Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

piątek, 15 maja 2020

Kolekcjoner

Kiedy miałam siedem lat, wracałam ze szkoły do domu przez opuszczone pola.  Trasa była dość długa i zazwyczaj przemierzałam ją samotnie.

Pamiętam jak pewnego dnia omal nie nadepnęłam na malutką, czarną jaszczurkę. Płaz zdołał uciec od pewnej śmierci, jaką niosły moje halówki, a ja zapragnęłam małe żyjątko odnaleźć i zabrać do domu. Każdego dnia po szkole spędzałam długie godziny na polach, przeszukując wysokie trawy i zaglądając pod kamienie. Byłam bardzo zdeterminowana w swoich działaniach.

Któregoś dnia podszedł do mnie obcy mężczyzna w wieku mojego dziadka i zapytał czego szukam. Rodzice zabronili mi rozmawiać z obcymi, więc zrobiłam to, czego zostałam nauczona i uciekłam do domu. Mężczyzna wracał co jakiś czas i dopytywał co zgubiłam, ale za każdym razem stosowałam tę samą taktykę. Człowiek ten zdołał jednak przekonać do siebie kilka moich koleżanek, które czasami pomagały mi szukać jaszczurki i zaoferował tazosy (takie małe krążki z plastiku do kolekcjonowania z postaciami z Anime - Pokemony, Yu-Gi-Oh) w zamian za wyłapywanie dla niego motyli. Ostatecznie namówić dali się wszyscy, ponieważ zapłata była zbyt kusząca, by odmówić. Chodziło przecież o tazosy. Rodzice zabraniali przyjmować od obcych jedzenie, ale nie wspominali o przedmiotach kolekcjonerskich. Wyłapywaliśmy więc motyle dla mężczyzny, który płacił nam za nie krążkami i odbierał owady w słoikach. Praca nie należała do łatwych, zwłaszcza że nie mogły to być jakiekolwiek motyle. Dostawaliśmy opisy konkretnych okazów i to na nich musieliśmy się skupić. Nie wiedzieliśmy co działo się z motylkami potem, ale nie wnikaliśmy. Mężczyzna powiedział, że jest ich kolekcjonerem. Dbaliśmy o swoje kolekcje kółeczek, więc byliśmy przekonani, że taki kolekcjoner motyli pewnie ma dla nich jakąś wielką wolierę i trzyma je wszystkie za siatką, tak jak niektórzy trzymali rybki w akwarium. Było to dla nas tak oczywiste, że nie zadawaliśmy więcej pytań.

Kiedy mężczyzna dowiedział się o jaszczurce, zaoferował nam za nią podwójną stawkę. Szukanie motyli zeszło na drugi plan i połowa mojej klasy zaangażowała się w poszukiwania płaza. Znajdywaliśmy jaszczurkę wielokrotnie, ale za każdym razem nam się wymykała. Rozpierała nas duma, kiedy udało nam się ją schwytać. Ta była nieco większa i jaśniejsza od tej, którą ja widziałam, ale jaszczurka to jaszczurka. Byliśmy przekonani, że trafi do dobrego domu, gdzie nie będzie się już musiała chować i uciekać.

Po pewnym czasie sprawie zaczęli przyglądać się nasi rodzice i zaniepokojeni sytuacją, interweniowali. To wtedy dowiedzieliśmy się na czym polegało kolekcjonowanie owadów i płazów. Mężczyzna preparował zwierzęta, a cały proces został nam dokładnie opisany, żebyśmy dostali nauczkę.

Do tej pory mam na sumieniu te wszystkie motylki i niewinną jaszczurkę, która wcale nie skończyła w cieplutkim terrarium.

To było bardzo mocne zderzenie z rzeczywistością dla siedmiolatka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz