Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

sobota, 9 maja 2020

Lokalni muzykanci

Ostatnio pisałam Wam o balkonowych wielbicielach luźnego ubioru. Bardzo luźnego ubioru...

Blokowi nudyści stanowią jednak mały procent mieszkańców i są, ku mojej radości, gatunkiem zagrożonym wyginięciem. Znacznie większą grupę tworzą lokalni muzycy herbu Jabol Berbelucha, którzy umilają odizolowanej społeczności czas od zachodu do wschodu słońca.

Przed tą radosną twórczością nie ma ucieczki. W repertuarze grajków można znaleźć przeboje lat osiemdziesiątych, remiksy takich klasyków jak: "A łonego jo", "Gołębiorze, gołębiorze", czy "Boom boom asfalt". Biblioteka utworów jest więc naprawdę bogata i każdy, nawet najbardziej wybredny smakosz, znajdzie tu coś dla siebie. Artyści oferują też szeroką gamę utworów alternatywnych w języku Suahili. Koncerty odbywają się zazwyczaj pięć dni w tygodniu, co stanowi przedłużony weekend: czwartek-piątek-sobota-niedziela-poniedziałek. Wtorki i środy zespoły spędzają na doskonaleniu kunsztu poprzez zwilżanie i odkażanie gardła oraz próby chórku.

Tak się składa, że mieszkam na parterze, a moje łóżko stanowi miejsce VIP-a tuż przy oknie. Dzięki temu koncertów mogę słuchać nawet, kiedy artyści nie używają nagłośnienia. Tyle wygrać.

Mały zwiastun:


Niestety, jeśli twórcy muzyki alternatywnej ulegną zapętleniu, jeden utwór może umilać czas mieszkańcom nawet przez kilka godzin. Koncerty są jednak darmowe, więc nie należy narzekać, tylko napawać się pięknem sztuki ulicznej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz