Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

czwartek, 7 marca 2019

Para mniejszości i wsparcie wikinga

Poranny autobus z przesiadką. Nagły spadek ciśnienia i nieciekawa pogoda powodują senność i reakcje zombie pasażerów. Jak się okazuje, u niektórych z nich nawet całkowite zatrzymanie pracy mózgu.
Autobus się zapełnia i ogranicza dobrobyt miejsc siedzących. Każdy dobry student wie jednak, że spać da się także na stojąco. Owijam się o rurkę jak wąż o gałąź i ustawiam w pozycji, która uniemożliwi mi upadek w razie utraty przytomności. Powieki robią się cięższe i właściwie jestem już w połowie drogi do objęć Morfeusza. Naprzeciwko mnie siedzi dwójka dzieci w wieku wczesnoszkolnym, a tuż za nimi dwóch młodych mężczyzn, dzielących jedne słuchawki. Panowie wyglądają na niewiele starszych ode mnie i chyba nie dobili jeszcze trzydziestki. Wpatrują się z uśmiechami w jeden ekran i co rusz na siebie spoglądają, wyczekując reakcji drugiej strony na wydarzenia dziejące się w telefonie. Mogliby uchodzić za bliskich kumpli lub przyjaciół, gdyby nie ich splecione dłonie i oczywista chemia bijąca od każdego z osobna.
Panowie najprawdopodobniej są parą. Wyglądają co najmniej uroczo skuleni w swoich kurtkach i wpatrzeni w mały ekranik. Kolejna para - dziewczyna w szaliku, który mógłby pochłonąć ją cała i stworzyć kolorowy kostium mumii, oraz chłopak z neseserem zajmują miejsca przy kasowniku. Jeszcze jedną udaje mi się wyszukać kilka siedzeń dalej. Oboje stoją i podczas kiedy mężczyzna przytrzymuje się górnej rurki, by przy zakrętach zachować stabilność, jego potencjalna dziewczyna lub małżonka wczepia się w jego ramię, tworzące literę "U". Kobieta jet za niska żeby dosięgnąć rurki poziomej, a pionowe są już okupowane przez inne ręce, więc postanawia wesprzeć się na bicku swojego faceta. Jest to jakaś koncepcja.
Poza tym w autobusie znajduje się mnóstwo dzieci i młodzieży, oraz jedna starsza pani z pieskiem na kolanach. 
Nic, co mogłoby odbiegać od normy.
Inaczej twierdzi jednak dwóch mężczyzn w wieku starszym niż średnia pasażerów autobusu. Panowie stoją z tyłu i komentują głośno zachowanie siedzącej pary. (Pozwolę Wam zgadnąć której, bo jest to nadzwyczaj przewidywalne.) Po usłyszeniu pierwszego "je*ane homosie" odwracam się plecami do kierunku jazdy i wyszukuję wzrokiem obywateli.
Są. Dwóch "szepczących" do siebie mężczyzn w szarej i czarnej czapce, ustawionych w strategicznym miejscu przy szybie. Panowie nie mają na tyle odwagi, żeby dać upust swojej homofobii i podejść do ofiar dyskryminacji, ani nawet by wypowiedzieć się na ten temat głośno, ponieważ wiedzą że zostaliby zlinczowani przez przeważającą ilość młodych osób w autobusie. Zamiast tego szepczą do siebie jak para nastolatek na zajęciach. Ustawiają jednak za wysokie volume i kilka rzędów wokół nich odwraca głowy, łapiąc z mężczyznami kontakt wzrokowy. To trochę ich peszy i chwilę jadą w milczeniu, lecz kiedy jeden z chłopców postanawia wesprzeć głowę na ramieniu drugiego, na twarzach mężczyzn maluje się czysta, nieskażona empatią dezaprobata takiego zachowania i pada seria nieprzychylnych komentarzy. Mężczyźni zbyt późno orientują się, że przekroczyli prawo do wolności wypowiedzi i czekają ich nieprzyjemne konsekwencje. Gotowa do strzału przedzieram się przez gąszcz pasażerów, żeby nie robić zamieszania na pół autobusu, ale przede mną do panów dociera pewien mocno zbudowany mężczyzna, który najwidoczniej czas wolny woli spędzać na siłowni, zamiast na obgadywaniu za plecami innych ludzi.
- Macie jakiś problem? - pyta i twarze innych ludzi obracają się w jego stronę.
- Ale o co Ci chodzi? - odpowiada pytaniem towarzysz w szarej czapce.
- Pytam, czy macie jakiś problem, który mogę pomóc Wam rozwiązać.
- Odczep się człowieku.
- Pod warunkiem, że Wy odczepicie się pierwsi.
- Przecież Cię nie zaczepiamy.
- Głupa strugasz gościu? Wasze pie*dolenie słychać kilka miejsc dalej i muszę przyznać, że mi to nie pasuje.
- To niech se pan założy słuchawki - odpowiada odważnie pan w czarnej czapce i liczba otaczających ich, wrogo nastawionych ludzi zwiększa się.
- Ja też słyszałam - odzywa się dziewczyna z miejsca siedzącego - I mnie również to przeszkadza.
- Mnie też.
- Widzisz buraku, przeszkadzasz pasażerom, więc albo piszcie te swoje przezabawne uwagi sms-ami, albo nadawajcie je morsem - rzecze właściciel mięśni, które łamią kości wrogów i dodają je do herbatki.
- Obrońcy uciśnionych ku*wa mać! Ciepłych bronicie? - kontratakuje jeden z mężczyzn i atmosfera gęstnieje jeszcze bardziej. Znajduje się kilku ludzi popierających panów w czapkach, lecz na każdego z nich przypada kilku o odmiennym zdaniu.
W końcu fala dobiega uszu pary w słuchawkach i mimo odcięcia od świata i zaaferowania akcją na ekranie, chłopcy rozglądają się dookoła. Autobus oznajmia, że następnym przystankiem jest Trynek i młodzi mężczyźni zwijają sprzęt, wstają i próbują przedostać się bliżej drzwi. Ich miejsca zostają natychmiast zajęte. Rozmawiają między sobą o czymś i kiedy jeden kiwa przecząco głową, drugi z nich jest już w połowie drogi do naszej grupki.
- Dzień dobry, przepraszam bo słyszałem, że któremuś z panów się coś we mnie nie podobało i chciałbym to usłyszeć osobiście.
- Karol daj spokój - słychać głos drugiego chłopaka, stojącego przy drzwiach.
- A tu panowie mieli jakiś problem, ale już nie mają - odpowiada z uśmiechem następca Pudziana i z ust obywatela w szarej czapce pada nieśmiałe:
- No bo ja to do gejów nic nie mam, ale... -
Najsłynniejsze zdanie, jakim posługuje się 60% przyłapanych na homofobii ludzi. Zapamiętajcie je. To "ALE" jest znaczące.
- ... ale żeby do mnie nie uderzali. I tyle -
Drugie najbardziej popularne zdanie. Możecie robić notatki. Gdybym miała na palcach rąk policzyć ile razy słyszałam je w życiu, musiałabym pożyczyć kilka kompletów dłoni.
Chłopak uśmiecha się do mężczyzny, mimo że ludzie wokół gotują się w sobie i odpowiada:
- Ale o to to się pan nie musi martwić. Nie z takim zachowaniem i aparycją. Jest pan naprawdę całkowicie bezpieczny i pana kolega również -
- Karol, chodź już - nawołuje drugi chłopak i Karol odchodzi życząc wszystkim miłego dnia. Zgaszeni panowie szemrzą coś pod nosem, jednak na tyle niewyraźnie, że nie da się ich zrozumieć.
Może są smutni, że zostali odrzuceni, a może dotarła do nich smutna prawda o ich zaściankowych poglądach i nie spodziewali się wsparcia dla mniejszości. W każdym razie wyglądają na oburzonych i złych.
Jestem naprawdę dumna z większości otaczających mnie w tamtym momencie pasażerów i jeśli któreś z Was to czyta, to wiedzcie, że bardzo podobała mi się Wasza postawa i szybkość reakcji. 
Zwłaszcza syna wikinga, potomka drwala.
W jedności siła.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz