Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

wtorek, 26 marca 2019

Groźna, puchata Morfina

Futro Morfiny faluje na wietrze. Zaskakujące jak dzień po kąpieli każdy włosek na tym psie decyduje, że od teraz jest własnym, niezależnym organizmem i będzie sobie rósł w którą stronę mu się żywnie podoba bo nikt mu nie będzie mówił jak ma żyć.
Napuszony Morświn, którego objętość powiększyła się dwukrotnie (i taki stan rzeczy utrzyma się jeszcze przez tydzień) przygląda się mróweczce wspinającej się po łapie. Beżowa wata cukrowa spogląda na mnie i zaczyna merdać.
"Patrz mamę, mam przyjaciela".
Naszą uwagę od walecznej mrówki odwraca głos starszej kobiety.
- Przepraszam, czy można pogłaskać pieska?
Do ręki kobiety przyklejone jest małe dziecko. Dziewczynka zerka z nadzieją na Morfinę, której słowa "głaskać" nie trzeba dwa razy powtarzać.
- Jasne, proszę - odpowiadam, przegłuszając skomlącego psa, podającego łapę na prawo i lewo.
Małe rączki zatapiają się w Świnkowym futrze i ugniatają szyję psa jak niewyrobione ciasto. Puchatek jest w siódmym niebie, a patrząc na minę dziewczynki stwierdzić można, że ona również.
- NIEEE, mamo zabierz ją od tego psa! - rozlega się krzyk z klatki schodowej i młodsza wersja Magdy Gessler zbiega po schodach.
- Spokojnie, ona nie gryzie - odpowiadam, ale zanim zdążę dokończyć rączki dziecka zostają agresywnie zabrane z psiego puchu i dziewczynka ląduje na rękach lokatej pani. Młoda wygina się i próbuje jeszcze dosięgnąć zwierza, wołając "piesiu", ale nie ma najmniejszych szans.
- Co Ty wyprawiasz? Zostaw ją w spokoju, zobacz jak ładnie głaskała - odzywa się starsza kobieta.
- Tyle razy Ci mówiłam, nie podchodź z nią do dużych psów. Możecie sobie głaskać małe, ale do tych bydlaków macie nie podchodzić. Przecież ten pies ma pysk wielkości jej głowy, mógłby ją zabić!
- O czym Ty opowiadasz, spójrz na niego! Przecież to baranek a nie pies, łapę jej podawał!
- Pamiętasz jak podobny potraktował wujka Norberta? Pamiętasz?
- Wujek Norbert nachlany podszedł do obcego psa na łańcuchu i próbował z nim tańczyć. Normalne, że go ugryzł.
- Nie będziesz podważać mojego autorytetu u córki! Taki wielki pies może jej zrobić krzywdę. 
- Mały też może - broni się staruszka.
- Mały nawet jakby ją ugryzł, to nic by jej nie zrobił. Poza tym widziałam mnóstwo ataków wielkich psów, ale małych jakoś wcale.
- Gdzie niby widziałaś? W swojej chorej głowie?
- Nie. Na YouTubie. Takie bestie się powinno trzymać w kagańcach i nie będziesz mi narażać dziecka. Wiedziałam, że jesteś nieodpowiedzialna, ale nie sądziłam, że aż tak.
- Piesiu! - przerywa dyskusję dziewczynka.
- Nie kochanie, tego piesia nie wolno głaskać, tylko malutkie. Może zrobić chaps w rączkę i będzie bolało.
- Przestań robić dziecku wodę z mózgu! - krzyczy starsza kobieta - Straszysz ją wszystkim i potem się będzie bała każdego psa.
- Tylko tych, których powinna się bać. Poza tym ten pies może mieć pchły, pomyślałaś o tym? Albo jakieś pasożyty.
Zabawne, że ta bladolica niewiasta wspomniała o tym akurat w dzień po kąpieli zwierza. Taka ironia była jednak niczym w porównaniu do faktu, że nikt nie przejmował się tym iż siedzę cały czas na ławce, a kłótnia dotycząca mojego psa odbywa się pół metra ode mnie.
- Teraz to już wystrzeliłaś - rzecze staruszka - To małe psy pcheł na pewno nie mają?
- Małe psy są częściej kąpane i są czystsze. Więc jest dużo mniejsza szansa, że mają jakieś robale. To chyba logiczne?
Jak dobrze mądrego posłuchać.
- To lepiej samochód zmień - odpowiada zrezygnowana obrończyni Morfinowego futra.
- A to dlaczego niby? - pyta zaskoczona zmianą tematu kobieta.
- Bo jest za duży, niebezpieczny. Narażasz dziecko w takim aucie, powinnaś go zmienić na malucha, albo najlepiej na te autka dla dzieci na akumulator.
- Nie bądź śmieszna - obrusza się kobieta i poprawiając wijące się dziecko odchodzi w stronę samochodu.
Morfina patrzy tęsknie za małymi rączkami. Nie ma pojęcia co się właśnie stało i dlaczego duże rączki krzyczały kiedy ona całą sobą dawała znać, że dotyk jest jak najbardziej wskazany, a miejsce lądowania dłoni dowolne.
- Bardzo panią przepraszam - cuci się staruszka, która dopiero teraz przypomina sobie o mojej obecności - Synowej się nie wybiera. Durne to takie, że tylko ścianę znaleźć.
- Współczuję - odpowiadam, bo nic innego nie przychodzi mi obecnie do głowy.
Nie tylko zresztą jej. Najbardziej chyba należy współczuć tej małej dziewczynce. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić mętliku, jaki będzie miała w głowie kiedy już podrośnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz