Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

czwartek, 21 maja 2020

Pierwsze przyjaźnie

W podstawówce miałam przyjaciółkę, która bardzo się ode mnie różniła. Byłyśmy jak Yin Yang. Ona - szczupła i zgrabna, zdobywała medale niemal na każdych zawodach sportowych. Dyscyplina nie miała znaczenia, dziewczyna łapała za wszystko, co wymagało pracy mięśni. Ja - upasiona kluska, która sapała już przy wejściu na półpiętro, za to z talentem artystycznym (ponoć), który pozwalał mi z każdego konkursu wyjść z dyplomem albo jakimś wyróżnieniem. Podczas kiedy ja rzeźbiłam w mydle, plumkałam na pianinie i próbowałam wydusić z siebie coś więcej niż alt, ona tańczyła sambę, podnosiła sztangi i grała w piłkę nożną, kosząc chłopaków do zera.

Nie pamiętam jak doszło do tego, że się zaprzyjaźniłyśmy, wiem jednak, że te różnice w niczym nam nie przeszkadzały. Byłyśmy w parze zarówno na zajęciach w-fu, jak i na sztuce (zajęcia muzyczno-plastyczne). Można powiedzieć, że osoba słabsza ciągnęła w dół osobę lepszą z danego przedmiotu, ale jednocześnie wybijałyśmy się wzajemnie w górę. Nie pamiętam żadnej naszej kłótni. Byłyśmy od siebie tak różne, że nie było powodu, by się o cokolwiek sprzeczać. Ona wolała koty, ja psy, ja wolałam czytać książki, ona oglądać telewizję. Było tylko kilka spraw, w których byłyśmy zgodne. Obie zbierałyśmy tazosy i uwielbiałyśmy pizzę. To nam całkowicie wystarczało.

Pewnego dnia do naszej klasy dołączyły dwie dziewczyny. Były ubrane jednakowo, miały podobny sposób uczesania, a ich typ urody sugerował nam, że mogły być siostrami albo chociaż kuzynkami. Tak naprawdę uczennice tylko się przyjaźniły, ale zawsze robiły i jadły to samo. Nowe były nierozłączne i zachowywały się jak syjamskie rodzeństwo. Wszędzie chodziły razem i nigdy nie mogły być rozdzielane. Urządzały nauczycielce w-fu awanturę stulecia, jeśli kazała im być w przeciwnych drużynach. Dziewczyny twierdziły bowiem, że nawet najmniejsza rywalizacja mogłaby rozbić ich przyjaźń. Tak też często bywało. Przyjaciółki sprzeczały się o wszystko i miały więcej cichych dni w roku niż tybetańscy mnisi. Potrafiły pokłócić się o każdą, nawet najmniejszą rzecz.

Ja i moje Yang spędzałyśmy sporo czasu osobno. Kiedy trwał trening, przychodziłam popatrzeć z trybuny i na to samo mogłam liczyć podczas zajęć ze szkicowania w plenerze. Jeśli obserwowanie drugiej osoby było dla nas nudne i męczące, zajmowałyśmy się swoimi sprawami, wspierając się samą obecnością. Nie miałyśmy problemów z rywalizacją, graniem w przeciwnych drużynach, czy brakiem wspólnych tematów. Moje pojęcie o sporcie było znikome, ale lubiłam o nim słuchać i dowiadywać się nowych rzeczy. Moja przyjaciółka również nie wiedziała o czym mówię przez większość czasu, ale chłonęła każde słowo i z czasem nauczyła się sporo w temacie, który nigdy jej nie interesował.

Nowe nas obserwowały, a my obserwowałyśmy nowe. Ich podejście znacząco różniło się od naszego, co z jakiegoś powodu bardzo je drażniło. Wiele razy próbowały nas skłócić lub przeciągnąć na swoją stronę, ale za każdym razem kończyło się to dla nich porażką. Wsadzały kij w mrowisko, które nie istniało, ponieważ kolonia prowadziła koczowniczy tryb życia i nigdy nie wiadomo było gdzie można ją spotkać.

Finalnie dziewczyny skończyły jako wrogowie, a nas rozdzieliła moja przeprowadzka, ale nieświadomie nauczyłyśmy się wtedy bardzo ważnych rzeczy:

  • zarówno różnice, jak i podobieństwa nie mają znaczenia, 
  • takie same relacje mogą być tworzone u bliźniąt i u jednostek, które zupełnie się od siebie różnią, 
  • stałe przebywanie z kimś i upodabnianie się do niego nie gwarantują bliskości, 
  • dużo ciekawsze jest odkrywanie czegoś nowego, niż przyglądanie się swojej kopii,
  • jeśli jeden mecz w przeciwnych drużynach jest w stanie rozbić przyjaźń, to to nigdy nie była przyjaźń.
Wtedy po raz pierwszy spotkałyśmy się też z dwulicowością i czystą, niezmąconą fałszem, dziecięcą wredotą.

1 komentarz:

  1. Jeśli nie masz kontaktu, to szukaj, odzyskaj i hołub jak najsmaczniejsze danie :) Ja w ten sposób odzyskałem jedną znajomość z zerówki.

    OdpowiedzUsuń