Etykiety

Co tu się dzieje?

Witam!
Szybkim wstępem: Morfina to moja suka (Golden Retriever), przez którą wielokrotnie jestem świadkiem sytuacji których normalnie bym nie zobaczyła. Te sytuacje są opisywane na tym właśnie blogu. Jeśli jesteś tu przypadkiem to wiedz, że bardzo zbłądziłeś.

poniedziałek, 27 maja 2019

Taniec szamana i kaganiec dla Morfiny

Siedzę na ławce i patrzę na rosnącą trawę zastanawiając się kiedy panowie z kosiarkami postanowią w końcu zająć się tą wylęgarnią kleszczy. Pierwszą trawę kosili kiedy ta nie zdążyła jeszcze porządnie wzejść, ale kiedy roślinność sięga do pasa jeźdźcy traktorków z kosami nagle tracą cały zapał.
- Uważaj, przejdź na lewo bo tu pies się rozwalił na chodniku - słyszę głos przechodzącej obok pary i spoglądam na Morfinę drzemiącą u mych stóp. Jest wystarczająco dużo miejsca. Przed chwilą przejeżdżał tędy pan Mieciu ze swoim wózkiem przypinanym do roweru szerokości samochodu osobowego i nie miał najmniejszych problemów mimo, że taszczył ze sobą szyny kolejowe których absolutnie nie zwinął z zamkniętej stacji pod mostem. On je tam po prostu znalazł i przygarnął z dobroci serca. 
Mężczyzna z fryzurą na Małą Mi z "Muminków" ma jednak ewidentnie jakiś problem. Taki wykraczający poza stylizację jego włosów, które chyba miały być końskim ogonem, ale ze względu na długość kędziorków wyszedł bardziej York z gumeczką na czubku głowy. Gumeczką zaciśniętą tak mocno, że dziurki z nosa mężczyzny mogłyby lada chwila wyemigrować na jego czoło większe niż moje marzenia. Poważnie, przez cofającą się linię włosów powierzchnia nad brwiami tego wytworu fantazji wygląda jak pustynia Błędowska. Przyglądam się tej na stale już zdziwionej twarzy człowieka, który prowadzi dziewczynę bokiem jak pasterz ranną owcę. Gość łapie ze mną kontakt wzrokowy i zatrzymuje się poza zasięgiem chrapiącego psa.
- Kaganiec się takim bydlakom zakłada - rzuca i staje tak żeby całkowicie zasłonić sobą wybrankę życia. 
Istny bohater. 
Rozglądam się dookoła w poszukiwaniu ukrytej kamery i kiedy dochodzi do mnie, że ten człowiek mówi poważnie odpowiadam:
- Pan mówi o niej?
- Co jakby kogoś ugryzł?
- Niewykonalne.
- Moją ciotkę kiedyś ugryzł taki pies. Dziesięć szwów miała.
- A mój wujek ma biegunkę po mleku - odpowiadam i widzę jak brwi mężczyzny wędrują na spotkanie z kucykiem - Ale to nie znaczy, że ja też mam go nie pić.
- Zostań tu - mówi człowiek Shih Tzu do dziewczyny i zamaszystym krokiem podchodzi do waty cukrowej przyklejonej do mojej nogi, po czym zaczyna tańczyć wokół niej podkładając rękę pod psi pysk i odskakując jak poparzona larwa. Mężczyzna chyba próbuje rozdrażnić beżowego zwierza i sprowokować go do ugryzienia, ale wygląda to jak rytuał wojenny dzikich plemion Afryki. Brakuje tylko dzidy.
Gdyby na drugim końcu smyczy leżał teraz Bery (pies sąsiadów którego czasem wyprowadzam) gość szukałby swojego przedramienia tak między żołądkiem, a dwunastnicą niedźwiadka i odkrywałby jak się gila psa od środka.
Jednak, że jest to Morfina człowiek uzyskuje tylko kilka leniwych machnięć ogonem, ziewnięcie i polizanie dłoni. Podczas kiedy zażenowana dziewczyna tiptopami coraz dalej oddala się od swojego Masaja, Morfina postanawia pomóc temu biednemu, skaczącemu stworzeniu i pokazać jak się prawidłowo głaszcze psa. Podstawia więc głowę do migrującej ręki zadowolona, że dłoń choć w trybie węgorza dotyka sporadycznie jej futra.
Jeśli facet ją przypadkiem tą ręką pacnie to przysięgam, że mu zrobię z palców origami.
- Widzisz, patrz jak zęby pokazuje - krzyczy do dziewczyny mężczyzna i kontynuuje taniec deszczu.
- Chodź już, bo się spóźnimy - odpowiada partnerka która przejść zdążyła już ładny kawałek i zaklinacz wilków zmuszony jest się poddać.
- Kaganiec! - nie omieszka rzucić na odchodnym i zostawia mnie z zaspanym jeszcze Świniakiem.
Morfina spogląda na mężczyznę, na mnie i znowu na mężczyznę jakby chciała spytać co to właściwie było.
- Nie odpowiem Ci miśku, bo sama nie wiem. Miejmy nadzieję, że to już nie wróci - mówię trochę do psa, a trochę do siebie i wracam do obserwacji trawy.
Mężczyzna ewidentnie powinien poluzować gumeczkę bo mu blokuje dopływ tlenu do mózgu i przesuwa zakola na plecy. To nie może być zdrowe ani dla niego, ani dla tej nieszczęsnej niewiasty u jego boku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz