Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

niedziela, 3 marca 2019

Kazik - Mietek król browara

Na ogrodzonym placu zabaw bawią się dzieci. Ich rodzice siedzą na przyległych do obiektu ławkach i obserwują swoje latorośle. Wokół placu zabaw przewijają się ludzie z psami, jako że całość otaczają tereny zielone.
Po śmietnikach grzebie mister Kazik / Mietek, reagujący na każde imię, które poprzedza wyraz "wódeczka". Król browarku 2010 poszukuje butelek i wszystkiego co nada się na recykling. Towarzysz Mietek dba więc o środowisko naturalne i walczy z zanieczyszczeniem planety.
Z ławki słychać głos kobiety, która też walczy, ale na innym froncie.
- Sracie wszędzie tymi psami, potem wbiegną w to dzieci i śmierdzi na całym placu - krzyczy do nastolatki z Dalmatyńczykiem wściekła matka. Mogła za obiekt swoich żalów wybrać pana z Owczarkiem, który również stał nieopodal, ale mężczyzna był zbyt mięsisty i napakowany. Nastolatka była oczywistym wyborem.
- Ale ja mam worki i sprzątam, więc jak mają w coś wdepnąć. Plac jest ogrodzony do tego - broni się dziewczyna.
- Ale wrzucacie to do tych koszy i śmierdzi. Poza tym, tam pod krzakiem leży gówno. Posprzątaj je. 
- Jak wysadzacie dzieciaki pod krzaki to też śmierdzi, a nie widziałam żeby któraś sprzątała. Poza tym, to nie mojego psa, ja po nim sprzątam. Cudzych zbierać nie będę.
Tego już za wiele, miarka się przebrała. Obrończyni placu zabaw w natarciu już ma zamiar wyzwać młodocianą od gówniar i smarkuli, kiedy wyciągając ze śmietnika butelkę po Tyskim odzywa się mister Kazimierz:
- To moje gówno.
Głowy wszystkich obracają się w stronę płynącego z rozbujanego mężczyzny głosu. Dzieci przerywają zabawę na huśtawkach i patrzą na króla browarku oczami pełnymi niedowierzania.
- Tak - kontynuuje Mieciu - Moje. Ja nasrałem i co zrobisz? Nic nie zrobisz.
Atakującą oszołomiło, ale po chwili dochodzi do siebie i podejmuje przerwany atak. Nastolatka z szeroko otwartymi ustami ulatnia się razem z psem, korzystając z tarczy, jaką stworzył mister Kazik.
- To niech pan to teraz posprząta, tu się dzieci bawią! - warczy kobieta, wstając z ławki. Prawdopodobnie po to, żeby dodać sobie odwagi, centymetrów i zabrzmieć poważniej.
- A ma królowa woreczek? Bo ja nie dysponuję woreczkiem.
Kupa oczywiście nie należy do mężczyzny. Nie należy do żadnego człowieka, to ewidentnie psia kupa. Jak się je zbiera już przeszło siedem lat, to jest się specjalistą. Mieczysław twardo upiera się jednak, że to jego i ma zamiar ją pozbierać. Waleczny rycerz nastolatki otrzymuje woreczek, podchodzi do zasuszonych cukierków, zbiera je i zaglądając kolejno do przyławkowych śmietników wybiera jeden na miejsce zrzutki.
- Co pan?! To tu będzie teraz śmierdziało! Dzieci się tu bawią - szarżuje ponownie kobieta.
- Po pierwsze królowo - rzecze Kazik, wrzucając worek do wybranego śmietnika - To te Wasze gówniaki w pieluchach mają gorsze ekstre... ektrementa, a po drugie wrzucam tylko tam gdzie już przeszukałem. A po trzecie jeszcze, to w tym koszu jest pielucha, która śmierdzi bardziej, można sprawdzić, się nachylić, ja się znam, mam doświadczenie. Jeszcze po czwarte... czwarte? Tak, chyba cztery teraz. Po czwarte to te szczyle na placu zabaw takie czyścioszki i wychuchane, ale niejeden z nich sobie w dupsku grzebał i to potem wąchał, albo smarował po ścianie. Co taka oburzona, nie jest tak? Teraz to się nikt nie przyzna, ale to normalne jest, więc już skończ pani udawać, że dopiero co z perfumerii żeście wyszli i psy w spokoju zostawcie.
Po tym oświadczeniu obrońca uciśnionych zbiera swoje torby, przelicza znalezione dobro i przy akompaniamencie westchnień niedowierzania rodziców na ławkach, maszeruje z uśmiechem do monopolowego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz