Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

sobota, 16 maja 2020

O kupie rant

Ktoś ostatnio zarzucił mi, że wkrótce zacznę pisać o kupie, ponieważ ten blog jest już tak bliski dna, że stanie się to jedyną pasującą tematyką. 

Specjalna dedykacja dla tej osoby, ponieważ dzisiaj porozmawiamy sobie właśnie o kupie. Dokładniej - o psiej kupie.

Nie jest dla nikogo odkryciem, że po zwierzętach należy sprzątać. Regulują to przepisy prawne. Jest to też czynność, która bardzo szybko wchodzi w nawyk. Przeciętny pies średniej wielkości robi w przybliżeniu 3 kupy dziennie. To daje 21 kasztanów tygodniowo, 84 miesięcznie, 1008 rocznie, co z kolei (przyjmując średnią życia psa - 15 lat) daje nam 15120 skłonów po psie czekoladki w ciągu całego życia pupila. Pomijając problemy żołądkowe oraz posiadanie wielu zwierząt, ponieważ wtedy ta liczba znacząco rośnie.


Ludzie posiadający psy dzielą się na trzy grupy:

  1.  Sprzątam po psie.
  2.  Nie sprzątam po psie.
  3.  Pakuję psie kupy w woreczek, ale zostawiam ten woreczek na ziemi albo wyrzucam go w krzaki.
Spośród tych trzech grup to tej ostatniej nie jestem w stanie zrozumieć. To, czy ktoś po psie sprząta, czy nie, jest sprawą jego własnego sumienia, ale Ci, którzy schylają się po kasztany, zawijają je w woreczek i podejmują cały ten wysiłek tylko po to, żeby prezent porzucić pół metra od kosza lub nawet pozostawić w tym samym miejscu, są dla mnie kosmitami. Jestem w stanie przyjąć argumenty obu pierwszych grup, ale nie potrafię uznać logiki grupy trzeciej. Co to jest? Próba wyrażenia swojego sprzeciwu? Czynna walka z prawem? Ktoś w połowie się zorientował, że jednak mu się nie chce? Może zapomniał co robi w momencie, w którym się schylił i krew spłynęła mu do głowy? Szukałam odpowiedzi już od kilku lat, ale pojawiła się ona przed moimi oczami dopiero kilka dni temu, kiedy ujrzałam jak młody chłopak (obstawiałabym 17-19 lat) obserwuje swojego załatwiającego potrzeby psa, zakłada na dłoń woreczek, schyla się po te potrzeby, a następnie wykonuje nimi rzut do kosza z odległości dziesięciu metrów. Potrzeby do kosza nie trafiły, ale pewny siebie chłopak odszedł z pupilem jakby uznał, że trafił workiem do celu.

Nie wiem czy taka sytuacja ma miejsce w każdym przypadku, ale nawet jeśli nie, wiem teraz, że przynajmniej część przypadków porzucenia worka jest spowodowana nieudanym rzutem do kosza i przerostem pewności siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz