Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

niedziela, 10 maja 2020

Kaganiec? Kaganiec.

Popołudniowy spacer. Przechadzam się chodnikiem i czekam aż umęczony ciepłem Świniak porzuci swoją zacienioną lokalizację, zrezygnuje z wesołego tarzania się w trawie i podejmie dalszy marsz.

Na trawniku stoi barczysty mężczyzna, rzucający psu szarpak. Psisko jest spore, ale zainteresowane tylko swoim kolorowym sznurkiem. Mieszanka Molosa z Owczarkiem nie zwraca uwagi na otoczenie i skupia się wyłącznie na właścicielu.

Chodnikiem biegnie rozpędzony i ujadający ile sił w płucach Maltańczyk. Mikro pies wpada prosto pod rozpędzonego kolegę XXL, który nawet waciaka nie zauważa i zawraca wesoło z przechwyconym szarpakiem. Tuż za Molosem podąża rozwścieczona wełenka, która zdążyła już wyjść z pierwszego szoku.

- Takiego psa to na smyczy! - krzyczy właścicielka mikrusa, usiłując przechwycić odskakującego psiaka.

- No, powinien być na smyczy, bo go kiedyś coś staranuje i kark złamie - odpowiada mężczyzna.

- Ten pana powinien być na smyczy! Mój to nikomu krzywdy nie zrobi, a takie bydle, to i owszem, może.

- Mój taki głupi nie jest, żeby się pchać pod kopyta innemu, co biegnie do tego i goni zabawkę. Jak takie nieostrożne, to dla własnego bezpieczeństwa powinien być na smyczy. Do tego się wydziera. Głupi jakiś czy co?

- Gdzie jest kaganiec?!

- No mam przecież - odpowiada mężczyzna, wskazując na swoją maskę na twarzy.

- Dla psa!

- Psy nie muszą. By mu spadała, bo te gumki są cienkie i by mu się z uszu zsuwało.

- Ja to zgłoszę. Pan się powinien cieszyć, że dzisiaj się spieszę akurat.

- A pani gdzie ma kaganiec?

- Takim małym psom nie trzeba.

- Nie psu. Pani ma obowiązek, zdaje się? Maska gdzie?

- Ja mam problemy z płucami i nie muszę. Pana to guzik powinno obchodzić.

- To pani weźmie to szczekadło i już odejdzie, bo ponoć się pani spieszyło.

- Kaganiec! - odkrzykuje kobieta, zabierając Maltańca na ręce i odchodząc z nim na chodnik.

- Mam przecież! - odpowiada mężczyzna, spoglądając na wpatrzonego w sznurek psa - No nie patrz tak na mnie, mam. Też nie wiem o co jej chodzi. Ryj zakryty, a ta pyskuje.


1 komentarz:

  1. Szanuję właściciela behemota za stoicyzm. I za kulturalne zwrócenie paniusi uwagi, że powinna mieć założony kaganiec.

    OdpowiedzUsuń