowym i poharataną wargą.
Jak słabym trzeba być by w kilka osób napadać na drobną dziewczynę tylko dlatego, że trzymała się za rękę z inną dziewczyną? Czy gdyby się pocałowały, skończyłyby na OIOMie?

Bolało mnie to, tak jak boli świadomość, że po tej samej planecie poruszają się ludzie, którzy torturują zwierzęta i innych ludzi.

Co jednak mogę? Przecież jeden patyk nie zatrzyma rzeki. Co może jednostka względem tłumu?
Cóż, jeśli tych patyków jest wystarczająco dużo mogą stworzyć tamę. Jedna tama to dalej niewiele, ale jeśli znajdzie się więcej patyków, powstanie więcej tam.
Jako, że agresją nie da się zwalczyć agresji, postanowiłam zostać patykiem pokojowym.

7 września ja i kilka innych osób wybieramy się na paradę równości.
Część znajomych była już na paradach w innych miastach, lub będzie na tych przyszłych. Część osób szła już w Gorzowie Wielkopolskim, a część pójdzie w Szczecinie, Toruniu, czy Kaliszu.

Słyszałam już tak wiele komentarzy na ten temat, że może odpowiem na nie od razu.

"Ja tam to akceptuję, ale po co się tak z tym obnosić"

Z czym? Z byciem sobą? No nie wiem, w sumie lepiej żyć w ukryciu albo udawać, że się jest kimś innym. Promujmy nieszczerość, to jest to co chcemy zrobić. Tak!

Na marsz nie idzie się by obnosić się ze swoją orientacją. Są tam zarówno osoby homoseksualne, jak i heteroseksualne. Nie trzeba być osobą ciemnoskórą, żeby sprzeciwiać się rasizmowi. Nie trzeba być żołnierzem, by sprzeciwiać się wojnie. Tu chodzi o pewne wartości i ideologie. O równość i empatię.
Czy kobiety które wychodziły na ulicę, by walczyć pokojowo o swoje prawa w czasach, gdy były tylko maszynkami do rodzenia dzieci i nie mogły głosować, też obnosiły się ze swoją płcią? Nie. One tam szły żeby coś zmienić, nie żeby pokazać światu, że są kobietami, chociaż to akurat każdy widział. Nikt nie szuka na takich marszach poklasku, każdy tam szuka akceptacji.

Co by się stało gdybyśmy od dziś nagle stwierdzili, że nie akceptujemy ludzi którzy mają powyżej metra siedemdziesiąt, albo leworęcznych? Wyobraźcie sobie te konspiracje kogoś, kto próbuje na siłę pisać prawą ręką (do niedawna całkiem realny problem, sama przez to przechodziłam) albo robi wszystko żeby wyglądać na niższego?

"Beznadziejny przykład ludzie nie mają na to wpływu! Tacy się rodzą."

Na orientację też nie mają, niespodzianka. Ludzie nie mają wpływu na to w kim się zakochają i kto jest dla nich atrakcyjny. Tacy już się rodzą.

"Jak idziesz na marsz, znaczy że jesteś homo"

Po pierwsze, omówiliśmy już to wyżej, calm down.
Nie muszę uwielbiać lisów by sprzeciwiać się lisim fermom.
Po drugie, nawet jeśli byłoby to prawdą, to miałabym to przyjąć jako obrazę?
Zły adres.

"Ale dlaczego? Skoro Cię to bezpośrednio nie dotyczy?"

Empatia to takie zjawisko w którym potraficie wczuć się w położenie drugiego człowieka nie będąc na jego miejscu. Ciekawe, nie? Nowe słowo do słowniczka.

"Takie widowiska nie są dla dzieci i pełno tam popaprańców"

W każdej grupie społecznej znajdzie się kilka osób, które przeginają w jedną albo w drugą stronę. To, że ktoś zdecyduje odstawić freak show i wbiec w tłum na golasa, z flagą przytwierdzoną do członka, nie oznacza że jesteśmy tam właśnie w tym celu. 
Nie oceniamy jednostek względem grupy, nie oceniamy grup względem jednostki.

"Przecież macie równość, o co Wam chodzi?"

Nie. Równości tu nie ma. Jeśli równość jest akceptowana tylko kiedy jej nie widać i nie można publicznie trzymać za rękę kogoś, kogo się kocha, to daleko nam do równości. Czy pary heteroseksualne boją się wyjść z domu? Nie? Pary homoseksualne mają powody do obaw. Realne powody, takie jak pobicie, zastraszanie, czy mowa nienawiści. Nie mówcie mi o równości, proszę.

"Ja mam prawo wyrazić własne zdanie i mnie się to może nie podobać"

Własne zdanie to można sobie wyrażać o tym czy się lubi brukselkę, czy nie.
#teambrukselka
Można posiadać własne zdanie, ale jeśli dotyczy ono innego człowieka, który niczym nas nie krzywdzi, a nasza opinia może go zranić, czy nawet popchnąć do samobójstwa, to należy się zastanowić czy wyrażenie naszego zdania jest takie istotne i czy innych tak strasznie ono obchodzi.

"To uderza w fundamenty rodziny"

Jeśli związek obcych ludzi uderza w fundamenty Waszej rodziny, to są one strasznie kruche i należałoby nad tym popracować. Jeśli czyjeś szczęście nie pozwala być Wam szczęśliwym, to jest to Wasz problem, nie ludzi którzy chcą być szczęśliwi.

"To jest nienormalne"

Co jest nienormalne? Mniejszości?
"Czarni" są w mniejszości, oni są nienormalni? 
Ludzie posiadający węże są w mniejszości w stosunku do wszystkich ludzi posiadających zwierzęta, oni są nienormalni? Znam jedną nienormalną z wężami, ale ona nie definiuje wszystkich posiadaczy węży. 
Mężczyźni są w mniejszości w stosunku do całej ludzkiej populacji jeśli chodzi o liczebność, może oni są nienormalni?
Zdefiniujcie mi normalność. 
Coś co występuje w większości przypadków?
Czyli nienormalni są zbyt niscy, zbyt wysocy, piszący lewą ręką, Ci którzy mają 10 dzieci i Ci którzy nie mają ich wcale, Ci którzy lubią pizzę z ananasem i Ci uczuleni na gluten, osoby z epilepsją, cukrzycą, zaburzeniami błędnika.
Kurcze, strasznie dużo tych nienormalnych. Powiedziałabym, że większość, ale to by przeczyło teorii nienormalnej mniejszości.

"Bo mi kiedyś ktoś homo zalazł za skórę.", "Bo znałem wiele osób czarnych i wszystkie były chamskie."
Itd. itd.

Jak byłam mała, ugryzł mnie bokser, a później owczarek, wielokrotnie.
Powinnam odczuwać całkowity brak sympatii do całego gatunku, albo chociaż do tych ras. Wiem jednak, że pojedyncze przypadki, (nawet wiele pojedynczych przypadków) nie definiują całej grupy.
Mam psa. Mój pies nie gryzie. Znam wiele psów, które nie gryzą. Nie zaprzeczam, że są takie, które gryzą, ale czy to znaczy, że wszystkie psy są złe?
Nie sądzę.

"A czy chciałabyś mieć homoseksualne dziecko?"

Nie planuję dzieci, ale gdybym je jednak miała, to chciałabym żeby były zdrowe, szczęśliwe i akceptowane. Jeśli mają być szczęśliwe z przedstawicielem własnej płci, to nie widzę w tym żadnego problemu.

"Kiedyś tego nie było"

Było, tylko dopiero teraz ludzie zaczynają wychodzić ze swoich schowków i nietolerancyjnym bardzo się to nie podoba.
Homoseksualizm istniał od zawsze, tak samo jak istniała epilepsja brana za opętanie, czy rak, a kobiety umierały na "kobiece sprawy" i nikt nie wnikał specjalnie na jakie dokładnie.

"To wbrew kościołowi"

Kiedyś związki mieszane rasowo były wbrew kościołowi. Teraz nikt nie ma z tym problemu. Czasy się zmieniają, kościół jest w stanie ewoluować, bo robił to już w przeszłości. 
Kiedyś ludzie (w tym kościół) twierdzili, że to słońce krąży wokół Ziemi, a nasza planeta jest centrum wszechświata. Nikt nie jest nieomylny.

Przedstawię Wam pewien scenariusz.

Mamy sok pomarańczowy i jabłkowy.
Niektórzy wolą sok jabłkowy, inni pomarańczowy, są tacy co lubią oba i tacy co nie lubią żadnego, a niektórzy w ogóle wolą multiwitaminę.
Teraz załóżmy że prawo zakazuje spożywania soku jabłkowego i jabłek w ogóle bo uważa to za nienormalne i nietypowe. Uznaje się, że tylko sok pomarańczowy jest normalny. Religia również ma coś do soku jabłkowego bo Ewka zerwała jabłko z zakazanego drzewa, Biblia nie pozwala i w ogóle symbol szatana. Jak skosztujesz jabłka, dusza twa potępiona będzie na wieki. 
(Ja wiem, że to nie było w Biblii dokładnie jabłko, tylko owoc, ale przyjmijmy na chwilę że to było jabłko.)
Teraz co mają zrobić wielbiciele soku jabłkowego? 
Mogą go spożywać nielegalnie i w tajemnicy, mogą udawać, że lubią pomarańczowy, a mogą odmówić spożywania soku całkowicie. Wszyscy są w tym wypadku nieszczęśliwi, włącznie z grupą lubiącą multiwitaminę (bo tam też jest jabłko), jak i tymi co lubią i pomarańczowy i jabłowy sok. 
Czy ten zakaz ma sens?
Dla prawa i kościoła tak, dla ludności żaden. Mimo to ludzie zaczynają nienawidzić tych, którzy wciąż piją sok jabłkowy. Bo jak tak można, bo to wbrew kościołowi, bo Biblia każe inaczej, bo to niezgodne z prawem, gdyż jabłka są nieczyste. Tworzą się strefy wolne od jabłek i marsze równości promujące picie tego, co ktoś lubi.
Jakie jest rozwiązanie?
Można pozwolić wszystkim pić taki sok jaki lubią i zająć się własnym kubkiem, nie zaglądając nikomu do szklanki, albo toczyć wojny o to który sok jest lepszy i dlaczego ten drugi jest gorszy.
Tylko, że ta druga opcja do niczego nie doprowadzi.

Czemu się nad tym tak rozwodzę?

Bo denerwuje mnie fakt, że ludzie poświęcają tyle energii na walkę o wyższość jednego soku nad drugim, kiedy mogliby się na przykład zastanawiać jak stworzyć sok który leczy raka, albo niweluje ból, lub też pomaga w leczeniu depresji.

Mam nadzieję, że niektórym się rozjaśniło.

Czy zabieram na marsz równości Morfinę?

Morfina co prawda idealnie wpasowuje się w slogan "Mniej złości, więcej miłości" i bardzo ładnie jej w tęczy, ale biorąc pod uwagę, że przeciwnicy marszu już planują jego blokadę, a w tym samym dniu odbywa się też zgromadzenie "Rodzina siłą narodu", oraz krucjata "Rycerzy Jezusa", nie jest to dobry pomysł.
Wszyscy wiemy jak ruchy religijne kochają marsze równości i o ile modlitwa nigdy nie zaszkodzi, tak namawianie ludzi do "aktywnego oporu" może już przysporzyć nam problemów.

Bezpieczeństwo marszu stoi pod znakiem zapytania. W Białymstoku uczestnicy zostali zaatakowani przez kontrmanifestantów. Pojawiły się wyzwiska, ale też przemoc fizyczna.
Nie mogę narażać Morfiny i ryzykować, że ktoś celując we mnie cegłą, trafi niechcący w nią (albo nawet zrobi to celowo).
Ze względu na bezpieczeństwo Świniaka, nie weźmie on udziału w paradzie. Ryzykowanie swoim zdrowiem to jedno, ale Morfiny na ataki agresji nie będę narażać.

Widzimy się 7 września w Katowicach i mam nadzieję, że wszyscy bezpiecznie wrócimy do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz