Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

poniedziałek, 11 marca 2019

Nietypowe metody nauki jazdy konnej

Będąc dorywczo opiekunką i korepetytorką niższych klas podstawówki, czasem odbieram dzieci ze szkoły lub zajęć dodatkowych. Wlicza się to w zakres moich obowiązków, tak jak pomaganie przy lekcjach, przyrządzanie posiłków, czy pamiętanie który 500+ nie może jeść orzeszków, czy glutenu.
Tym razem miałam odebrać ośmioletniego gremlina płci żeńskiej z ośrodka jeździeckiego. Dostałam adres stadniny, pieniądze na bilet autobusowy, bo prawa jazdy jak raz brak i ruszyłam z GPS-em w dłoni do miejsca przeznaczenia. Podróż komunikacją miejską mimo korków nie była długa i znalazłam się w ośrodku nieco przed czasem. Weszłam do środka i postanowiłam stanąć cichutko w kąciku, nie przeszkadzając instruktorom ani uczniom w zajęciach. Dzieci jeździły w kółko na swoich wierzchowcach i dostosowywały tempo do zaleceń dorosłych, stojących na piasku i przekrzykujących jeden drugiego. Nieco dalej ćwiczyła starsza grupa, której średnia wieku mogła sięgać całych piętnastu lat.
- Szerzej nogi! - zdzierała gardło drobna kobieta, której głos mógł roztrzaskiwać szkło w pył - I wypnij tyłek, tyłek ma być wypięty! 
- No wypinam przecież - odpowiedział młodzieniec z grupy starszaków.
- Bardziej wypnij!
- Zaraz zrobię mostek
- Nie zrobisz, wypinaj pośladki i szerzej nogi, nie spinaj go tak.
- Andżelika! Ciąża, ile razy Ci mówiłam! - przedzierała się druga instruktorka.
- No przecież robię! - odkrzykiwała młoda dama siedząca na siwej klaczy.
- To ma być siódmy miesiąc, a nie tydzień i luźniej na przedzie!
Tymczasem w grupie dla podrostków, gdzie większość koni stanowiły przerośnięte kuce, instrukcje wysyłane były przez młodego mężczyznę w koszulce z logo stadniny.
- Jasiek. Jasiek jesteś głodny?
- Co? Nie.
- To czemu tego nie widzę? Masz pełen brzuch, jesteś najedzony!
- Jestem najedzony - potwierdzał młody i przestając się garbić patatajał dalej, z pełnym rogalem na twarzy.
- Najedzony mówię! 
- O jaki jestem najedzony.
- Pełny brzuch masz.
- U, jaki pełny mam brzuch.
Zaczęłam się zastanawiać, czy dobrze trafiłam. Adres się zgadzał, opis miejsca również, a mimo to miałam wrażenie, że znalazłam się w mieszanym szpitalu ginekologiczno-gastrologicznym, albo dla wymagających specjalnej opieki pacjentów. Wyszukałam wzrokiem dziewczynkę po którą tu przyjechałam i kiedy ją znalazłam, utwierdziłam się w przekonaniu, że to najdziwniejsze lekcje jazdy konnej jakie w życiu widziałam, a byłam już na kilku. Przez myśl przeszło mi nawet żeby porwać jakiegoś kopytnego zwierza i uprowadzić dzieciaka, póki jeszcze jej nie usunęli nerki.
- A pani do kogo? - wyrwał mnie z rozmyśleń głos i mimowolnie podskoczyłam.
- Ja po Julkę (tu nazwisko). Tam jedzie przy beczkach.
- Aha w porządku, zaraz kończymy - odparł niski mężczyzna i widząc moją niepewną minę dodał - Ale pani jakaś nerwowa, może pani też się zapisze na zajęcia? To bardzo uspokaja.
- Nie, nie, ja dziękuję - odparłam z uśmiechem, lecz w głowie miałam już pełen plan ucieczki.
Wkrótce potem moje dziecko docelowe zeszło z wierzchowca, poszło się przebrać i wyprowadziłam je stamtąd, zanim zdążyliby wrócić do tego co przed chwilą robili... czymkolwiek to było.
W autobusie starałam się nieco podpytać dziewczynkę o co właściwie chodziło instruktorom.
Dziecko obdarzyło mnie pełnym zdziwienia spojrzeniem, zupełnie jakbym spytała jakiego koloru jest niebo i odparło:
- Bo to są takie metody, żeby się nie garbić na koniu i trochę wypiąć przód. Tak się przechylić do tyłu, bo niektórzy tak wiszą na tych koniach jak worki, że ciężko się jeździ.
- No dobra, ale czemu tam krzyczeli że ktoś jest głodny, najedzony, czy tam ciąża?
- Ojej, no bo jak jest się najedzonym, albo w ciąży to się ma wielki brzuch i się tak odchyla do tyłu jak się chodzi, albo siedzi. Nie garbi się, bo nie ma miejsca, bo brzuch jest za duży, rozumiesz?
Nie powiem, żeby po tłumaczeniach dziewczynki miało to dla mnie większy sens niż komenda "odchyl się do tyłu", ale może dla dzieci było to faktycznie bardziej efektywne.
Ciesze się tylko, że hasło "jesteś w ciąży" zostawili dla nieco starszych roczników, a młodszym zmienili wersję na lżejsze "jesteś najedzony". Ciekawi mnie tylko, czy do korygowania postawy nastoletnich chłopców też stosowali takie techniki, czy zostały przyjęte hasła ustalone dla poszczególnych płci.
To mogłoby być jeszcze ciekawsze widowisko niż było. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz