Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

wtorek, 19 marca 2019

Prawda o Świętym Mikołaju

Pewna rodzina postanowiła przekazać swojemu kilkuletniemu potomkowi bolesną prawdę o Mikołaju. Nie za bardzo wiedząc jak podejść do tematu by nie zniszczyć dziecku psychiki, ale jednocześnie zaserwować mu czyste fakty rodzice wzięli malucha na kanapę i zaczęli rozmawiać. Młody słuchał uważnie i z coraz szerzej otwartymi oczami wpatrywał się w swych stwórców.
Matka z ojcem na zmianę obrabiali delikatny temat, obserwując reakcję pociechy i ciesząc się, że nie doprowadzili go jeszcze do płaczu na jaki byli przygotowani. Przedstawiali różne argumenty. Jak takie, że kiedy pojawiał się Mikołaj zawsze znikał jakiś członek rodziny, albo że czasem nie pojawiał się wcale za to prezenty magicznie znajdowały się pod choinką kiedy tylko dziecko wychodziło do łazienki, jak również fakt, że podrostek nigdy nie widział śladów sań czy reniferów. Opisano mu nawet bardziej naukowe fakty o tym, że renifery nie potrafią latać zwłaszcza z czerwonym tłuściochem i worem prezentów w saniach, że w jedną noc nikt nie potrafiłby obejść wszystkich domów na całym świecie oraz, że nikt nigdy nie znalazł bazy Mikołaja. To wszystko dało się wyjaśnić magią, ale rodzice dziecka uznali, że czas by syn zaczął żyć w realnym świecie, w którym zamiast magii mamy green screen i efekty specjalne.
Brutalne podejście, ale kim jestem żeby oceniać.
Na zakończenie wyjaśnione chłopcu zostało, że to mama i tata zawsze kupowali mu te wszystkie prezenty.
Dziecko przyjęło to nad wyraz spokojnie. Nie zadawało żadnych pytań, nie przejawiało niepokoju czy smutku. Tylko słuchało. Kiedy rodzice skończyli monolog zaniepokoili się uśmiechem rosnącym na twarzy ich syna. To nie były emocje których się spodziewali. Może czegoś nie zrozumiał albo myślał, że żartujemy? - zastanawiali się, więc spytali o to młodego.
- Przecież ja wiem, że dorośli nie wierzą w Mikołaja - odparł synek - On istnieje, tylko Wy o tym nie wiecie. A skoro istnieje, a do tej pory te wszystkie prezenty kupowaliście mi Wy, to znaczy że Mikołaj jest mi winny za te wszystkie lata masę zabawek!
Jak się zapewne domyślacie dalsze przekonywania nic nie wniosły i młody ekonomista tych świąt oczekiwał będzie nadwyżki za wszystkie ominięte lata.
Mikołaj będzie miał sporo wydatków...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz